sobota, 26 marca 2022

Michał Zasadny poleca kryminał tylko dla mocnych i nocnych marków.

 Milion czytelników Franza

 

Andreas Franz wydał ponad dwadzieścia powieści kryminalnych. Jest uznawany za jednego z najlepszych autorów tego gatunku. A już myślałem, że nie przeczytam nic lepszego, nad psychologiczne thrillery Sebastiana Fitzka, do których zachęciły mnie Wasze rekomendacje. Tymczasem okazało się, że powieść „Ślady, których nie było” przechodzi wszystkie wyobrażenia o mrożących krew w żyłach kryminałach. Zwykle tak bywa, że na początku powieści tego gatunku pojawia się zagadkowy, trudny do zidentyfikowania nieboszczyk, potem rozwija się dochodzenie, śledztwo przykuwa uwagę czytelnika, który nie może się doczekać, kiedy wreszcie tropiciele w mundurach zidentyfikują ofiarę i wskażą sprawcę zbrodni. Tutaj mamy do czynienia z zupełnie inną sztuką narracji. Niestety, Andreas Franz żył krótko, urodzony w 1954 roku, zmarł w 2011. Wydawca już na pierwszej stronie okładki informuje, że sprzedano ponad milion egzemplarzy dorobku tego bardzo cenionego pisarza.

Chyba jeszcze nie czytałem powieści tego gatunku, kiedy czytelnik od pierwszych stron ma okazję obserwować poczynania mordercy. Piszę o jego zbrodniczych aktach w liczbie mnogiej, gdyż zamordował nie jedną, nie pięć, nawet nie dziesięć ofiar, tylko znacznie więcej, co śledczy odkrywają w trakcie postępowania. Tymi śledczymi są Soren Henning oraz Lisa Santos. On jest bardzo zdolnym, dociekliwym policjantem, niestety zbyt pewnym siebie. Ona to zagadkowa funkcjonariuszka, o której koledzy niewiele wiedzą, jeśli idzie o jej życie osobiste. Zaś Henning — szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci, zanadto ufny w swoje detektywistyczne umiejętności, popełnia błąd, co rujnuje jego rodzinę. Niesłusznie podejrzany o zbrodnię mężczyzna popełnia samobójstwo. Policjant jest zdruzgotany, ma poczucie winy. Okopuje się w tych wyrzutach sumienia i dystansuje się od różnych spraw, które jeszcze cztery lata temu potrafił rozwikłać „z marszu” i bezbłędnie.

Kiedy pojawia się seria zabójstw dziewcząt, dzieci, mężczyzn i kobiet, ekipa dochodzi do wniosku, że raczej nie poradzi sobie bez włączenia się do akcji Henninga, ale ten uniemożliwia kontakt ze sobą. Cierpi niedostatek, bo ze świadczeń alimentacyjnych musi utrzymać rodzinę, która go opuściła. Ciążą też na nim inne finansowe zobowiązania.

Okazuje się, że jedna osoba, równie utalentowana jak on, a jest nią pochodząca z Hiszpanii Lisa Santos, nakłania frustrata, by włączył się do akcji i pokierował zespołem, który bada pojawiające się coraz częściej zbrodnie.

Narracja przebiega dwutorowo. Czytelnik dowiaduje się, skąd w młodej kobiecie tyle pasji w tropieniu sadystycznych morderców, a jednocześnie okazuje się, że główny bohater nie zmarnował tych lat, jakie upłynęły od samobójstwa mężczyzny, któremu niesłusznie przepisano zbrodnię.

Rozdział po rozdziale opisuje kolejne okrutne morderstwa, A jednocześnie zabójca zwierza się, co go nakłania do wyrafinowanych zbrodni, a tym motorem jest nienawiść wobec najbliższych, czyli matki i żony. W pewnym sensie jest to powieść edukacyjna, która uczy, jak despotyczną stanowczością można okaleczyć młodą psychikę.

Zapewniam, że kto weźmie do ręki powieść Franza, nie będzie się mógł od niej oderwać, nawet jeśli będzie musiał zasypiać ze zgrozy przy zapalonym świetle.

Andreas Franz „Ślady, których nie było”, tłumaczenie Iwona Kuczyńska, Wydawca Buchmann Sp. zo.o. Fabryka kryminału, Warszawa 2011.

piątek, 25 marca 2022

Wiosenna Ars Poetica z Krystyną Sławińską

 Danuta Mysłek

 Nie umiera ten, kogo spuścizna jest bliska sercu czytelnika.

 

W dniu 21 marca Stowarzyszenie Literackie w Cieniu Lipy Czarnoleskiej oraz Osiedlowy Dom Kultury w kawiarni Muza przy ODK na jeleniogórskim Zabobrzu na kolejnym już spotkaniu z cyklu ars poetica tym razem gościły lubańską poetkę Krystynę Sławińską — współautorkę książki pt. GORĄCE FRYWOLIKI NUDZIARY I MANTYKI, której treści wypełniały również wiersze i limeryki Huberta Horbowskiego (11.12.1950 — 28.11.2020).

Spotkanie otworzyła Dominika Krop z ramienia Osiedlowego Domu Kultury, oddając głos prezes Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej Danucie Mysłek.

Mówczyni powitała przybyłych, obdarowując Krystynę i Henryka Sławińskich, Joannę Małoszczyk oraz Miłosza Kamińskiego almanachami wydanymi pod auspicjami Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej.

Danuta Mysłek przedstawiła dotychczasowy dorobek Krystyny Sławińskiej, jej społeczną działalność na rzecz Oddziału Łużyckiego PTSM, wspomniała także o nietuzinkowym hobby liderki nieformalnej Grupy NURT z Lubania (1200 fotek na tle napotykanych fontann).

Krystyna Sławińska rozpoczęła swoje wystąpienie od prezentacji dorobku Huberta Horbowskiego ze wspólnie wydanego w 2020 roku tomiku, o którym powyżej. Poetka czytając Jego wiersze i limeryki, zaskakiwała obecnych bogactwem przekazu autora, którego, jak powiedziała, wielu ze społeczności literackiej brakuje. Następnie już przeplatając wystąpienie czytaniem swoich wierszy i limeryków o turystycznych wojażach, wzbogaciła spotkanie prezentacją multimedialną, w której m.in. obecni obejrzeli wystąpienia solo Magdaleny Tomaszkiewicz i Marka Witaszka – to on także stworzył muzykę do tekstów piosenek napisanych przez bohaterkę wieczoru.

Dorobek literacki Krystyny Sławińskiej:

- „Wystarczy jedna myśl” (2007),

- „Zwijam w siebie drogę” (2010),

- „Haiku porannych stokrotek” (2011),

- „W srebrze jaśminów” (2012) oraz tomiku tekstów piosenek

- „Wierszem zatańczysz kiedyś” (2017).

Jest także autorką zbiorów limeryków wydanych wspólnie z Hubertem Horbowskim):

-„Frywoliki spod osiki” (2011),

- „Gorące frywoliki nudziary i mantyki” (2020).

Poniżej jeden z wierszy Huberta Horbowskiego, który poruszył do głębi uczestników tego spotkania:

Epitafium

Cóż w moim długim życiu, które przeminęło

Jak błysk meteorytu na bezchmurnym niebie,

Osiągnąłem? Zdołałem stworzyć takie dzieło,

Które by bibliofile chcieli mieć u siebie?


Z prochami wiatr wyczyniał różne swawole,

Nie mam grobu, nie stawia mi też nikt pomników.

Bo ja wierszami zapaść w twoją pamięć wolę…

Oto jest epitafium moje – czytelniku.

(26.01.2013r)




















wtorek, 22 marca 2022

31 marca o godz. 17 spotkanie autorskie w Książnicy z Józefem Zapruckim

Z przyjemnością zapraszamy na spotkanie z Józefem Zapruckim, autorem długo oczekiwanego tłumaczenia książki „Między murami i wieżami” Fedora Sommera (1864-1930).

 


Akcja powieści (wydanej w roku 1928) toczy się w naszym mieście w latach 1720-1748 i jest mocno osadzona w realiach historycznych. Dodatkowo autor wplótł w fabułę liczne wątki społeczne, religijne i obyczajowe.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej w Jeleniej Górze w 2022 roku. Jest dostępna w naszych zbiorach.
Do promocji wydarzenia wykorzystaliśmy litografię przedstawiającą Jelenią Górę z XVIII wieku. Reprodukcja pochodzi z „Atlasu Historycznego Miast Polskich” (tom IV Śląsk, zeszyt 14) Jelenia Góra. Wydawca: Instytut Archeologii i Etnologii PAN. Publikacja dostępna w zbiorach biblioteki.


sobota, 19 marca 2022

Książnica- spotkanie z Weroniką Marczuk 25 marca

 

 JCIiER Książnica Karkonoska zaprasza 25 marca o godz. 17.00 do sali konferencyjnej przy ul. Bankowej 27 (III p.) na spotkanie autorskie z Weroniką Marczuk, polską producentką filmową pochodzenia ukraińskiego, prawniczką, autorką książek.

Podczas spotkania będzie miała miejsce prezentacja książki „O! UkraЇna”, która będzie inspiracją do rozmowy o Ukrainie.

Pragnąc uczcić jubileusz niepodległości swojej ojczyzny Weronika Olena Marczuk, Ukrainka, rodowita kijowianka, a dziś polska prawniczka, producentka i aktorka (znana m.in. jako juror „You Can Dance” i uczestniczka „Tańca z Gwiazdami”) stworzyła album o eksperymentalnej nazwie „O! UkraЇna”. Jest to wielowątkowe kompendium, niecodzienny przewodnik po kraju nad Dnieprem. Motywem przewodnim publikacji jest… ukraińska kuchnia: umieszczone na jej kartach przepisy są pretekstem do podroży za Bug. Wątki kulinarne przeplatają się z pięknymi zdjęciami, rozmowami z ciekawymi osobistościami zarówno z naszego kraju, jak i z Ukrainy. Album może być w pewnym sensie substytutem podroży do bliskiego nam Lwowa, potężnego Kijowa, nadmorskiej Odessy, ale i do poleskich lasów. Wszystko to okraszone jest porządną warstwą humoru.

 


wtorek, 15 marca 2022

Ars poetica zaprasza na "Gorące Frywoliki - Nudziary i Mantyki"

Stowarzyszenie Literackie w Cieniu Lipy Czarnoleskiej oraz Osiedlowy Dom Kultury serdecznie zapraszają na kolejne spotkanie z cyklu ars poetica, które obędzie się w dniu 21 marca o godzinie 17.00 w kawiarni Muza przy ODK na jeleniogórskim Zabobrzu, przy ul. K.K. Trzcińskiego 12.

 


Tym razem liderka Grupy nieformalnej NURT z Lubania Krystyna Sławińska będzie promowała książkę, wydaną wspólnie z nieżyjącym już członkiem Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej, a także członkiem Grupy nieformalnej Nurt, zatytułowaną „GORĄCE FRYWOLIKI NUDZIARY I MANTYKI.

Bohaterka spotkania wzbogaci swoje wystąpienie prezentacją multimedialną, autorskimi piosenkami, które są nieodłączną częścią jej wędrówek po kraju.

sobota, 12 marca 2022

Maria Suchecka poleca zanurzyć się w historii starego Egiptu.

 Po prostu rewelacja

 

To nieczęsto się zdarza. Czytelnik bierze do ręki książkę i nie może się od niej oderwać. Tak było ze mną, kiedy przyniosłam z wypożyczalni „Hatszepsut” Ewy Kassali. Wydawca informuje, że jest to jedyna na świecie trylogia o władczyniach starożytnego Egiptu. Przed powieścią, którą w tym miejscu z entuzjazmem rekomenduję, ukazały się drukiem „Kleopatry” i „Boska Nefretete”, a to bynajmniej nie wyczerpuje dorobku tej autorki, poświęconego wybitnym kobietom zamierzchłej historii. Ta piękna powieść wprowadza autentyczne postaci egipskich dziejów piętnastego stulecia przed naszą erą. Tylko jedna postać uformowała się w wyobraźni autorki. Do pozostałych dotarła, śledząc materiały źródłowe w bibliotekach, archiwach, docierając do wybitnych egiptologów, odwiedzając światowe muzea i księgozbiory. Zatem Ewa Kassala wykonała gigantyczną pracę, a uwieńczyła ją literackim kunsztem.

Historyczna prawda została tutaj pokazana literackim talentem. Mamy w tej powieści zachwycający opis religii, bogów i bóstw, rytuałów, arcykapłanów, kapłanek, świątyń, pałaców, grobowców, szat i potraw, walk i potyczek. No i mamy historię miłości kobiety – faraona i człowieka z ludu – Senenmuta, który prześcignął ludzi swojego stanu, co zawdzięczał dzielności, błyskotliwej inteligencji, wszechstronnym uzdolnieniom i wielu innym cechom i zaletom, które zapewniały mu przychylność faraona, potem arcykapłana, którego znaczenie właściwie przekraczała moc władcy, wreszcie zjednało mu miłość księżniczki, ukochanej córki Totmesa I. Wedle boskich praw uznawanych za święte, władzę faraona dziedziczyli jego męscy potomkowie. Los zrządził, że odeszli do wieczności dwaj synowie Totmesa, a księżniczka nie mogła liczyć na sukcesję, choć już jako pięcioletnia dziewczynka towarzyszyła ojcu w wojnie, w której pokonano położony na południu kraj. Tam była świadkiem, jak odcinano ręce pokonanych. Aby żadna z nich już nie mogła wymierzyć broni przeciw Egiptowi. W tej wojnie uczestniczył też u początku swojej kariery przyszły ukochany księżniczki. To on władcy dostarczył największą ilość uciętych rąk, on został uznany za najbardziej walecznego wojownika i otrzymał stosowne do tego nagrody. Potem się okaże, czy był to sukces uczciwie osiągnięty.

Na skrzydełku obwoluty można przeczytać wyznanie jednej z czytelniczek, że oto czyta tę powieść piąty raz i za każdym razem ta lektura wyciska jej łzy z oczu. Kiedy zabrakło wśród żywych synów faraona, a nadzieja na trwanie dynastii była tylko w tym, że syn jednej z nałożnic, skojarzony z Hatszepsut spłodzi chłopca, a temu przypadnie sukcesja, wyszło na jaw, że ten, który miał zostać ojcem następcy, jest bardzo chorowity od dziecka i trzeba było rozmaitych starań ze strony kapłanek, by pobudzić jego męskość. Tymczasem Hatszepsut już miała intymne kontakty z pnącym się na niedościgłe rejony Senenmutem i owocem tej niedozwolonej, niemożliwej oficjalnie do spełnienia miłości były dwie dziewczynki, z których jedna zmarła wcześnie, a co się stało z drugą, równie śliczną, ambitną i utalentowaną jak jej matka, córka Totmesa, czytelnik sam się dowie. Relacje między zakochanymi autorka opisuje z niezwykłą delikatnością. Podobnie rzecz ma się z dojrzewaniem księżniczki, opisem rytuału poślubienia boga Amona – lektura tej powieści to uczta dla tych, którzy chcą poznać historię najpotężniejszego kiedyś kraju świata.

Wcale się nie dziwię, że powieści Ewy Kassali przetłumaczono na języki angielski i hiszpański, że otrzymała prestiżowe literackie nagrody Tę powieść z głęboką satysfakcją przeczytają feministki. A ja żałuję, że wysypałam z kart książki kartki, którymi zaznaczyłam miejsca zawierające ponadczasowe maksymy, które mówią o ludzkim losie, o przeznaczeniu kobiety, o różnicy między pierwiastkiem męskim i żeńskim w ludzkiej naturze.

Ewa Kassala „Hatszepsut”,Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2021.

wtorek, 8 marca 2022

Walne Zebranie Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej

 Porządek Walnego Zebrania Członków

Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej

przeprowadzonego w dniu 21.03.2022 r. w ODK Trzcińskiego 12 godz. 16.00 (drugi termin w przypadku braku kworum godz. 16.15).


  1. Otwarcie zebrania.

  2. Przyjęcie porządku zebrania

  3. Wybór przewodniczącego zebrania i protokolanta.

  4. Podjęcie decyzji w sprawie sposobu głosowania.

  5. Sprawozdanie z działalności Stowarzyszenia Literackiego w Cieniu Lipy Czarnoleskiej za rok 2021.

  6. Wybór komisji mandatowo-skrutacyjnej.

  7. Stwierdzenie ważności walnego zebrania.

  8. Sprawozdanie Zarządu z działalności Stowarzyszenia w 2021 roku.

  9. Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej za rok 2021.

  10. Podjęcie uchwały w sprawie przyjęcia sprawozdania Zarządu i Komisji Rewizyjnej oraz udzielenia Zarządowi absolutorium.

  11. Podjęcie uchwały w sprawie zatwierdzenia Sprawozdania finansowego Stowarzyszenia za rok 2021.

  12. Wolne wnioski,

  13. Zamknięcie obrad.

sobota, 5 marca 2022

Rafał Brzeski poleca mistrza thrillera psychologicznego - nie śpimy, dopóki nie skończymy czytać.

 Berlińskie demony

 

Z zainteresowaniem przeczytałem rekomendację thrillera „potworność dla masochisty” i jak tylko doczytałem do końca „Rosyjskie róże” o rewolucji widzianej i przeżywanej od strony „białych”, poprosiłem w mojej filii bibliotecznej o powieść Sebastiana Fitzka. Pani wyniosła z regału z książkami kilka pozycji tego autora. Ponieważ wiedziałem, że wszystkie są znakomite, ich stan sfatygowania wskazywał na to, że krążą z rąk do rąk. I tak zachłannie rozpocząłem lekturę „Ostatniego dziecka”. Niby tytuł nie jest porywający, ale wystarczy przerzucić kilka stron, żeby nie móc się oderwać. Zwłaszcza ktoś taki jak ja, którego fascynuje psychologią, medycyna niekonwencjonalna, psychotronika, reinkarnacja oraz inne nie do końca rozpoznane i „oswojone” zjawiska, otrzyma niesamowitą czytelniczą strawę.

Bohaterem jest wzięty berliński adwokat Robert Stern. Jego specjalnością jest obrona przestępców, obwinionych o rozmaite zbrodnie. Między innymi o pedofilię lub handel żywym towarem. Jest przenikliwy, wyćwiczony do perfekcji w swoim fachu i ma za sobą wiele sukcesów, które zwykły człowiek nie uzna za sukces, skoro wyciąga zza kratek ludzi, którzy łamią prawo. Ale wedle jurystyki, każdy ma prawo do obrony. Przestępca również.

Przyjaciółka umawia Roberta z klientem. W dziwnym, ustronnym miejscu, w popadającej w ruinę ni to fabryce, ni to magazynie. Dziewczyna przez dwa lata była jego kochanką. Próbował w ten sposób, zadając się atrakcyjną kobietą, zagłuszyć nękającą go od dziesięciu lat rozpacz. A źródłem tej rozpaczy jest śmierć synka. W szpitalu, gdzie na położnictwie przychodzi na świat tylko jedno niemowlę płci męskiej, dochodzi na nagłego zgonu noworodka. Położnica jest w rozpaczy, odchodzi od zmysłów, nie chce nikomu przekazać malutkie zwłoki, ale w końcu ojciec niemowlaczka przejmuje synka i po właściwej procedurze związanej z nagłym zgonem noworodka w doskonałych szpitalnych warunkach organizuje pogrzeb maleństwa. Małżeństwo płaci rozstaniem za ten cios. Ona zakłada drugą rodzinę i wydaje na świat bliźniaczki, on nigdzie nie znajduje pocieszenia, nawet w ramionach Cariny, która umawia go z klientem.

Klientem okazuje się dziesięcioletni pacjent szpitala, chory na guza mózgu. To on wskazał miejsce spotkania, twierdząc, że tam właśnie znajdą szczątki ofiary, którą on uśmiercił piętnaście lat temu. Adwokat jest przekonany, że to urojenie chorego na raka mózgu chłopca, ale ten dodaje, że kilka lat później uśmiercił też drugiego mężczyznę. A przecież ma zaledwie dziesięć lat, wychowywany jest w sierocińcu, nie ma nikogo, kto mógłby jakoś zweryfikować jego urojenia. Tylko że adwokat i towarzysząca mu pielęgniarka istotnie trafiają na zwłoki, w miarę łatwe do zidentyfikowania ze względu na warunki, w jakich zostały ukryte.

Pojawia się wątek reinkarnacji. Czy w ciele chłopca mieszka ktoś, kto dopuścił się zbrodni? Adwokat szuka literatury przedmiotu na temat wędrówki dusz. Autor przeplata narrację wypowiedzi autorytetów filozofii, psychologii, literatury i religii różnych wyznań. Nie jesteśmy bytem niepowtarzalnym. Kiedyś byliśmy i jeszcze kiedyś wrócimy na ziemię. Możemy być płazem, skałą lub innym człowiekiem. Dla prawnika – sceptyka i racjonalisty fenomen dziesięciolatka nie znajduje wytłumaczenia, tym bardziej że chłopiec zapowiada, że zgładzi następną osobę, a na dodatek wskazuje czas i miejsce.

Dosyć. Na tym kończę, czytelnik sam znajdzie w tej niesamowitej powieści wyjaśnienie tych zagadkowych zjawisk. A ja jutro oddam do wypożyczalni „Ostatnie dziecko” i pożyczę jeden z wcześniejszych thrillerów Sebastiana Fitzka. Na przykład „Odprysk” albo „Odcięci”. Zresztą zobaczę, co wybiorę.

Sebastian Fitzek „Ostatnie dziecko”, przekład Tomasz Brzeziński, Wydawnictwo Amber Sp. Z o.o. Warszawa 2017.