Maria Suchecka
Dziwnym trafem w tygodniach napięć polsko –
izraelskich czytałam jedną po drugiej książki Amosa Oza. W
pierwszej kolejności była to "Opowieść o miłości i mroku".
Jest to biograficzna powieść, którą pochłania się jednym tchem.
Autor, urodzony w 1939 roku, swoją narracją ogarnia wiele
dziesięcioleci, wiele miejsc Polski przedwrześniowej, ZSRR i
oczywiście Izraela, który tak niedawno święcił okrągłą
rocznicę odbudowania swojej państwowości. Czytając tę znakomitą
powieść, stwierdziłam, że niewiele wiem o tym kraju i o jego
mieszkańcach. Autor, opierając się na relacjach rodziców,
dziadków, stryjów, ciotek, pokazuje ich losy obejmujące wiele
dziesięcioleci. Pamięć przyszłego prozaika zachowała wyraziste
portrety tych osób, szczegóły miejsc, plastyczność rozmaitych
sytuacji. Sam włączony był w tragiczną historię swojej
najbliższej rodziny, aż do samobójczej śmierci delikatnej,
wrażliwej, pięknej matki, a jej utratę przeżył jego niespełna
dziesięcioletni chłopiec. O ojcu pisze, że ten wybitny
intelektualista nigdy nie został spełniony w miejscu, do którego
się najbardziej nadawał, na przykład na wyższych uczelniach.
Więcej szczęścia miał stryj Josef Klausner, znany i ceniony
naukowiec. On to w dedykacji dla Amosa na swojej książce
napisał:..."należy kroczyć drogą wskazaną przez sumienie,
nie zaś przez stado ludzkie - dominującą w danej chwili
większość". W innym miejscu ten uczony napisał, że "od
arcydzieła naród domaga się wieszczego przesłania, proroctwa,
nowego i świeżego spojrzenia na świat, a nade wszystko – że
zawierać będzie ono wizję etyczną". Sam Amos przeplata
biograficzne wątki rozważaniami o istocie literatury. Stwierdza
między innymi: "Kto sedna powieści doszukuje się w
przestrzeni pomiędzy utworem a tym, kto go napisał – ten błądzi.
Szukać należy nie między dziełem a autorem, lecz raczej między
tekstem a jego odbiorcą".
W następnej kolejności przeczytałam Amosa Oza powieść
"Dotknij wiatru dotknij wody" i zdumiałam się
poetyckością opisów, sytuacjami podyktowanymi nieskrępowaną
wyobraźnią, a ze szczególnym zainteresowaniem chłonęłam te
opisy, które dotyczyły czasów wojny i zdarzeń rozgrywających się
na terenie Polski, a po wojnie w Kraju Rad no i w Izraelu. Lubię
wynotowywać z lektury frazy, które jakoś porządkują moje
widzenie świata i człowieka. Tym razem zapisałam: "...
człowiek samotny musi przede wszystkim unikać użalania się nad
sobą. Użalanie się na sobą to nasz największy wróg". Co
wziąwszy do serca, przestałam się nad sobą użalać, ale też i
moja samotność nie jest taka dolegliwa ani ostateczna.
Do zamierzchłej przeszłości sięgnął pisarz w "Aż
do śmierci". Całość składa się z dwóch opowiadań, albo
może nawet szkiców powieściowych, gdyż teksty te są zbyt
obszerne jak na opowiadanie. Są to "Krucjata" i "Spóźniona
miłość". Czytelnik poznaje okrucieństwo człowieka.
Skłonność do pogardy i nienawiści. Zdarzenia rozgrywają się w
czasie wypraw krzyżowych. A żadna z pokazanych tutaj postaci nie
zna współczucia ani litości. W "Spóźnionej miłości"
czytamy:
"Wszyscy są zdani na siebie. I jaka odległość,
powiadam, jaka odległość dzieli jedno z nas od drugiego. Jaka
mroczna odległość, jakie galaktyki odległości odcinają każdego
z nas od innych".
Wyczytałam swego czasu, że Amos Oz jest kandydatem do
Nobla. Jest prozaikiem, eseistą, wykładowcą na Uniwersytecie Ben
Guriona. Dla mnie jest autorem, który pozwolił mi poznać tragizm i
wielkość Narodu Wybranego.