Wiśnie zakwitają co roku
Czytamy
reportaże, oglądamy filmy dokumentalne, ale wciąż pozostaje
niedosyt wiedzy o świecie. Są książki, które zaspokajają ten
głód. Do takich pozycji należy biograficzna powieść Miki
Sakamoto, Japonki, która pisze w języku niemieckim. Kiedy ukazała
się w Polsce pozycja „W cieniu kwitnących wiśni”, jej dorobek
nie był nadmiernie imponujący.
Wydawca
wspomina o dwóch tomikach wierszy, a „W cieniu kwitnącej wiśni”
jest to jej druga książka. Studiowała w Tokio i w Niemczech, gdzie
spełnia się życie pisarki.
To
jest literatura faktu. Sfabularyzowana biografia jej babci jest
przedzielona historycznymi wstawkami, które pozwalają poznać
Japonię jeszcze w drugiej połowie dziewiętnastego stulecia. Nao,
babcia autorki urodziła się w 1895 roku. Pochodziła z rodu
Satsuma, który chlubił się tradycją samurajów, zaś ich
potomkowie szczycili się odziedziczonymi wartościami, takimi jak
honor, prawość, lojalność wobec władcy.
Z
takiej wspomnieniowej książki czytelnik dowie się znacznie więcej
o mentalności ludzi, odizolowanych od świata dzięki geograficznemu
położeniu. Tu wpływy z zewnątrz na wyspiarski kraj przenikały z
wielką trudnością, więc tradycja i kultura trwały nienaruszone
mimo upływu wieków. Rytm życia, a także jego pomyślność były
podporządkowane siłom natury. Autorka niejednokrotnie odwołuje się
do wielkich japońskich twórców. Cytuje między innymi słowa
siedemnastowiecznego autora haiku Matsuo Basho: „Miesiące i dni są
wiecznymi wędrowcami, podróżnikami są także mijające lata”.
Kiedy
obraz kwitnącej wiśni pojawia się wraz z przyjściem na świat
dziecka, ten akt narodzin wzmocniony jest słowami Masaru, innego
wybitnego Japończyka: „W ciszy przyrody odczuwamy wielki ruch
całości (...) ulotności chwili i przemijalności piękna nic nie
jest w stanie zobrazować piękniej od kwitnącej wiśni”.
Miki
Sakamoto opowiada, jak na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego
stulecia ekspansywny był jej kraj. Podbijał potężne Chiny,
zawłaszczał strategiczne porty, zniewolił Koreę, z ekspansją
skierował się na Mandżurię. Autorka nie idealizuje swojego
państwa, ma głęboki zmysł społeczny, ze współczuciem pisze o
klęskach nieurodzaju i głodu w Chinach i Korei. Opowiada o
uśmiercaniu noworodków, kiedy starszych dzieci nie sposób było
wyżywić, o sprzedawaniu dziewcząt i prostytucji, dzięki której
można było wesprzeć głodującą rodzinę.
Wiele
stron poświęconych jest kojarzeniu małżeństw, gdzie miłość
nie była czynnikiem sprawczym, liczyła się pozycja, jaką zapewni
mariaż.
Z
przenikliwością autorka pisze o kulturowym znaczeniu gejsz. Były
przygotowywane do tej roli, nabywały wiele umiejętności, takich
jak taniec, konwersacja czy gra na instrumencie. Niekiedy żony
musiały ustąpić miejsca tym atrakcyjnym kobietom.
Z
japońską kulturą wiąże się rytuał parzenia herbaty,
umiejętność komponowania ikebany, pisania listów, kaligrafii i
tworzenia haiku. A także udział w spektaklach. Autorka pisze o
dwóch rodzajach teatrów: bardziej ludyczny był kabuki, a głębiej
refleksyjny teatr nō.
Czytelnik
poznaje obyczaje zaślubin, ostatecznego pożegnania zmarłych,
shintoistycznej
medytacji
przy ołtarzykach przodków, a wreszcie o honorowej ucieczce w
śmierć, seppuku,
czyli harakiri, kiedy już nie ma innego wyjścia.
Przejmujący
jest opis wybuchów nuklearnych z sierpnia 1945 roku, bo
doświadczanych przez członków familii autorki.
Ponieważ
żyjemy w czasach, kiedy każdemu z nas może zagrozić zakażenie
wirusem, na koniec przytoczę za autorką słowa Hideyoshi Toyotomi -
wybitnego japońskiego przywódcy z szesnastego stulecia: „Z rosy
powstałem i jak rosa przeminę. Moje życie było,snem ze snów”.
Miki
Sakamoto „W cieniu kwitnącej wiśni”, literatura faktu PWN,
przełożył Piotr Szyszkowicz, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa
2012.