Lektura na czas napięć
Z napięciem siadam przed telewizorem. Śledzę dzienniki, na których najbardziej interesuje mnie, co z Turowem, co z pieniędzmi, których skąpi nam Unia uznając, że funta kłaków warta jest nasza praworządność, ale kiedy nie mogę z powodu wyjazdu czy wyznaczonych w określonym dniu badań i nie obejrzę newsów, zamartwiam się, czy ci zza granicy nie powalili zasieków i czy, nie daj Boże, nie pojawiły się jakieś zwłoki z jednej czy drugiej strony naszej wschodniej granicy. Rozglądam się, czy w moim blokowisku nie zmieściłoby się trochę tych koczujących nieboraków.
Kiedy jednak nie zamartwiam się sytuacją w Polsce, Europie i na świecie, wybieram wypożyczone książki, a nie żadne tam harlekiny ani kryminały, tylko pozycje dotyczące wojen. Przez kilka dni, kiedy tak padało, a temperatura spadała poniżej zera, obsesyjnie wracałam ze scen z powieści „Żona więźnia”, której autorką jest Maggie Brookes. Gdyby nie informacja od autorki, można byłoby pomyśleć, że niemożliwe jest to, co w niej zawarte, że to czysta fikcja literacka. A jednak to wszystko się zdarzyło. A więc – cytuję ze wstępu: „Do 1944 roku, gdy zaczyna się ta opowieść, Niemcy zdążyli założyć wiele dużych obozów jenieckich na terenach Polski i Czechosłowacji, aby przetrzymywać pojmanych aliantów jak najdalej od ojczyzny i rodziny. Szacuje się, że brytyjskich jeńców było 200 000”. Byli traktowani jako darmowa siła robocza. Kiedy było ich za dużo do obsługi fabryk produkujących dla wojska, byli kierowani do gospodarstw. I właśnie jeden z nich, Anglik z Londynu, pracuje przy obsłudze maszyn rolniczych, a wszystkiego musi się nauczyć od podstaw. Właścicielka czeskiego gospodarstwa została z córką i kilkuletnim synem, bo mąż i starszy syn zbiegli do partyzantki. Bill, jeniec zakochuje się w Izabeli z tej farmy. Miłość jest potężna, ale dziewczyna nie chce jej ulec. Oboje wiedzą, że to potężne uczucie jest na całe życie, które może trwać bardzo krótko. Ona wybłaga księdza, by udzielił ślubu bez zapowiedzi. Kapłan się wzbrania, ale wyjednuje zgodę biskupa. W absolutnej konspiracji sakrament zostaje udzielony, a małżeństwo skonsumowane. Ona przebiera się za chłopaka, on udaje nagłą chorobę i opuszcza obóz, po czym uciekają. Nocami wędrują, w dzień chronią się, gdzie popadło. Po kilku dniach zostają wytropieni i osadzeni do obozu o szczególnym rygorze, wymyślonym dla zbiegów.
Czy uda się Izabeli uchronić identyfikacji płci? Jak zachowa reżim sanitarny w okresie miesiączki? Bill chroni swoją żonę na wszystkie sposoby. Front coraz bliżej. Głód, insekty, lęk przed zdemaskowaniem, piekło na ziemi.
Czy Bill uchroni żonę, czy uznawana za młodziutkiego żołnierza uniknie gwałtu, na który gotów jest hitlerowski strażnik o homoseksualnej orientacji?
Czytelnik odpowie sam, czytając opis tych wstrząsających zdarzeń. Gorąco polecam ze względu na obfitość faktów, które pisarka zgromadziła, sięgając do dokumentów, pamiętników, wysłuchując opowieści uczestników wojny i wykorzystując literaturę przedmiotu, wymienioną w bibliografii.
Zamiast rozwodzić się z byle powodu, niech czytelnicy dowiedzą się, jak docenić i chronić miłość.
Maggie Brookes „Żona więźnia”, przełożyła Urszula Gardner, Wydawnictwo Kobiece Białystok 2021.