Już
trzysta lat temu, kiedy nasi sarmaci popijali wina przy stole i
gorąco rozprawiali o polityce i sztuce, niekiedy nie mając o tym
zielonego pojęcia, ważna była wymiana myśli. Kontakt między
ludźmi pozostawał i nadal pozostaje cząstką kultury, tak było u
Greków, którzy zbierali się wieczorami przy ognisku i recytowali
poezję, tak też było w XVIII i XIX wieku, kiedy powstały u nas
„salony literackie”, a co nasi zachodni sąsiedzi nazywają
„Musenhöfe”.
W
nawiązaniu do XIX-wiecznej tradycji i obyczajów mieszkańca domu w
Jagniątkowie, Gerharta Hauptmanna, do którego przyjeżdżali
artyści, aby chodzić na piesze wędrówki po Karkonoszach, a
wieczorami polemizować z najnowszymi trendami sztuki i słuchać
muzyki, Dyrektor Muzeum Miejskiego „Dom Gerharta Hauptmanna”,
Pani Julita Zaprucka, 27 marca 2015 roku otworzyła wystawę „Salony
i dworki literackie po obu stronach Odry” („Salons
und Musenhöfe
beiderseits der Oder“).
Przywitała gości przybyłych z Niemiec i Polski: Jensa
Baumanna z Saksońskiego Ministerium Spraw Wewnętrznych; dr
Wolfganga de Bruyn, dyrektora Muzeum Kleista we Frankfurcie nad Odrą;
Hansa Jürgena
Rehfelda z Muzeum Kleista; dr Hannahe
Lotte Lund, kurator wystawy; Anette Handke z Muzeum Kleista;
Sławomira Tryca, ze Szkoły Wyższej Zittau-Görlitz i Uniwersytetu
Wrocławskiego oraz współpracownika naukowego Domu Muzeum Gerharta
Hauptmanna; Irenę Kempisty – Panią Naczelnik Wydziału Kultury i
Turystyki w Jeleniej Górze; Janinę
Peikert - Panią Rektor
Uniwersytetu III wieku w Jeleniej Górze oraz przedstawicieli
Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej.
Spotkanie
rozpoczęło się od występu muzycznego młodej pianistki, Alicji
Krajewskiej, następnie dr Wolfgang de Bruyn przypomniał, że pomysł
wystawy zrodził się w kotlinie freienwaldzkiej
Kunersdorfie; gdzie postanowiono zbadać ten dawno zaniedbany
fenomen towarzyskiego spędzania czasu, który jest pierwowzorem
dzisiejszych form kulturalnych. Dr Hannah Lotte Lund w swoim
wykładzie zwróciła uwagę, że począwszy od 1780 roku, czyli od
rewolucji francuskiej a później poprzez kolejne rewolucje roku
1830, pojawia się społeczne i kulturalno-historyczne zjawisko,
które ani wcześniej, ani później w takiej formie już nie
zaistniało, a co nazywano wtedy „wolną towarzyskością”.
Po
obu stronach Odry, od Nennhausen po Tamsel/Dąbroszyn i
Ziebingen/Cybinkę rodziny szlacheckie umożliwiały rozwój życia
towarzyskiego; zimą chętnie spotykano się w miastach, natomiast
miesiące letnie wykorzystywano do zapraszania wybranych gości do
dóbr wiejskich. Dla berlińczyków Śląsk i Karkonosze były o tyle
szczególne, że były najszybciej osiągalne; ich opis pojawia się
często w pamiętnikach. „Rozciągały się na horyzoncie jak
czarny tiul. (…) oczarowały mnie bardziej niż wszystko inne,
nawet większe, co widziałem wcześniej.”, pisał Joseph
Mendelssohn, syn wielkiego filozofa Mosera Mendelssohna.
Listy
Raheli Levin Vernhagen do jej przyjaciół na temat podróży na
Śląsk w 1794 roku, czytane przez dr Hannahe Lotte Lund i Anette
Handke świadczą o tym, że spotykano się chętnie, ale i o tym, że
aby tego dokonać, należało przemieścić się z punktu A do punktu
B. Niewielu dziś pamięta, ale ówczesne wojaże nie należały do
najbezpieczniejszych. Jeszcze w roku 1785 Prusy nie dysponowały
żadną utwardzoną drogą. Pierwsza szosa powstała w 1800 roku i
prowadziła z Berlina do Poczdamu, wszędzie indziej były drogi
piaskowe. Pomimo tych trudności i niebezpieczeństw - podróżowano.
Baron
Adolph von Knigge, który opisał wszystkie sytuacje, jeśli chodzi o
obcowanie z człowiekiem, twierdził, że podróżowanie wzmaga
towarzyskość „W podróży potrzebna jest cierpliwość,
odwaga, dobry humor, zapomnienie o wszystkich domowych sprawach i nie
można dać się zniechęcić małym, złośliwym niedogodnościom,
złej pogodzie, niesmacznemu jedzeniu itd. - podróżowanie czyni
towarzyskim; poznaje się w ten sposób ludzi, których w normalnych
warunkach nigdy nie wybralibyśmy na swoich towarzyszy; nie ma tu też
żadnych złych skutków, ale nie muszę chyba przypominać, że z
tym obdarzaniem kogoś obcego w podróży zaufaniem trzeba uważać,
by nie wpaść przez to w ręce różnej maści oszustów i
złodziejaszków”. Można śmiało powiedzieć, że rada barona
pozostaje do dziś aktualna.
Przy
okazji warto wspomnieć, że Pani Zofia Prysłopska – Prezes
Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej wielce sobie ceni podróże,
zwłaszcza do miejsc, związanych z europejską historią literatury
i organizuje je z wielkim nakładem starania, przygotowując
uczestnikom tych wypraw spore pule wiedzy na temat miejsc, które
będą odwiedzane. Warsztaty literackie inspirowane miejscem
docelowym podróży, owocują każdorazowo edycją książkową.
Otwarcie
wystawy zwieńczyły rozmowy w sali kominkowej, gdzie Gerhart
Hauptmann słuchał muzyki i kłócił się z adwersarzami o idee.
Historia zatoczyła koło. Dziś można zobaczyć, skąd wziął się
ten początek.
Wystawę,
którą można oglądać do końca sierpnia, dofinansowano ze środków
budżetu Miasta Jelenia Góra, Saksońskiego Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych w Dreźnie oraz Związku Towarzystw Literackich i
Miejsc Pamięci (ALG) (Arbeitsgemeinschaft
Literarischer Gesellschaften).
Dyrektor Domu Muzeum Gerharta Hauptmanna, Pani Julita Zaprucka |
Dyrektor Muzeum Kleista dr Wolfgang de Bruyn |
Goście z Niemiec |
dr Hannah Lotte Lund |
Anette Handke i dr
Hannahe Lotte Lund
|
Maria Suchecka i Halina Burkowska |
Dyrektor Julita Zaprucka i Sławomir Tryc |
Janina
Peikert
|
Alicja
Krajewska
|
Jens
Baumann i Dyrektor D.G.H, Pani Julita Zaprucka
|
grupowe zdjęcie organizatorów wystawy |
katalog wystawy |