czwartek, 21 lutego 2013

Grzegorz Trop "Wracając do początków"



Dzisiaj media podały, że konklawe zostanie przyspieszone. W Internecie można przeczytać rozmaite spekulacje, co będzie, jak wybrany zostanie czarnoskóry biskup Rzymu. Czy przepowiednie się sprawdzą i nadejdzie koniec świata? Nie mam ochoty sięgać wyobraźnią w przyszłość. Raczej interesuje mnie przeszłość. Jak to się stało, że kilkunastu rybaków, powołanych przez Chrystusa, dało początek religii, która trafiła na wszystkie kontynenty? Przypadkiem sięgam na półkę i zdejmuję z niej „Marka Aureliusza” Charlesa Paraina. To niezbyt długa rozprawa i wcale nie nowa. Przeleżała na półce dziesięciolecia. Wydana w latach sześćdziesiątych, odpowiada kanonom nauki doby socjalizmu. To znaczy owszem, sporo w niej można wyczytać o Marku Aureliszu i Cesarstwie Rzymskim tamtego okresu, ale równie dużo – o stosunkach społecznych, niewolnictwie, wyzysku itd. Itp.
Cesarz Marek Aureliusz był filozofem, człowiekiem szlachetnym i prawym, także wielkodusznym, skoro objąwszy najwyższą władzę, podnosił do wysokich godności kochanków swojej żony, Faustyny Młodszej. Zostawszy cesarzem, musiał znaleźć sposób, by pogodzić „obowiązki życia dworskiego z wymogami życia wewnętrznego”. (s.149)
W stosunkach między ludźmi Marek Aureliusz cenił cierpliwość i życzliwość. Jak pisze autor, „Stawia sobie nakazy: nie spierać się, nie burczeć, nie unosić się, nie starć się podobać i nie zajmować się głupstwami”(str.153). 
Co innego teoria, co innego praktyka. Przerzucam kilkadziesiąt stron, by znaleźć opis sposobu traktowania chrześcijan. Jest druga połowa II wieku. Nowa religia zjednuje neofitów wszystkich stanów. Spotykają się z gniewem i nienawiścią. Mnożą się donosy. Pojmani nie chcą wyprzeć się swojej wiary. Zostają męczennikami. Przypalano ich blaszkami rozpalonymi do białości, rzucono na arenach dzikim, wygłodniałym zwierzętom, torturowano, sadzano na żelaznych krzesłach rozpalonych do czerwoności, smagano batogami, rozszarpując ciała, krzyżowano. Żądano, by wyparli się swojego Boga, oni zaś niezłomnie powtarzali, że są chrześcijanami. Niezłomność wykazywali mężczyźni w sile wieku, młodziankowie, jak nazywano kilkunastoletnich chłopców, kobiety i dziewczęta.
Minęły dwa tysiąclecia. Chrześcijaństwo trwa. Jednych wciąż porywa, u innych, negujących istnienie Boga, wyzwala pogardę. Tymczasem Newton twierdził, że „istota inteligentna i potężna …rządzi wszystkim i rzeczami nie jako dusza świata, ale jako Pan wszechświata …”. Einstein zaś utrzymywał, że „nauka bez religii kuleje, a religia bez nauki jest ślepa. (…) Pragnę widzieć, jak Bóg stworzył świat. Nie interesuje mnie ten czy inny fenomen, ani też widmo jakiegoś składu chemicznego. Pragnę poznać myśl Boga, reszta jest szczegółem”. Te ostanie cytaty nie pochodzą jednak ze wzmiankowanej książki, tylko zawarte są w „Modlitwach i rozważaniach na każdy dzień roku” Jana Pawła II, wydanych przez Świat Książki w 1999r. 

Charles Parain „Marek Aureliusz”, przełożył Julian Rogoziński, PWN Warszawa 1962 r.