wtorek, 30 lipca 2019

Z poezją w Tyrolczyku

Teresa Jurczyk

Ponad dwadzieścia osób w sobotę 13 lipca br. przyjechało do Mysłakowic na warsztaty literackie. W Tyrolczyku zostali uraczeni grillowaną kiełbasą, kotłem z wybornym leczo z warzyw hodowanych przez właścicieli pensjonatu oraz kawą i herbatą w salce konferencyjnej, w której odbywało się spotkanie, a wśród uczestników z Jeleniej Góry, Opola, Aachen, Karpacza, Piechowic, Kowar i Szklarskiej Poręby przeważali członkowie Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej, której pani prezes Danuta Mysłek, zaproponowała, i zorganizowała tę imprezę. Wraz z sekretarzem Zarządu Robertem Bogusłowiczem poinformowali o najbliższych planach wydawniczych grupy i zachęcili do udziału w turniej poetyckim. Trwała pełnia upalnego lata, na horyzoncie piętrzyły się w całej krasie Karkonosze i ten dzień, i to miejsce inspirowało, by zmierzyć się ze słowem, pokazując bogactwo natury. Wszyscy przystąpili do tego zadania, składano utwory anonimowo i w taki też sposób każdy miał prawo ocenić turniejowe utwory. Po podsumowaniu punktacji, nad czym czuwała Krystyna Pawłowska, okazało się, że pierwsze miejsce przypadło w udziale Ewie Olszewskiej, która też została laureatką trzeciej nagrody za drugi wiersz. Nagrodę drugą otrzymali, Janina Lozer i Jerzy Tański, a trzecią Danuta Mysłek oraz Urszula Musielak.
Z punktacji wynikało, że na wyróżnienia zasłużyły Izabela Rochnowska oraz Jerzy Tański.
Wiersze zostaną wykorzystane w zaplanowanym almanachu o tymczasowym tytule „Bogactwo ogrodów”.
Ponieważ w stowarzyszeniu są artystycznie utalentowane osoby, dwie panie, Urszula Jonkisz i Urszula Musielak dały mini recitale, kabaretowy i poetycki, co wzbogaciło program spotkania.


















poniedziałek, 22 lipca 2019

Bronisław Krzemień - poleca

Integracja? To nie jest takie proste



Moraliści” to zbiór wywiadów i reportaży Katarzyny Tubylewicz, wydanych w roku 2017, a traktujących o najbardziej palących problemach Szwecji i Europy, a właściwie także o tym, co się dzieje w rozmaitych regionach świata, między innymi w Azji Mniejszej i północnej Afryce. Autorka mieszka w Polsce i Szwecji, a z tym skandynawskim krajem związana jest już blisko dwie dekady, a przez sześć lat kierowała Instytutem Polskim w Sztokholmie, wykładała na tamtejszym Uniwersytecie, referując problemy polskiej kultury.
Ponieważ książka powstawała w czasie, kiedy do Europy napływały fale uciekinierów z Syrii, Afganistanu, Somalii, Erytrei i innych krajów azjatyckich i afrykańskich, nic dziwnego, że autorka na nich skoncentrowała swoją uwagę. Zauważa jednak, że imigranci, oczywiście nie wszyscy, bywają pasywni. Nie próbują stanąć na własnych nogach, za to przyjmują postawę roszczeniową, a wybierając się do Szwecji byli przekonani, że czeka ich tutaj wszystko, czego dusza zapragnie. Oczywiste są tacy, którzy uczą się języka, są gotowi do podjęcia pracy, do na skutkach tej nasilonej imigracji. Szwecja była krajem, która przyjęła największa liczbę uchodźców, a jednocześnie wypracowała system organizacji ośrodków, które zapewniały bezpieczny pobyt, zakwaterowanie, wyżywienie, kieszonkowe, możliwość nauki języka szwedzkiego, a ponadto otwarte szkoły dla dzieci z przybyłych rodzin.
Autorka nie idealizuje procesów integracji, nie omija zdarzeń o charakterze przestępczym, ale z wielką rozwaga pisze o tym, jak nowe procesy, które zaskoczyły Europę, sprzyjają pojawieniu się rasizmu, będącego odruchem obrony swojego stanu posiadania. Bohaterowie tych reportaży są dumni ze swojego kraju, z tego że przyjmuje uchodźców, bo w ich postawie od dawna utrwalony jest obowiązek czynienia dobra, wspomagania słabszych, dzielenia się swoim stanem, edukowania swoich dzieci, do poszanowania praw, o które tutaj walczono przez pokolenia. Z jednej strony Szwedzi chcą uszanować tożsamość obcych, ale oczekują, że i oni zaakceptują porządek, jaki tutaj zastali. Dotyczy to również równości płci, równości orientacji seksualnej, sprawiedliwości społecznej, wzajemnego zaufania i poszanowania zasad. Okazuje się, że nie jest to wcale takie łatwe.
Dzielnice, w których wyznaczono mieszkania dla przybyszów, zamieszkałe przez Szwedów oraz imigrantów, zaczynają się zmieniać. Szwedzi kupują domy czy mieszkania tam, gdzie są sami swoi. Ci najwytrwalsi imigranci, najbardziej ambitni i starający się dorównać miejscowym standardom, też opuszczają wyznaczone im dzielnice, bo między samymi cudzoziemcami ich dzieciom trudniej będzie opanować język nowej ojczyzny.
Bohaterami tych reportaży są osoby, które przełamują stereotypy. Homoseksualiści swobodnie mówią o swoich związkach. Kobiety o tęczowym rodzicielstwie, kiedy to dziecko ma dwie matki, a ojciec oddał spermę do próbówki i na tym jego rola się skończyła. W tej książce czytelnik poznaje biskupa - kobietę, która po latach związku z żoną doczekała się ślubu w swoim luterańskim kościele. Pani biskup doskonale rozumie się ze swoją żoną, gdyż ona będąc pastorem też jest osobą religijną.
Dla czytelnika, wychowanego w tradycyjnej rodzinie, lektura tej książki może być zdumiewającym doświadczeniem, ale właśnie autorka chce wychować odbiorcę tych historii do tolerancji, do poszanowania prawa do inności, szacunku dla obcokrajowców. Pisze o ludziach wyzwolonych z tradycji, z obyczajowych czy religijnych nakazów lub broniących swojej tożsamości. Autorka pokazuje, że w Szwecji jest miejsce dla każdego, jeśli nie działa na szkodę innych. A tą szkodą jest molestowanie seksualne przez młodych, samotnych mężczyzn lub czyny przestępcze.
Warto wziąć, „Moralistów” do ręki, by nauczyć się poszanowania dla inności i wyzbyć się wszelkich fobii.

Katarzyna Tubylewicz „Moraliści”, a w podtytule: Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie. Wielka Litera Sp. Z o.o Warszawa 2017.

piątek, 12 lipca 2019

Michał Zasadny - poleca


Wszystko dozwolone



Czytam debiutancką powieść Krystiana Nowaka. Patrzę na okładkę i mówię do siebie, że autor ma rację, bo w tytule pisze wersalikami: „WSZYSCY LUDZIE KTÓRYCH ZNAM SĄ CHORZY PSYCHICZNIE”. Ci, których znam, no może przynajmniej w połowie, odstają od normy. Oczywiście nie jestem psychiatrą, ale znam się na ludziach i widzę, że siła ich reakcji nie jest adekwatna do bodźca, że autoportret nie odpowiada wizerunkowi, jaki otoczenie zbudowało na ich temat, zamiary wykraczają poza możliwości i talenty, widać albo narcyzm, albo dołujący kompleks niższości itd., itp.
Nowak pisze o człowieku, który pragnie pisać, pragnie wydawać, pragnie zyskać sławę jako bardzo dobry pisarz, tu przywołuje nazwiska tych, którzy już klasyfikowani są jako prawdziwi pisarze z dorobkiem i którym pragnie dorównać. Nawet bohater przedstawia się wszystkim jako pisarz. Ale nie może udokumentować tego, co robi, choćby jedną stroną składu komputerowego albo rękopisu. Bo jego książka jest kłębowiskiem pomysłów, wątków i portretów, które kłębią się w jego wyobraźni. Natomiast książka ma jasno sprecyzowany gatunek. To kryminał, rzecz o masowo popełnianych zabójstwach. W mieście, gdzie żyje bohater, w kraju, na kontynencie, wręcz na całym świecie. I znany jest autorowi zabójca. Oczywiście nawet go w tej rekomendacji nie wskażę, bo skóra cierpnie na myśl o tym, kogo ten autor uczyni tym bezlitosnym zbrodniarzem.
Obejrzymy w tej książce odbicie współczesnej rzeczywistości. Panuje wolny rynek. Ludzie swobodnie krążą po Europie. Nie obowiązuje żadna cenzura. Każdy może pisać, co chce i wydawać, co mu się podoba. Ale musi zjednać wydawcę i znaleźć źródło finansowania. Czytelnik zobaczy, że teraz autorowi wszystko wolno. Wolno na każdej stronie używać wulgaryzmów, a jak ktoś nie ludzi ch….ów i k….rew a nadmiarze i używania czasownika pierd….olić lub przymiotnika o takim samym rdzeniu, niech po prostu nie bierze tej książki do ręki, bo tego jest w niej w nadmiarze.
Pojawia się jednak wątek, jak u chińskiego noblisty Mo Yana, jak u Bułhakowa, a także u innych, wątek zwierząt, które jak ludzie mają duszę, psychikę, są groźne lub przyjazne. W książce Nowaka w mieszkaniu bohatera egzystują koty, koty gadają, koty domagają się szynki albo mają coś bohaterowi za złe.
No ale co z książką? Czasy są takie, że jak nie można znaleźć chętnego wydawcy, to można założyć własne wydawnictwo, ale pozostaje sprawa pieniędzy. No i książka kończy się happy endem, bo sponsor się zjawia.
Dlaczego rekomenduję tę książkę? Bo gorzko, sarkastycznie pokazuje prawdę o ludziach pióra (teraz lepiej pisać ludziach klawiatury), o trudnych do spełnienia pragnieniach, o miałkości emocji, o naskórkowych uczuciach. Poza tym sugeruje, by rozejrzeć się, kto wokół nas odbiega od normy, a czasy są takie, że coraz trudniej sprostać normie. Bez względu na to, co ona znaczy.

Krystian Nowak „WSZYSCY LUDZIE KTÓRYCH ZNAM SĄ CHORZY PSYCHICZNIE”, Książki z dobrej strony, Kraków 2018.