wtorek, 27 listopada 2012

Ostatni moment, by nadesłać opowiadanie



Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej w pierwszych miesiącach czwartego kwartału tego roku już zdążyło wydać kilka pozycji (Kalendarz 2013, tomiki autorskie, wydania pokonkursowe i pokonferencyjne). Grupka osób z satelitarnego kręgu tego klubu, nie chcąc pisać tylko do szuflady, a nie dysponując odpowiednią kwotą na wydanie indywidualnych książek, przygotowuje do druku zbiór opowiadań, podejmując się samodzielnego sfinansowania tej edycji.
Inspiracja tematyczna zrodziła się już przed rokiem, podczas Karkonoskiej Wigilii Literackiej w Muzeum Miejskim "Dom Gerharta Hauptmanna". Wówczas to zorganizowano turniej poetycki pod hasłem "W poszukiwaniu sensu życia". Na tym spotkaniu zrodził się też pomysł, by wydać opowiadanie inspirowane tą ideą. Kilka miesięcy potem w Muzeum Przyrodniczym odbyły się warsztaty, podczas których Ewa Pelzer i Robert Bogusłowicz zaprezentowali swoje tematyczne wystąpienia, a po nich nastąpiła ożywiona dyskusja. Umówiliśmy się wtedy, że teksty będziemy nadsyłać parze redaktorów zbioru: Ewie i Robertowi do końca września. Jako pierwsza przysłała swoją propozycję pani Bożena Pest, a potem Anna Hercik, Ula Musielak i Ewa Gut Dąbrowska. Aktualnie nadesłano dziewięć opowiadań i trzy teksty publicystyczne. Jest ostatnia chwila, by ci, którzy przeżywają twórcze nastroje, zakończyli swoje teksty inspirowane poszukiwaniem sensu istnienia i nadesłali je Ewie (ewarafa@interia.pl)  lub Robertowi (robert.jelonka@wp.pl).
Wysokość składki wydawniczej podamy, kiedy będziemy znać ostateczną ilość autorów, ilość stron i koszt druku.
 

„A dzwon wciąż w uszach brzmi” w PDF







Pokonkursowy tomik jest już w PDF-ie.
Można go pobrać na stronie strumieni. eu

sobota, 24 listopada 2012

"Bożydar" część 9.


Rozdział 5

Pani Helena była cudowną gospodynią. Nie, żeby Bożydar nie cenił wysiłków kulinarnych Barbary, znał jej osiągnięcia, kuchnie teściowej też szanował, po prostu lubił zmiany. Prawdopodobnie były to ostatki szaleństwa, na jakie sobie pozwoliła, bo obiecała, że po powrocie męża ze szpitala będzie gotowała tylko nisko kaloryczne potrawy, co jej też wyjdzie na zdrowie. O sutych schabowych z kapustą i ciastach własnego wypieku można więc zapomnieć. Biedny komendant.
Po barszczu ukraińskim, wołowinie w pieczarkach, ziemniakach z koperkiem i sałacie Bożydar z Dominikiem analizowali pięć filmów przegryzając sernikiem, popijając kawą.
- Co pan o tym myśli?- spytał Dominik.
Bożydar poczuł się stary i pusty, a miał tu robić za mędrca. Bo o to, przychodzi do niego, jak do źródła wiedzy, młody wilczek, jeszcze naiwny, jeszcze z pazurem, jeszcze z buławą, a on widzi w nim siebie sprzed dwudziestu lat. Ceną za tamte lata, jest samotność i kilku przyjaciół, których można policzyć na palcach jednej ręki.
 - I co pan widzi? – ponowił niecierpliwie pytanie.
Nic nie widzę, nic nie myślę, nic nie słyszę. Niech się mordują.
- Zacznijmy od jajka, radzi Horacy – i nałożył sobie na talerz dużą porcję sernika.
Każdy sernik smakuje inaczej. Czy to w sklepie, czy zrobiony samemu, u każdej gospodyni też smakuje inaczej. Inaczej smakuje, gdy się je na głodnego, czy po obiedzie, rano czy wieczorem.
Dominik włączył film nagrany przez kamerę ochrony hipermarketu. Jest piątek, godzina 1,05. Na czarnobiałym nagraniu słabej jakości, widać kogoś w dresie, z głęboko naciągniętym na głowę w kapturem, kto w świetle reflektorów powoli zbliża się do pamiętnej szyby. O 1, 08 obraz nagle zaczyna śnieżyć, i po kilku minutach znowu się pojawia, tym razem bez owego przechodnia. 
- Kierownik ochrony wytłumaczył to awarią kamery, ponieważ obraz się poprawił, a alarm się nie włączył, więc nie powiadomili nikogo. Nasz technik twierdzi, że ktoś zrobił to celowo. Dyduch przyciśnięty, przyznał się do namalowania konturów, ale absolutnie zaprzecza, jakoby miał wspólnika w hipermarkecie. Najpierw zamierzał pomalować farbą samochód Makucha, ale rozmyślił się i namalował obraz Matki Boskiej.
- A jaki był powód jego twórczości?
- „Walka z układem” – zacytował słowa – Został zwolniony, bo domagał się zapłaty za nadgodziny i przestrzeganie warunków pracy. Wtedy też sprowadził telewizję z Warszawy, żeby pokazać, że jest dyskryminowany. Kiedy za drugim razem próbował demonstrować pod hipermarketem straż miejska usunęła go siłą. Dlatego teraz postanowił wzmocnić efekt.
- Co widać.
Bożydar zmienił płytę CD w odtwarzaczu. Był to reportaż, który telewizja regionalna puszczała ostatnio dość często, ale Bożydar nie miał nigdy czasu go obejrzeć, bo zajmowały go ziemskie sprawy. Najpierw kamera pokazała klęczących i modlących się ludzi, potem najazd na szybę i zbliżenie. Pod tym kątem kontury obrazu wyłoniły znany wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Następnie dziennikarka przeprowadziła wywiad ze starszymi ludźmi, wiadomo jedni byli za, drudzy przeciw. Z tym, że jak policzył, tych drugich była przewaga, co pozwala przypuszczać o intencjach reportażu. Przy wejściu do hipermarketu, młody chłopak wznosił transparent z napisem „Hipermarket kłamie“. Potem rozmowa z Dyduchem, który wyjaśniał, że został wyrzucony z pracy w hipermarkecie, za to że domagał się tylko zapłaty za nadgodziny i przestrzeganie kodeksu pracy przez pracodawcę.
- Ludzie słyszeli jak krzyczał, że zabije Malucha – informował Dominik o zebranych faktach w śledztwie.
- W reportażu tego nie ma. I wątpię żeby tak było, Dyduch mówi ogólnie o hipermarkecie, nie robi osobistych wycieczek w stronę kierownika. Ludzie, co innego słyszeli, co innego mówią. Wmówili sobie, że zabije kierownika hipermarketu, po fakcie, albo ktoś im tak zasugerował. Nie jest to odkrycie Ameryki.
Następna płyta CD, była znowu nagraniem z kamery ochrony hipermarketu. Jakość słaba, sobota, godzina 20, 05, reflektory oświetlają parking. Do stojącego małego fiata podchodzi Makuch. Za nim podąża, ktoś w dresie, z naciągniętym na głowę kapturem, spod którego widać czapkę bejsbolową. Gdy Makuch pochyla się i próbuje włożyć kluczyk do samochodu, napastnik chwyta go za gardło i z dużym rozmachem wbija mu nóż w serce.
- Stoi tyłem do kamery, nie można dojrzeć twarzy, wiedział, jak są ustawione kamery, dodatkowo ukrył twarz pod czapką. Morderca miał gumowe rękawiczki. – Dominik wypił kolejną filiżankę kawy i nalał z dzbanka następną. - Trzeba mieć cholerną siłę i determinację, żeby z takim impetem przebić ubranie i serce.
- Albo dobry nóż. - Bożydar włożył do DVD ostatnią płytę.
Krótkie nagranie z godziny dwudziestej, na którym widać klęczących ludzi i mężczyznę odchodzącego z transparentem.
- Dyduch po całodziennej demonstracji zamierzał coś zjeść w barze szybkiej obsługi w CPN-nie. Poszedł na skróty, za hipermarketem jest wąska uliczka. Twierdzi, że tam został napadnięty i uderzony w głowę, przytomności nie stracił, ale go zamroczyło. Obsługę poprosił, żeby zadzwonili po karetkę.
Nagranie z kamery CPN. Jest godzina 20,18. Jakość znowu słaba. Ktoś z transparentem idzie chwiejnym krokiem w stronę stacji benzynowej. Wchodzi do środka, po chwili podjeżdża radiowóz. 
"Bożydar" część 10.

czwartek, 22 listopada 2012

Poezja z Muzyką - Barbara Pawłowicz

Barbara Anna Pawłowicz


Trzeba powiedzieć, że życie artystyczne w Jeleniej Górze kwitnie. Pomimo nadciągającej zimy, czyli deszczów, śniegów, wiatrów i mrozów w jeleniogórskim ODK było ciepło i Erato tańczyła z miłości.
Ale zacznę od początku.
19 listopada, w ramach cyklu - Ars Poetica, mogliśmy wysłuchać najnowszego tomiku „Zatańczyć z miłości”, poetki, Barbary Pawłowicz. Pani Daria Pacewicz w imieniu Dyrekcji ODK przywitała przybyłych bardzo licznie gości, następnie pani Wiesława Tobiasz, Wicedyrektor Szkoły Muzycznej I-go stopnia im. Janiny Garści w Cieplicach przedstawiła 9-cio osobowy zespół smyczkowy i przygotowany przez nich repertuar.
Poezja z muzyką, połączenie, które odkryli już starożytni Grecy jest ze wszechmiar jak najbardziej naturalne w odbiorze sztuki. Wiersze o miłości, o ukochanym mieście, Lwówku Śląskim, recytowała Barbara Pawłowicz, wspólnie z panią Ewą Milińską, (z Książnicy Karkonoskiej).

Zatańczyć z miłości

Olbrzymi cień słońca
skupił się na alei róż
uwolnione emocje figlują
w objęciach namiętności
miłość tryumfuje

z samego pragnienia serca
nic nie wykiełkuje
same chęci bez wysiłku
nie wydadzą plonów
ślepy przypadek losu rzadko
prowadzi szczęście za rękę

szczęście wymaga starań i wysiłku
miłości trzeba pomóc
w człowieku walczą różne siły
przeżycia zostawiają niezadarty ślad
są podstawą załamań i uniesień
trzeba zatańczyć z miłości
zatańczyć
by zrozumieć sens

W poezję wsłuchani goście, liczni, bo wciąż dochodzący, iż brakło miejsc, przenosili się do miejsc naprawdę odległych i wspomnień minionych. Z muzyką filmową z „Królewny Śnieżki” czy „Różowej Pantery” były to miejsca nostalgiczne. Polskim rodzynkiem była melodia Henryka Warsa „Ach, śpij kochanie”, po sali słychać było ciche nucenie:

Ach śpij, kochanie
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz.
Czego pragniesz, daj mi znać.
Ja Ci wszystko mogę dać.
Więc dlaczego nie chcesz spać?"

Muzyka i nastrój zbliżyły Nas do nieodległych Świąt. Dziękujemy.
Zespół prowadziły Ludmiła Sołowiewicz, Jolanta Popielarz i Tomasz Kujawa, koncert natomiast Wiesława Tobiasz. 
Od autorki:
Czas wzywa nas do rozpamiętywania tego co za nami i co nam jeszcze zostało








Wydawca:
Gmina I Miasto Lwówek Śląski
Aleja Wojska Polskiego 25A,
Projekt okładki:
Barbara Pawłowicz
Grafiki:
Wiktor Szybałdin – str.5,8,53
Mieczysław Żołądź – str. 13,41,51
Zdjęcie autorki:
Michał Pawłowicz
Skład:
Zbigniew Ruta
Druk i oprawa
MASTERPRINT Żerniki Wrocławskie

Zdjęcia dzięki uprzejmości Grażyny Stadnik
mąż; Michał Pawłowicz
Koleżanki ze Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej

Grażyna Stadnik, nasza latająca fotoreporterka

Poetka podczas podpisywania dedykacji

To był wieczór pani Barbary. Gratulujemy.

Orkiestra; Niezwykła