Świecka katecheza
Lubię, jak w najbliższej filii bibliotecznej Panie, oddzielone bezpieczną taflą od moich wirusów a jednocześnie chroniące mnie od zakażenia z ich strony rekomendują mi wybrane przez siebie pozycje, a jeszcze nie zdarzyło się, by zaproponowały jakieś nudne gnioty. Tym razem jednym tchem pochłonęłam „Lekarstwo dla duszy”. Mam w moim życiu duchowym mieszaninę prawosławia po jednych dziadkach i katolicyzmu po drugich, a więc nic dziwnego, że interesuje mnie chrześcijaństwo, ale też inne religie i wierzenia również.
Tymczasem zbiór felietonów, mini esejów i króciutkich reportaży jak najbardziej odpowiadają na to moje zapotrzebowanie, choć prawdę mówiąc moja babcia katoliczka, była Sybiraczka byłaby zaniepokojona tą moją lekturą, bo na łamach książki surowo, choć sprawiedliwie pokazani są księża pedofile tudzież zakonnice, które powinny być aniołami dla dzieci skrzywdzonych przez los, a przebywających w zakładach opiekuńczych, ale dopuszczający się bezwzględnych nikczemności, krzywdząc podopiecznych i pozostawiając w ich psychice niezatarte ślady.
Autorka, Justyna Kopińska jest dziennikarką, socjolożką, a jawi się też w tych opisanych sytuacjach jako przenikliwy psycholog. W notce na okładce czytam, że „Zajmuje się problematyką kryminalną i społeczną, tematami związanymi z prawem karnym, sądami i więziennictwem.” Wraca do wyroków, które uważa za niesłuszne, wnika w motywy, które prowadziły skazanych do łamania prawa, banalne na pozór sytuacje, rozmowy, spotkania w niereżyserowanych dialogach odkrywają jej prawdę o człowieku, której żaden z nich nie wyjawiłby przed mikrofonem czy kamerą.
Zastrzega się, że nie ocenia swoich bohaterów, nie interesuje dziennikarki ich pozycja w hierarchii społecznej czy politycznej. W ewangelicznym perykopie przeczytalibyśmy, iż „po owocach ich poznacie”, czyli po skutkach tego, czego się dopuszczają.
Kolejne, wartko napisane bloki tematyczne zapowiadają teksty inspirowane najczęściej drażniącymi lub pożądanymi postawami, na przykład nienawiść, zło, agresja, fałsz, albo życzliwość, dobro, łagodność, zaufanie itp. Autorka pisze: „W naszej przestrzeni publicznej pojawia się wiele słów pogardy. Wynikają one z ogromnej potrzeby władzy nad innymi. Naród, który czuje się słaby i skrzywdzony, potrzebuje zadać ból. Nie ma znaczenia, jakie ktoś ma poglądy polityczne czy wyznanie, ludzie podzielą się na próbujących zrozumieć innego człowieka i na tych, którzy nieustannie ranią." Sprzyjają temu wielkie możliwości internetowe, kiedy anonimowo ukryci opluwają w hejtach, kogo się da, a często im marniejsza persona, tym więcej w niej jadu i pogardy.
Już na jednej z ostatnich stron dziennikarka pisze: „Sztuka, kamera, słowo potrafią przyjąć nasze uczucia. Mogą stanowić lekarstwo na ból”, a wcześniej podkreśla: „Na zło uwrażliwiają nas książki i sztuka”. Justyna Kopińska niewątpliwie robi bardzo dobry użytek ze słowa, skoro przyznano tej autorce wiele prestiżowych nagród za jej publicystykę. I dobrze, kiedy w krótkich tekstach, kiedy czytelnik czuje niedosyt faktów, autorka zamieszcza odniesienia do własnych publikacji książkowych, w których dana sytuacja została szerzej przedstawiona. A te książki to między innymi „Polska odwraca oczy” i „Obłęd”.
Justyna Kopińska „Lekarstwo dla duszy”, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2020.