piątek, 10 kwietnia 2015

Grzegorz Trop - Zmieniłem zdanie

Już myślałem, że odniosę do biblioteki powieść Susan Wiggs „A między nami ocean”. Myślałem sobie, po co mi takie harlekinowe czytadło. Jest małżeństwo, dwadzieścia lat po ślubie, ona, czyli Grace, zaczyna być niezadowolona, ale sama nie wie, dlaczego, choć jej mąż przystojny, kochający, świetny partner w łóżku, na dodatek oficer na lotniskowcu, rokujący, że niebawem zostanie dowódcą. Myślałem sobie – o co tej babie chodzi? Ma za dobrze, a autorka nie ma pomysłu na rozwój akcji. Już myślałem, że bohater utnie sobie romans z reporterką, która dostała pozwolenie, by na lotniskowcu nakręcić reportaż o służbie amerykańskiej armii. Ale bohater, czyli Stew ani na chwilę nie zawiesił na niej swojego oka tak, jak to robią mężczyźni, kiedy lęgną im się pod czaszka kudłate myśli.
Kiedy już miałem, nic nie mówiąc żonie, wymienić powieść na coś innego, bo to ona pożyczyła „A między nami ocean”, zaczęło się dziać coś naprawdę ciekawego. Po pierwsze pojawiła się pierwsza żona Steva, o której nie pamiętał i, o której jego rodzina nie miała pojęcia. Jakby tego było za mało, okazało się, że jest na świecie fajny chłopak Josh, z tego krótko trwającego związku, a nie dość, że fajny, to na dodatek ma pełnić służbę na lotniskowcu, gdzie jego biologiczny ojciec ma zostać dowódcą. Rzecz w tym, że pierwsza żona Steva poszła w długą i zainstalowała się przy innym mężczyźnie, nic nie mówiąc temu pierwszemu, że jest w ciąży. A ten drugi okazał się świetnym ojcem dla jej synka. Ten był na miejscu, ona nie miała cierpliwości, żeby tygodniami i miesiącami czekać na powrót z akcji oficera.
Krótko mówiąc, pomieszanie z poplątaniem, silne emocje, powody do zazdrości, ocieranie się o zdradę, kłopoty z dorastającymi dziećmi i nieoczekiwany splot dramatycznych wydarzeń za powiedzianych już na początku. I cały majstersztyk konstrukcji powieści polega na tym, że chociaż na samym początku czytelnik dowiaduje się, że na lotniskowcu zdarza się katastrofa, cofanie się wstecz i odtwarzanie zdarzeń, jakie poprzedziły wypadek, okazuje się po prostu fascynujące. A moja żona w pewnym momencie, nie powiem w którym, aż się poryczała i zapłakała kilka stron powieści oraz dywan koło fotela, na którym lubi czytać.
Więc powiem szczerze, że nie trzeba zniechęcać się niezbyt dynamicznym i trochę ckliwym, niekonkretnym początkiem powieści. Potem akcja rozwinie się wartko i doprowadzi do kulminacji po prostu fascynującej. Dlatego z czystym sumieniem polecam książkę, do której się na początku tak zniechęciłem.

Susan Wiggs „A między nami ocean”, tytuł oryginału „The Ocean Between Us” przełożyła Barbara Kośmider, Wydawnictwo Harlequin Warszawa 2012.