sobota, 24 marca 2018

Jarosław Czarnoleski

ars limeryka z Hubertem Horbowskim


Hubert Horbowski 12 marca b.r. otworzył wiosenną ars poetica w Osiedlowym Domu Kultury. Prozaik i poeta, autor wielu limeryków, jest członkiem Stowarzyszenia Literackiego W Cieniu Lipy Czarnoleskiej w Jeleniej Górze i Dolnośląskiej Grupy Poetyckiej „Nurt” w Lubaniu.

O godz. 17 pani Katarzyna Skibińska-Zając powitała stałych bywalców kawiarni „Muza” oraz przybyłych gości i oddała głos Janinie Lozer, która przypomniała, że w styczniu b.r. w ODK zainaugurowało swoją działalność Stowarzyszenie Literackie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej, przekształcając się w stowarzyszenie zwykłe. Następnie przybliżyła postać poety, którego teksty znalazły się w kilkunastu antologiach, almanachach i wielu zbiorach wierszy.

Hubert Horbowski, dziś emeryt, dziadek dwojga wnucząt, po blisko trzydziestu latach ponownie osiadł w Jeleniej Górze. Pierwsze młodzieńcze próby układania wierszy, nie zachowały się - co podkreśla - "na całe szczęście". O umiejętności ubierania słów w rymy "przypomniał sobie" w roku 2005. Mieszkał wówczas w Lubaniu. Z sentymentem wspomina dziś literackie biesiady w tamtejszym Miejskim Domu Kultury i spotkania z poetami z „Nurtu”. Tam właśnie został przez nich zauważony, gdy przy kominku czytał swoje pierwsze wiersze. Po jakimś czasie razem z Krystyną Sławińską wydał tomik z limerykami pt. „Frywoliki spod osiki”. Obecnie okazjonalnie pisuje do prasy lokalnej. Broni się przed zaszufladkowaniem go jako poety satyrycznego. Polemizuje z takimi opiniami, twierdząc że potrafi pisać wiersze zupełnie nie do śmiechu. Przekonać się można było o tym, tego wieczoru. Jednak największe brawa, po każdej prezentacji, zdobywały jego limeryki, które są utworami rubasznymi, o przewrotnym, zaskakującym zakończeniu i właśnie przez tę cechę zdobyły tak dużą popularność na świecie. Gatunek ten w Polsce uprawiało wielu znanych poetów m.in. Wiesława Szymborska, Maciej Słomczyński, czy Jacek Kaczmarski.

Hubert Horbowski
Globtroter

Pewien znany globtroter z Lubania
Ku ponętnej dziewczynie się skłaniał,
Lecz gdy ją ujrzał w nocy,
Szybko z łóżka wyskoczył
I czmychnął do samego Poznania.


Ze sceny goście i przyjaciele usłyszeli również wiersze frywolne, a przy tym i ciekawe anegdoty.
Na zakończenie zabrała głos Janina Lozer, która w imieniu stowarzyszenia z okazji zbliżających się Świat Wielkanocnych złożyła wszystkim serdeczne i radosne życzenia,



Hubert Horbowski

Droga do sławy

Wiersz napisać zamierzałem o rzeźbieniu,
ale wena nie przychodzi, więc w milczeniu
włosy z głowy sobie rwę i oczywiście
piszę wiersz, ale ogólnie o artyście.
A artysta prawie każdy, że tak powiem,
ekscentrycznym osobnikiem jest, albowiem
czy nad morzem bawi, na wsi, czy też w górach,
nieustannie paraduje z głową w chmurach.
Czy natchnienia ciągle szuka, czy pomysłu
na to, jak się nagle znanym stać artystą:
Czy napisać wiersz, czy powieść o miłości,
czy współczesną wersję "Ody do młodości";
namalować wielki obraz w złotych ramach;
skomponować operetkę, suitę, dramat;
z lipowego coś wyrzeźbić może drewna?
Jeszcze nie wie, ale jedna rzecz jest pewna:
jeśli zrzuci z siebie to myślowe brzemię
i powróci szybko z obłoków na ziemię,
niewątpliwie wkrótce cały świat zadziwi...
gdy go tylko chociaż raz pokażą w TV.


Marzycielka

Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska,
Odleciałabym ja stąd, z Dolnego Śląska.
Poleciałabym ja latem na Mazury,
Bo mi się sprzykrzyły te Izerskie Góry.
Pofrunęłabym ja też nad ciepłe morze,
Tam właśnie raj byłby dla mnie o tej porze.
Ale skrzydeł nie mam, więc stoję na nóżkach,
Zatrzymuję TIR-y na podgórskich dróżkach.
Poleciałabym ja, lecz precz z marzeniami;
Nie wzlecę, choć "always" mam ze skrzydełkami.


Organista

Raz organista w Jeleniej Górze
Grał oraz śpiewał głośno na chórze.
Wtem głos mu uwiązł w gardle,
Kiedy zobaczył nagle
Dziurę w organach i mysz w tej dziurze.

Pramatka

Raz Adamowi Ewa (ta z Raju)
Dała zjeść jabłko w oliwnym gaju.
Napytała nam biedy,
No ale była wtedy
Na dozwolonym w tym Raju haju.

Noc Kupały

W Noc Kupały dziewica z Lubania
Przyszła z wiankiem, tradycji puszczania
Wierna; paproć znalazła,
Z chłopakiem pod nią wlazła
I... już wianek nie do odzyskania.