Czasami rekomenduję jakieś książki, ale wyznam, że i sam kiedyś próbowałem wydać swój zbiór opowiadań, ale nie było zainteresowania ze strony tych, od których to zależało. Nie dociekam, czy opowiadania były złe. Może i były. Trudno, ale teraz, po przeczytaniu powieści "Prawie doskonała" hiszpańskiej pisarki Mariny Mayoral przypomniało mi się jedno z nich. Na kanwie obserwacji życia moich przyjaciół, widząc nadmierne zainteresowanie płcią piękną męża mojej znajomej, napisałem opowiadanie, w którym on zaczyna romansować z młodszą od żony dziewczyną, a narrator spotyka ich po kilku miesiącach i widzi, że ta młoda ma zmienioną sylwetkę. Jest w ciąży. Bohaterowie mojego opowiadania rozwodzą się. Moja krótka proza była antycypacją tego, co się zdarzyło w realu. Moi znajomi są już po rozwodzie, a on polubił ciężarną dziewczynę, która spodziewała się jego dziecka. Oczywiście opuścił pierwszą żonę i dzieci z tego pierwszego związku. A tak naprawdę to żona wniosła pozew o rozwód.
To moje niewydrukowane
opowiadanie przypomniało mi się, kiedy okazało się, że ta
ceniona pisarka wykorzystała identyczny motyw. Czyli zdarzenia,
które wymyśliła na użytek jednej ze swoich powieści, po kilku
latach zdarzyły się naprawdę. Też był romans męża narratorki,
tylko skutki okazały się bardziej dramatyczne, a wręcz tragiczne.
Mąż narratorki zostaje zastrzelony, a ją obwinia się, że
perfekcyjnie zrealizowała z zemsty i chciwości scenariusz zawarty w
jednej z jej powieści sprzed lat. Takie oskarżenie kieruje do
bohaterki i zarazem narratorki jej własny syn, który ojca
bezkrytycznie uwielbiał.
Autorka na str. 36 snuje takie
dywagacje, które po moim doświadczeniu wydają się bardzo
prawdopodobne: "...relacje pomiędzy życiem a literaturą są
złożone, czasem wręcz niepokojące i tajemnicze, i że nie należy
wyciągać pochopnych wniosków. (...) literatura niekiedy służy za
znak, za omen w stosunku do tego, co nastąpi później. Jest
rodzajem antycypacji, przepowiednią tego, co ma się zdarzyć".
No i dochodzę do wniosku, że jestem kimś w rodzaju niedocenionego
wizjonera, który na osnowie obserwacji, zaledwie widocznych dla
innych, przebłysków zdarzeń, ledwie dostrzegalnych sygnałów
potrafi wysunąć kolejny ciąg następstw. A może mam za mało
talentu albo jestem zbyt leniwy, żeby przebić się ze swoimi
opowiadaniami?
Mayoral pisze, że "Talent
jest darem, albo go masz, albo nie i od twego zależy, co osiągniesz.
Ale żeby naprawdę coś osiągnąć, nie wystarczy talent, potrzeba
pracy, dużo pracy".
"Prawie doskonała"
to jest powieść psychologiczna, historia o tym, czy współczesna
kobieta może się realizować kosztem rodziny. Czy ma do tego prawo.
Jakie skutki niesie wybranie tego priorytetu. Bohaterka jest pisarką,
jej mąż wybitnym matematykiem, ale jej nie wystarcza taki układ.
Pragnie swojego życia, swoich sukcesów i swoich pieniędzy. Kocha
go, docenia, boleśnie przeżywa fakt, że ją zdradza, a wiadomość
ta była dla niej szokiem i źródłem cierpienia. Opuszcza go,
zabiera synów, gdyż nie chce być tą zdradzaną i porzucaną.
Kiedy on zostaje zastrzelony,
cierpi. I czytam: "Kiedy ból jest zbyt duży, tworzy wokół
ciebie opustoszałą przestrzeń, której granicy nie może
przekroczyć nikt, nawet ci, których kochasz". Bohaterka wciąż
używa drugiej osoby, bo w każdym rozdziale zwraca się do syna,
chcąc się usprawiedliwić, uniewinnić, gdyż nie popełniła
żadnej zbrodni, chcąc pokazać mu prawdę o nieżyjącym ojcu. Bo
jak to bywa, oboje postrzegają go inaczej. Bo działa prawo
psychologiczne, o którym pisze w innym miejscu: "Nigdy lub
prawie nigdy nie postrzegamy rzeczywistości w sposób niewinny,
czysty, bez uprzedzeń i barier, które deformują nasz ogląd.
Widzimy to, co chcemy zobaczyć, albo to, co nauczono nas widzieć.
Czasami to, co boimy się ujrzeć. I bardzo rzadko uświadamiamy
sobie, jak zdeformowane jest szkło, przez które patrzymy, jakie
lęki, pragnienia, nabyte doświadczenia warunkują percepcję tego,
co rozgrywa się na naszych oczach".
Na moich oczach na przykład
rozgrywa się napięcie między dwoma osobami, z których każda
utrzymuje, że ma absolutną rację. A może to ja mam rację, kiedy
myślę, że obie nie potrafią wyjść poza swój subiektywny punkt
widzenia?
Niech sobie poczytają "Prawie
doskonałą", to będzie ćwiczenie, jak rozumieć siebie i
innych, w tym własne dzieci, rodziców, kochanków itd itp.
Marina Mayoral, Prawie
doskonała, przełożyła Elżbieta Komarnicka, Warszawskie
Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2009.
ps
Prawie doskonała nie jest
bohaterka, ta nie ma jednego oka, a od urodzenia utyka z powodu
krótszej jednej nogi. Poza tym jest śliczna, utalentowana i ambitna,
nic więc dziwnego, że wzbudza ogromne zainteresowanie mężczyzn.
Prawie doskonała jest zbrodnia, dokonana na jej mężu.