piątek, 23 sierpnia 2013

10 sierpnia, jak co roku odpust św. Wawrzyńca na Śnieżce


Każdego roku inaczej
 
Wyprzedza nas czeskie auto terenowe.
W
 odpustowy dzień pogoda nie zawiodła. Z kotliny rankiem 10 sierpnia 2013 r. wydawało się, że Karkonosze toną w chmurach i lada moment lunie deszcz, ale nasza jeleniogórsko-warszawska-ostrołęcko-gądowska grupka ruszyła na nogach od dolnej stacji wyciągu w Karpaczu, gotowa na wszelkie trudy i niespodzianki aury. Tym razem w relacji podam, w jakim czasie trzeba było pokonać kolejne odcinki wędrówki, by ci, którzy nigdy nie wędrowali na odpust na najwyższym szczycie Karkonoszy, a nabrali ochoty na rok następny, wiedzieli, jak się przygotować do marszu.
Zatem zostawiając samochody na parkingu przy dolnej stacji wyciągu na Kopę, uiściliśmy po 15 zł za dzienne parkowanie aut i o godzinie 8 min 55 ruszyliśmy czarnym szlakiem. O godzinie 10 min 10 doszliśmy do Kotła Białego Jaru, gdzie tradycyjnie w czasie pielgrzymki zjadamy posiłek. Tak samo było tym razem. W czasie piętnastominutowej przerwy pochłonęliśmy kanapki, popiliśmy, czym się dało i podjęliśmy dalszą wędrówkę, już łagodniejszym podejściem, na Kopę. Jest to, jak wszystkim wiadomo, góra, na którą wyciąg wywozi z dołu turystów. Dotarliśmy tam o godz. 10 min 53, a skąd prowadzi wprost komfortowa trasa do położonego u stóp Śnieżki schroniska Dom Śląski.
Cały czas było pochmurno, ale nie padało. Śnieżka pozostawała niewidoczna, ale kiedy podchodziliśmy do jej podnóża, pokazała nam się w całej okazałości, bo chmury i mgły się rozstąpiły jak na zamówienie. O godzinie 11 min 15 stanęliśmy już u stóp Śnieżki i łagodnym szlakiem zaczęliśmy podążać na szczyt. Szlak trudny, skalisty był tym razem zamknięty. Musieliśmy usuwać się na bok, kiedy mijały nas auta terenowe wiozące vipów, funkcjonariuszy Straży Granicznej, Karkonoskiego Parku Narodowego, służby medyczne oraz inne ważne osobistości.
Msza św. odpustowa na ołtarzu polowym koło Marsjańskich Talerzy, czyli obserwatorium i schroniska, miała rozpocząć się o godzinie 12, a my dotarliśmy na szczyt o godzinie 11 min 55.
Na szczycie było wietrznie i chłodno, opatulaliśmy się na wszystkie możliwe sposoby, aż opuściliśmy nasze miejsce na murku od wschodniej strony i przesunęliśmy się bliżej kaplicy, gdzie było zaciszniej i cieplej. Czytanie mszalne zabrzmiały w języku polskim, czeskim i niemieckim. W Eucharystii odpustowej brali udział czeski prymas Dominik Duka, obecny prezydent Republiki Czech Milosz Zeman oraz prezydent poprzedni Vaclav Klaus, nasze władze centralne reprezentował Grzegorz Schetyna, byli przedstawiciele władz województwa dolnośląskiego z wojewodą Aleksandrem Skorupą, marszałkiem Jerzym Pokojem i wicemarszałkiem Jerzym Łużniakiem. Licznie przybyli kapłani z legnickim biskupem ks. Stefanem Cichym.
Jak w poprzednich latach - nagłośnienie okazało się fatalnie, niewiele dało się usłyszeć, ale nam to nie przeszkadzało. Jak zwykle w swoich długich okryciach stawili się na szczycie członkowie bractwa walońskiego, byli Czesi, Niemcy i inni cudzoziemcy. Wśród przewodników sudeckich wypatrzyliśmy laureata wielu nagród literackich – poetę i prozaika Jana Owczarka, autora, miedzy innymi, zbioru opowiadań „Syberiada”, dla których inspiracji dostarczyły górskie, w tym karkonoskie przeżycia. 
 
Pozdrawia nas przez tłum Jan Owczarek
Po Mszy św. nastąpiło wręczanie odznaczeń. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymał Jerzy Pokój, a medale Sejmiku Dolnośląskiego: biskup ks. Stefan Cichy, ks. Franciszek Schirmer, ks. Zenon Stoń i były wojewoda Jerzy Nalichowski.
Ze Śnieżki zeszliśmy około godziny 14 i naradzaliśmy się krótko, kto jest na tyle utrudzony, że ma ochotę zjechać do Karpacza z Kopy wyciągiem, a komu zostało tyle siły, aby pokonać na nogach wcześniej zaplanowaną trasę. Cała nasza jedenastka ruszyła bez namysłu przed siebie Równią pod Śnieżką na zachód, potem skręciliśmy szlakiem na północny zachód i już o godzinie 15 min 25 byliśmy przy pięknym schronisku Strzecha Akademicka. Tu chwilkę odpoczęliśmy, rzuciliśmy okiem na piękny zabytkowy budynek schroniska i zaczęliśmy schodzić trudnym, choć krótkim, kamienistym szlakiem do schroniska Samotnia w Kotle Małego Stawu. To najpiękniejsze miejsce w Karkonoszach, utrwalone w filmie o Maryni Połanieckiej. Schronisko i całe to miejsce "udawało" w filmie szwajcarskie Alpy.


Mały Staw
Zejście do Samotni zajęło nam 20 minut. Nad Małym Stawem usadowiliśmy się na drewnianych ławach przy drewnianych stołach o godzinie 15 min 45. Napawaliśmy się urokiem tego miejsca.
Spod Samotni wyruszyliśmy o godzinie 16 min 25. Przez las podążaliśmy do Polany Bronka Czecha, ale rychło młodym znudziło się tempo, jakie było możliwe dla najstarszych uczestniczek pielgrzymki, więc ruszyli szybciej, a my szłyśmy powoli, delektując się krajobrazami i wdychając krystaliczne powietrze. Robiło się coraz cieplej. O godzinie 17 min 25 skręciłyśmy na wschód trasą wiodącą do Karpacza w rejon dolnej stacji wyciągu. To był dla naszych niezbyt zdrowych i utrudzonych nóg najtrudniejsza część wyprawy, a jednak bez urazów stawów i ścięgien wyszłyśmy o godzinie 18 min 15 ze szlaku na szosę, a o godzinie 18 min 30 stanęłyśmy przy samochodach. Termometr na górnej stacji kolei gondolowej, która wozi turystów z Karpacza do dolnej stacji wyciągu, wskazywał 27 stopni ciepła.
Na tym nie koniec. Po obiadokolacji w uszczuplonym już składzie pojechaliśmy do Pałacu Bukowiec na finałowy koncert Festiwalu Operowego Muzyczny Ogród Liczyrzepy, który zaczynał się o godzinie 20 min 30. Do pałacu wiodą szerokie schody, kończące sie tarasem, na którym występowali artyści: piękne, młode sopranistki, młodzi, urodziwi i utalentowani panowie: tenory i barytony z Moskwy i jedna śliczna śpiewaczka z Baszkirii, która została wcześniej, w czasie warsztatów operowych, została laureatką I nagrody w konkursie arii i pieśni. Koncert prowadziła Małgorzata Mierczak z Salzburga, urodzona w Karpaczu śpiewaczka, która występowała m. innymi w La Scali i w Tokio, a teraz, jako pomysłodawczyni i realizatorka festiwalu, „wyławia” na wschodzie wybitnie utalentowanych artystów i ułatwia im zdobycie pozycji na scenach operowych Europy. W działaniach organizatorskich ma duże wsparcie w Związku Gmin Karkonoskich.  Jest całkowicie wyzbyta zawiści o cudze talenty wokalne. Dzień wcześniej talenty te miały okazję zabłysnąć z towarzyszeniem jeleniogórskiej Filharmonii w Sali koncertowej. Już na długo przed tym koncertem bilety były zarezerwowane.
Muzyczny wieczór w Bukowcu miał romantyczną scenerię, płonęły pochodnie, gazony z kwiatami oddzielały miejsca dla publiczności, a pod niebo unosiły się płonące lampiony. Zdarzają się w życiu niezapomniane dni.  Nasi goście ze stolicy i Ostrołęki uznali, że przeżyli właśnie taki niezapomniany dzień już zapowiedzieli się na odpust św. Wawrzyńca 2013.
Maria Suchecka
Zdjęcia Henryk Suchecki

 
Kaplica św. Wawrzyńca

Jeszcze raz Jan Owczarek.

Na szczycie wieje, więc się każdy opatula, jak może.

Nastroje, mimo zmęczenia, jak widać, doskonałe.

Nasza grupka pielgrzymkowa (bez fotografa) na szczycie

Odpoczynek w słońcu przy Samotni

Odpustowa Msza św.

Pielgrzymkowy tłum w drodze powrotnej.

Pozujemy w drodze powrotnej

Śnieżka zostaje coraz dalej