Wiosna to trudny okres dla osób starych,
chorych, słabych fizycznie i psychicznie. Obiegowe porzekadło powiada:
„Przyjdzie marzec, umrze starzec”. A jeśli uda im się przetrzymać czas po
długim okresie braku słońca, ograniczonych możliwości spacerów na świeżym
powietrzu, wówczas zabiorą się do odbudowania sił odwiedzając lekarzy, gabinety
zabiegowe, uczestnicząc w turnusach rehabilitacyjnych. Ja natomiast, należąc do
grupy wysokiego ryzyka i ciesząc się z tego, że groźny i wyjątkowo mroźny marzec minął, zabrałam się do tego tekstu,
żeby zarekomendować wspaniałą książkę „Cud w medycynie. Na granicy życia i
śmierci. Opowieści lekarzy”. A są to
lekarze nadzwyczajni, zdolni, utalentowani, znakomici w swoich medycznych
branżach, a na dodatek – kochający ludzi i swój zawód. Śpieszący im z pomocą i
nadzieją nawet wówczas, kiedy na ludzki rozum taka nadzieja jest nadzwyczaj
nikła. Niejednokrotnie wspiera ich w tej postawie wiara. Ich wypowiedzi
wysłuchała i zapisała je Anna Mateja. Dr Jacek Zaręba, jeden z czternastu
lekarzy, których dorobek i poglądy zostały w tej książce zaprezentowane, mówi:
„Diagnostyka(…) przypomina śledztwo detektywistyczne. Aby rozpoznać rzadko
występującą i mało znaną chorobę genetyczną, trzeba mieć w sobie sporo dociekliwości,
wyobraźni, ale i odrobinę pokory”.
Choroby wynikają z obciążeń genetycznych,
zakażeń, wypadków, braku szacunku do własnego organizmu, danego nam raz na całe
życie, a bywa, że pojawiają się nieoczekiwanie wbrew regułom u ludzi, którzy na
co dzień, jak to się mówi, szanują swoje zdrowie i zapobiegają osłabienia jego
kondycji. A po prostu – jesteśmy w naszej biologicznej strukturze zniszczalni
nie prędzej, to później, ale liczy jednak na godziwy wiek przetrwania.
Lekarze (a wśród nich i Zbigniew Religa,
który zdążył udzielić wywiadu jeszcze przed śmiercią) mówią, jak walczą o
ludzkie życie, jak zmagają się ze sobą i zagadkami natury, jak ratują swoją
nadzieję i dodają otuchy chorym. I bywa, że niemożliwe staje się możliwe, jak w
przypadku pacjenta chorego na nowotwór, dla którego nie było szans na
uzdrowienie, a które przeżył od postawienia diagnozy lat trzydzieści, jak w
przypadku beznadziejnego stanu, w jakim w szpitalu znalazł się kilkumiesięczny
chłopczyk, stanu, z którego szczęśliwie został przez lekarzy wydobyty. Takich
przykładów w książce jest więcej. Warto po nią sięgnąć, gdyż niesie nadzieję i
pokrzepienie. O czym zapewniam tych, którzy szczęśliwie radują się już
kwietniem z eksplodującą późną wiosną.
Cud
w medycynie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010.