środa, 21 czerwca 2023

Michał Zasadny poleca

 Toksyczna moc sekty

 



Kiedy czytałem „Arkę”, w mojej pamięci odżyły wspomnienia z czasów, kiedy żywo interesowałem się sektami. Nawet blisko współpracowałem z parlamentarzystą, który badał problem w trybie podjętej interwencji poselskiej. Potem miałem okazję w domu znajomych toczyć rozmowę z członkami jednej z polskich sekt, którzy za wszelką cenę chcieli mnie zjednać do tej wspólnoty. Byli zaproszeni przez córkę moich znajomych, piękną dziewczynę, już przez nich zwerbowaną. Nikt z obecnych nie został pozyskany na członka sekty, ale dziwnym trafem wszystkie oporne osoby po ich wyjeździe doznały dziwnych dolegliwości, tak jakby spłynęła na nich jakaś negatywna moc. Oczywiście za parę dni dolegliwości minęły, ale uczestników tego spotkania po paru miesiącach poraziła wiadomość, że córka moich znajomych nie żyje. Dochodzenie ustaliło, że popełniła samobójstwo. Już nie śledziłem przebiegu tej sprawy, nie potrafiłem jej związać z przynależnością wykształconej dziewczyny do sekty, ale co pewien czas media donosiły o zbiorowych samobójstwach członków rozmaitych sekt w USA, w Europie i Azji.
Piszę o tym, gdyż znakomicie napisana powieść „Arka” to thriller autorstwa amerykańskiego pisarza Boyda Morrisona. Ten znakomicie wykształcony w naukach ścisłych i technicznych młody człowiek zbudował narrację na biblijnej historii potopu i arki, dzięki której Noe uchronił przed zagładą swoją rodzinę i po parze rozmaitych zwierząt. Z pokolenia na pokolenie przechodzi przekonanie, że arka gdzieś trwa przez tysiąclecia. Bohaterką powieści jest Dilara, która przebywa w Peru na wykopaliskach. Podobnie jak jej ojciec, jest archeologiem. To właśnie on próbował odkryć, gdzie znajduje się arka. I właśnie trzy lata temu młoda kobieta dowiaduje się, że jej ojciec nie żyje, ale dochodzenie nie ujawniło, w jakich okolicznościach zginął i gdzie spoczywa jego ciało. Córka, wcześniej osierocona przez matkę, jest w rozpaczy i za wszelką cenę pragnie ujawnić fakty związane ze śmiercią ojca.
Otrzymuje wskazówkę, z kim ma się spotkać w tej sprawie. I kiedy już ma dojść do wyjawienia tajemnicy, wskazany człowiek umiera. Policja uznaje, że doszło do zawału. Dilara jest przekonana, że został otruty, a śmierć miała zamknąć mu usta. Kilka ostatnich jego słów wskazuje na osoby, które mogą odpowiedzieć na pytanie, czy archeolog odnalazł arkę i dlaczego zginął. Młoda uczona rusza wskazanym tropem. Dociera do wiadomości, że sekta działa przewodzona przez szalenie inteligentnego guru i ogromnie bogatego. On skupił wspólnotę, wmawiając członkom sekty, że Bóg przygotował zagładę ludzkości, która łamie wszystkie przykazania. Ocaleją tylko wierzący, nieliczni. Reszta ludzkości zginie otruta specyfikiem, skrywanym w arce.
Fanatyk jest przekonany, że Bóg nie zesłał potopu, tylko zarazę i chce zmusić córkę archeologa, by wyjawiła odkrycie ojca, czyli wskazała, gdzie w Górze Ararat schowany jest korab sprzed tysiącleci, a w nim trucizna, która umożliwi mu zagładę ludzkości.
Z każdym rozdziałem rośnie napięcie. Dilara zyskuje pomoc znakomitego inżyniera i jego przyjaciół. On jest wdowcem, a ona pierwszą kobietą, która zwraca uwagę tego mężczyzny.
Do ostatniej strony czytelnik nie wie, czy Dilara odkryje zagadkę śmierci ojca. Czy nie dopuści do planowanej przez fanatyka zagłady współczesnych grzeszników? Czy ojciec inżyniera, wysoko postawiony generał przejmie truciznę, by wykorzystać ją w celach wojskowych?
Gorąco polecam. Powieść ma wiele elementów poznawczych, traktuje o zdobyczach techniki już istniejących i takich, których można spodziewać się w najbliższych latach.
Z podziękowań autora wynika, jak wielu konsultantów przywołał do pomocy, by napisać powieść i rzetelnie, i zajmująco. Nic dziwnego, że ta pozycja została zarekomendowana do wielu nagród. Trzeba ją koniecznie przeczytać.


Boyd Morrison „Arka”, z angielskiego przełożyła Monika Wyrwas Wiśniewska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2010.

niedziela, 18 czerwca 2023

Bronisław Krzemień poleca


Miłość w cieniu Czarnobyla

 

Kiedy wczoraj zaplanowałem zarekomendować „W cieniu Czarnobyla”, na telewizyjnym ekranie pojawił się Łukaszenko i obwieścił, że właśnie na terenie jego kraju pojawiła się broń, przystosowana do użycia środków nuklearnych. Ogarnęła mnie groza. Od wielu tygodni padają uspokajające informacje, że te zapowiedzi użycia groźnej broni to są tylko pogróżki, mające na celu zapobieżenie ukraińskiej kontrofensywie. Ale kontrofensywa już się zaczęła.
Tym bardziej gorąco zachęcam, by wziąć do ręki „W cieniu Czarnobyla”. Tamte wydarzenia już przebrzmiały, zatarły się w pamięci komunikaty o katastrofie. Pamiętam, jak znajoma poprosiła mnie, bym interweniował u wysoko postawionego duchowieństwa, by jej siostrzeńca nie wysyłano w ten rejon. To młody kapłan, urodzony w polskiej rodzinie, wykształcony w Seminarium w Rydze, wychowany z wielką miłością, dostał skierowany na ten teren, gdzie ludzie umierają lub zapadają na groźne popromienna choroby. Duchowny odmówił i przypomniał, że każdy ksiądz ślubuje posłuszeństwo, zatem zobowiązany jest udać się z posługą tam, gdzie obecność kapłana jest pożądana.
W rekomendowanej tutaj powieści szwedzka pracownica naukowa Katarina kilkanaście lat po katastrofie dobrowolnie wyrusza na teren skażony wybuchem. Zrywa z dotychczasowym partnerem, który ją rozczarował i szuka nowych, silnych wrażeń. Skąd ta decyzja? Pracuje w grupie ukraińskich i rosyjskich naukowców. Jedna z tych intelektualistek wyróżnia się w grupie, a jak się okazuje, jest córką zmarłego uczonego, który nie wahał się ruszyć w miejsce katastrofy i zmarł. Córka już po kilkunastu latach czuje się w obowiązku być tam, gdzie nastąpiła katastrofa. Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej osobie. Tym ciekawsze są obserwacje Szwedki. Kiedy już ma prawo wyjechać na skażony teren, widzi służby chroniące wejścia, widzi ludzi przemykających do miejsc, które musieli opuścić, widzi podupadające chaty, zdeformowane drzewa, zmutowane zwierzęta.
W tym klimacie rodzi się wątek romansowy. Bohaterka zakochuje się z wzajemnością w partnerze córki nieżyjącego uczonego. On przeżywa dylemat, czy ma prawo rozstać się z kobietą, która już utraciła bliską osobę?
Czytelnik nie może się oderwać od wstrząsających opisów zniszczeń i cierpień, jakie spowodował wybuch. Współczuje parze, która musi pokonywać psychologiczne przeszkody w miłości. Szwedka rezygnuje z walki o to uczucie. Dalej będzie badać skutki promieniowania. Tym bardziej, że takie zdarzenie jak w Czarnobylu nie było ostatnim. Na przykład Japonia przeżyła nie tylko zastosowanie broni jądrowej pod koniec wojny, ale już w niedalekiej przeszłości walczyła z zalaniem atomowej elektrowni.
Bohaterka przebywając w rejonie Czernobyla poznaje zmiany, jakie komunizm dokonał w psychice ludzi poddanych jego oddziaływaniu. Przewija się pytanie, czy katastrofa była nieunikniona, czy ratunek był szybki i skuteczny, czy był możliwy?
Miałem wrażenie, że wiem wszystko, co zdarzyło się w Czernobylu. Ta lektura, doskonale przygotowana, daje wstrząsający opis tego, co może zdziałać użycie broni atomowej. Nic dziwnego, że pojawia się urealniona wizja Apokalipsy.
Naturalnie mądre polityczne siły robią nie tylko w Europie wszystko, by zapobiec użyciu broni nuklearnej. Warto sięgnąć po powieść Madeleine Hessérus, by uświadomić sobie, jaka to groźna siła. Jeden z bohaterów powieści, zastanawiając się nad sensem badań, mówi: „Nie do końca wiemy, co przyszłość uzna za ważne, a co za nieistotne Możemy stawiać pytania, ale nie na każde z nich mamy gotową odpowiedź”.
Po latach, pracując we Francji, Katarina jedzie do Japonii na kongres związany z zagrożeniami nuklearnymi. I tam spotka tę porzuconą miłość sprzed lat. O tym, czy przetrwała, czytelnik sam się przekona.

Madeleine Hessérus „W cieniu Czarnobyla” z języka szwedzkiego przełożył Wojciech Łygaś, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2018.