Zagubiona tożsamość
Zaczynam czytać powieść i nabieram przekonania, że mam do czynienia z zabójcą. Czytam dalej i niepokoję się o wszystkich, z którymi bohater będzie miał do czynienia.
Rzecz dzieje się w niewielkim amerykańskim miasteczku. Powiedzmy, że jak na realia tego kontynentu, to miasteczko znajduje się w takiej odległości od Filadelfii, że łatwo ją pokonać samolotem, a samochodem to też niewielka wyprawa. Miejscowe liceum zatrudnia nowego trenera, które jest zarazem nauczycielem nauki o społeczeństwie. Nie ma żony, nie ma dzieci, więc stara się nawiązać dobre relacje z uczniami, z nauczycielami również.
W pewnym momencie czytelnik widzi go w zupełnie nowej roli, jako agenta tajnych służb. A zawód nauczyciela ma ułatwić mu zapobieżenie groźnej akcji terrorystycznej. Powieść to fikcja, ale my dobrze wiemy, że fikcja ociera się o rzeczywistość. Nie ma miesiąca, a czasami i dekady, byśmy dzięki błyskawicznej relacji internetowej nie dowiadywali się o zamachowcach – samobójcach, o strzałach oddanych do spokojnych ludzi, robiących zakupy w zatłoczonych marketach, o szkołach, w których giną uczniowie. Resztę czytelnik może sam odtworzyć w pamięci.
Chris Brennan w Central Valley podaje dyrekcji szkoły zmyślone dane. Nie może zostać zdekonspirowany, bo jego misja spełznie na niczym. Ciekawe jest to, że autorka ze znawstwem socjologa i psychologa portretuje uczniów, ich sytuacje rodzinne, przynależność do biedniejszej albo średnio sytuowanej klasy społecznej. To prawdziwe amerykańskie realia, to rzeczywiste cechy dorastającej młodzieży, która na całym świecie popełnia te same błędy, pokonuje albo i nie te same pokusy i też marzy o sukcesach w dorosłym życiu.
Wreszcie dowiadujmy się, który uczeń jest zwerbowany do terrorystycznej akcji i, z którą piękną nauczycielką ma romans. Młodą osobę łatwo zmanipulować i oszukać. Po kolei autorka wymienia, jakie mogą być motywy akcji: nienawiść do systemu, krzywdzące uregulowania prawne, rasistowskie uprzedzenia, religijne również.
Kiedy dochodzi do rozstrzygnięcia splotu intryg, kiedy Chris musi ujawnić swoją tożsamość, kiedy ulega urokowi jednej z samotnych matek, kiedy próbuje uratować niesłusznie obwinionego przyjaciela jej syna, w błyskawicznym tempie rozgrywają się zdarzenia, które czytelnika, zwłaszcza czytelniczki, tak jak mnie, doprowadzają do łez.
Chris nigdy w swojej działalności agenta nie przyznawał się do swojej prawdziwej tożsamości. Ustawicznie musiał wcielać się w kogoś innego, Już nie potrafił przeżywać ani przyjaźni, ani miłości, nie licząc jednego współpracownika, też agenta, który ubolewał, że Chris dobiega czterdziestki, a nie ma ani żony, ani dzieci. I tylko czasami pogrzeje się w cieple ich udanej, szczęśliwej rodziny.
Gorąco polecam „Kłamstwo doskonałe”, gdyż jak się okazuje, czasami kłamstwo służy czemuś dobremu.
Lisa Scottoline „Kłamstwo doskonałe”, przełożyła Magdalena Rychlik, wydawca Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2018.