Człowieka
fascynuje odwieczne pytanie, co zostaje z nas po śmierci. Ciało
ulega rozkładowi. A niematerialny umysł? Psychika? Świadomość?
Nauka mówi, że to wszystko ma źródło w mózgu. A czy jeśli mózg
obumiera, czy w przestrzeni trwa dalej energia, z mózgu wyemitowana?
Orson
Scott Card napisał powieść „Dzieci umysłu”, a jej treścią
jest funkcjonowanie energii po śmierci. Jej zdolność tworzenia
obrazów, kreowania „wirtualnych osobowości” i wszelkich innych
zjawisk, z którymi jesteśmy obeznani, kiedy posyłamy internetowe
listy i one gdzieś tam trwają w jakichś serwerach.
Zdaniem
autora książki te byty energetyczne mogą istnieć nieskończenie
długo. A ich marzeniem jest „zagnieżdżenie się” w ludzkim
ciele. Największą radością dla nich byłoby doświadczać
zmysłowych doznań.
I czasami to im się udaje. I wtedy jakiś nurt
nazywa to reinkarnacją.
I
te byty niematerialne mają za siedziby kosmiczne obiekty. Nawet
kosmiczne ciała potrafią powołać do istnienia. Przechowują
wiedzę, mają niezwykłą pamięć. I podobnie jak istoty cielesne,
są szlachetne lub okrutne, jednoczą się i toczą ze sobą wojny.
Można
w to wszystko wierzyć i nie wierzyć, ale warto wziąć do ręki
książkę, napisaną przez urodzonego w 1951 roku pisarza, wedle
informacji na okładce książki – uznanego za jednego z
najbardziej popularnych autorów scence fiction.
Jak
tam jest – po tej drugiej stronie życia, dowiemy się, nie
wcześniej, to później. A teraz warto poczytać książkę, która
nie znudzi, a naprawdę zadziwi, jak daleko może poszybować
wyobraźnia pisarza.
Orson
Scott Card „Dzieci umysłu”, tłum. Piotr W. Cholewa, Prószyński
i S-ka, Warszawa 2012.