ars limeryka z Hubertem Horbowskim
Hubert
Horbowski 12 marca b.r. otworzył wiosenną ars poetica w Osiedlowym Domu Kultury. Prozaik i poeta, autor wielu limeryków, jest członkiem
Stowarzyszenia Literackiego W Cieniu Lipy Czarnoleskiej w Jeleniej
Górze i Dolnośląskiej
Grupy Poetyckiej „Nurt”
w Lubaniu.
O
godz. 17 pani Katarzyna Skibińska-Zając
powitała stałych bywalców kawiarni „Muza” oraz przybyłych
gości i oddała głos Janinie Lozer, która przypomniała, że w
styczniu b.r. w ODK zainaugurowało swoją działalność
Stowarzyszenie Literackie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej,
przekształcając się w stowarzyszenie zwykłe. Następnie
przybliżyła postać poety, którego teksty znalazły się w
kilkunastu antologiach, almanachach i wielu zbiorach wierszy.
Hubert
Horbowski, dziś emeryt, dziadek dwojga wnucząt, po blisko
trzydziestu latach ponownie osiadł w Jeleniej Górze. Pierwsze
młodzieńcze próby układania wierszy, nie zachowały się - co
podkreśla - "na całe szczęście". O umiejętności
ubierania słów w rymy "przypomniał sobie" w roku 2005.
Mieszkał wówczas w Lubaniu. Z sentymentem wspomina dziś literackie
biesiady w tamtejszym Miejskim Domu Kultury i spotkania z poetami z
„Nurtu”. Tam właśnie został przez nich zauważony, gdy przy
kominku czytał swoje pierwsze wiersze. Po jakimś czasie razem z
Krystyną Sławińską wydał tomik z limerykami pt. „Frywoliki
spod osiki”. Obecnie okazjonalnie pisuje do prasy lokalnej. Broni
się przed zaszufladkowaniem go jako poety satyrycznego. Polemizuje z
takimi opiniami, twierdząc że potrafi pisać wiersze zupełnie nie
do śmiechu. Przekonać się można było o tym, tego wieczoru.
Jednak największe brawa, po każdej prezentacji, zdobywały jego
limeryki, które są
utworami rubasznymi, o przewrotnym, zaskakującym zakończeniu i
właśnie przez tę cechę zdobyły tak dużą popularność na
świecie. Gatunek ten w Polsce uprawiało wielu znanych poetów m.in.
Wiesława Szymborska, Maciej Słomczyński, czy Jacek Kaczmarski.
Hubert
Horbowski
Globtroter
Pewien znany globtroter z Lubania
Ku ponętnej dziewczynie się skłaniał,
Lecz gdy ją ujrzał w nocy,
Szybko z łóżka wyskoczył
I czmychnął do samego Poznania.
Pewien znany globtroter z Lubania
Ku ponętnej dziewczynie się skłaniał,
Lecz gdy ją ujrzał w nocy,
Szybko z łóżka wyskoczył
I czmychnął do samego Poznania.
Ze
sceny goście i przyjaciele usłyszeli również wiersze
frywolne,
a przy tym i ciekawe anegdoty.
Na zakończenie
zabrała głos Janina Lozer, która w imieniu stowarzyszenia z okazji
zbliżających się Świat Wielkanocnych złożyła wszystkim
serdeczne i radosne życzenia,
Hubert
Horbowski
Droga
do sławy
Wiersz
napisać zamierzałem o rzeźbieniu,
ale
wena nie przychodzi, więc w milczeniu
włosy
z głowy sobie rwę i oczywiście
piszę
wiersz, ale ogólnie o artyście.
A
artysta prawie każdy, że tak powiem,
ekscentrycznym
osobnikiem jest, albowiem
czy
nad morzem bawi, na wsi, czy też w górach,
nieustannie
paraduje z głową w chmurach.
Czy
natchnienia ciągle szuka, czy pomysłu
na
to, jak się nagle znanym stać artystą:
Czy
napisać wiersz, czy powieść o miłości,
czy
współczesną wersję "Ody do młodości";
namalować
wielki obraz w złotych ramach;
skomponować
operetkę, suitę, dramat;
z
lipowego coś wyrzeźbić może drewna?
Jeszcze
nie wie, ale jedna rzecz jest pewna:
jeśli
zrzuci z siebie to myślowe brzemię
i
powróci szybko z obłoków na ziemię,
niewątpliwie
wkrótce cały świat zadziwi...
gdy
go tylko chociaż raz pokażą w TV.
Marzycielka
Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska,
Odleciałabym ja stąd, z Dolnego Śląska.
Poleciałabym ja latem na Mazury,
Bo mi się sprzykrzyły te Izerskie Góry.
Pofrunęłabym ja też nad ciepłe morze,
Tam właśnie raj byłby dla mnie o tej porze.
Ale skrzydeł nie mam, więc stoję na nóżkach,
Zatrzymuję TIR-y na podgórskich dróżkach.
Poleciałabym ja, lecz precz z marzeniami;
Nie wzlecę, choć "always" mam ze skrzydełkami.
Gdybym to ja miała skrzydełka jak gąska,
Odleciałabym ja stąd, z Dolnego Śląska.
Poleciałabym ja latem na Mazury,
Bo mi się sprzykrzyły te Izerskie Góry.
Pofrunęłabym ja też nad ciepłe morze,
Tam właśnie raj byłby dla mnie o tej porze.
Ale skrzydeł nie mam, więc stoję na nóżkach,
Zatrzymuję TIR-y na podgórskich dróżkach.
Poleciałabym ja, lecz precz z marzeniami;
Nie wzlecę, choć "always" mam ze skrzydełkami.
Organista
Raz
organista w Jeleniej Górze
Grał
oraz śpiewał głośno na chórze.
Wtem
głos mu uwiązł w gardle,
Kiedy
zobaczył nagle
Dziurę
w organach i mysz w tej dziurze.
Pramatka
Raz
Adamowi Ewa (ta z Raju)
Dała
zjeść jabłko w oliwnym gaju.
Napytała
nam biedy,
No
ale była wtedy
Na
dozwolonym w tym Raju haju.
Noc
Kupały
W
Noc Kupały dziewica z Lubania
Przyszła
z wiankiem, tradycji puszczania
Wierna;
paproć znalazła,
Z
chłopakiem pod nią wlazła
I...
już wianek nie do odzyskania.