piątek, 11 stycznia 2013

Grzegorz Trop „Przyjaźń absolutna”

„Przyjaźń absolutna” to tytuł świetnej powieści, która zawiera i warstwę psychologiczną, i polityczną, i sensacyjną, i szpiegowską. Czyta się książkę jednym tchem. Dla dwudziestolatków to już pozycja historyczna, dla tych, którzy przekroczyli pięćdziesiątkę, to relacja o czasach im współczesnych. Dla nas, o których można powiedzieć, że pochodzimy z demoludów, jest to pozycja o tyle interesująca, że pozwala patrzeć na realia po wschodniej stronie muru berlińskiego i żelaznej kurtyny okiem człowieka Zachodu. Możemy zasoby naszej pamięci skonfrontować z tym, jak postrzegano nas na zgniłym Zachodzie.
Powieść opowiada dzieje Anglika urodzonego w Indiach i pamiętającego realia z czasów, kiedy Indie jeszcze nie cieszyły się niepodległością.
Ted Mundy, bo o nim mowa, wraca do ojczyzny, tu zdobywa wykształcenie, tu dostaje pracę i stąd wyjeżdża z wyspy na kontynent, by trafić na burzliwy okres. To czas rewolty burżujskich dzieci, które buntują się przeciwko zakłamanemu mieszczaństwu. Poddają się rewolucyjnym nastrojom, organizują manifestacje, które zamieniają się w burdy. I tam właśnie, w Berlinie Zachodnim Ted trafia przypadkiem na Saszę, postać przywódczą, charyzmatyczną i kontrowersyjną. Tam rodzi się przyjaźń dwóch młodych mężczyzn, z których to właśnie Ten jest zafascynowany Saszą i jak gąbka nasiąka jego ideologią. A kiedy niemiecka policja zgarnie Anglika w czasie burdy, a potem zostanie z opresji wysupłany przez służby dyplomatyczne swojego kraju, niepostrzeżenie dla siebie uwikła się w zobowiązania, które uczynią z niego szpiega. Zdarzenia wyposażą go w drugą osobowość. Jako przedstawiciel resortu kultury, zjednany do służb specjalnych, będzie towarzyszyć teatrom, baletom, orkiestrom itp., by w stolicach socjalistycznych krajów szpiegować, inwigilować i donosić.
Trzeba wziąć książki do ręki i prześledzić niezwykłe zdarzenia, w które bohater zostanie wplątany. Powikła się jego życie osobiste, poddana zostanie rozmaitym próbom jego przyjaźń z Saszą, a czytelnik dowie się, jaką paskudną sprawą jest polityka, jak potrafi człowiekowi odebrać tożsamość i sponiewierać na wszystkie możliwe sposoby. Miejscami literatura zamienia się w publicystykę i wówczas czytamy takie między innymi stwierdzenia: „Zimna wojna skończyła się, ale nic się nie zmieniło. Mamy teraz niby zglobalizowana, wielonarodową cywilizację, ale nic się nie zmieniło. (…) Wtedy było ludobójstwo, teraz też, ale prawdę mówi ten, co ma władzę. (…) Kto będzie protestował, zedrze sobie gardło i jeszcze dostanie policyjnym butem w zęby. Każdy, kto demaskuje kłamstwa, to radykalny malkontent. Albo antysemicki islamista”.

John le Carre ”Przyjaźń absolutna” („Absolute friends”), przekład Jan Rybicki, Wydawnictwo Amber 2003.