Jak w soczewce
Monika Szwaja wydała kilka powieści, a do moich rąk trafiła
pozycja „Nie dla mięczaków”, która w podtytule ma dopisek: „Historia krótkiej
wolności Piotra V”. Zajrzałam do Internetu i naczytałam się entuzjastycznych opinii
na temat dorobku tej pisarki. Czytelnicy chwalą autorkę między innymi za
wartkość akcji, wyrazistość postaci i lekki język. Kiedy niektórzy z lekka tę
niefrasobliwość języka ganią, domagając się staranniejszej adiustacji, inni
biorą w obronę mówiąc, że w nim zawarta jest prawda o naszej współczesnej
polszczyźnie. Pojawiają się też i takie zwierzenia, że powieści pani Moniki
pozwalają nabrać dystansu do świata i odetchnąć optymistycznie, że krzepią na
duchu i są lekarstwem na stresy.
W pełni sie zgadzam z tymi wypowiedziami. Książki Moniki
Szwai, do których część internautek wraca dwukrotnie, są zwierciadłem naszych
czasów. Niby to archaiczne, bo przecież to powieść naturalistyczna
„przechadzała się po gościńcu życia”, fotografując go dokładnie, ale i dziś
taki wizerunek rzeczywistości całkiem jest na miejscu. Na przykład w ”Nie dla
Mięczaków” jak w soczewce, skupiona jest cała nasza współczesna obyczajowość:
Akcja zaczyna się od rozwodu głównego bohatera. Mamy więc tutaj i kryzys
rodziny, i trudną młodzież, i wolność wyborów seksualnych, mamy bohaterów,
którzy odstręczają swoim fatalnym charakterem i takich, jak nowa partnerka
Piotra, emanującą ciepłem, dobrocią i wyrozumiałością, w przeciwieństwie do
jego byłej żony: zachłannej, wyrachowanej i wysoce antypatycznej.
Rzeczywiście, warto tę pozycję wziąć do ręki, wieczory
jeszcze są długie, a ta lektura nie znuży, a natchnie optymizmem.
Helena Legun
Monika Szwaja „Nie dla mięczaków”,
Warszawa 2011,