Uratowana przez Bacha
Historia chciała odebrać jej pasje, zniweczyć nadzieję na rozwój talentu, ale jak twierdzi bohaterka tej autobiograficznej opowieści, to Bach ocalił ją w każdym tego słowa znaczeniu. Z racji pochodzenia, kiedy faszystowskie Niemcy zagarniały europejskie kraje, jej bliscy, jej rówieśnicy, jej przyjaciele byli skazani na zagładę. Ona zaś dożyła lat dziewięćdziesięciu, zmarła w Pradze w 2017 roku. Wyrastała nie tyle w laicyzującej, co wyzwalającej się z judaistycznych rytuałów tradycji, nie była zmuszana i nieprowokowana do religii przodków. Wendy Holden – angielska dziennikarka i pisarka w jednej osobie zdołała za życia artystki spisać jej niezwykłe dzieje i z pomocą bohaterki w pewnym sensie przygotować dzieło do druku. Artystka dzięki znakomitej pamięci i szczególnej wrażliwości zachowała mnóstwo wyrazistych wspomnień z pobytu w trzech obozach (Auschwitz, Bergen Belsen, Teresin, a ponadto przeżyła roboty przymusowe w Niemczech). Późniejsza wielka wirtuozka doświadczyła wszystkich koszmarów obozowych, było zagrożone jej życie, traciła najbliższych, były zniszczone jej ręce, bez których niemożliwy był kontakt z klawiaturą. W tych piekielnych warunkach chroniła skutecznie matkę i dane było im obu dzielić radość wyzwolenie. Czytamy w książce, że człowiek ma niewielki wpływ na to, co dostaje od losu. I jednocześnie artystka przywołuje doświadczenia z muzyką w słowach „Bach mówi nam, że nad nami, czy też przy nas, tkwi zawsze źródło skończonego sensu. Mówi: nie rozpaczajcie. Życie ma sens. Świat ma sens. Tylko nie zawsze go dostrzegamy”. Człowieka ratuje potęga ducha.
O Bachu artystka pisze, że był kimś w rodzaju mistyka. "Gdy komponował, nie pozostawał wierny żądnemu konkretnemu Kościołowi. Tworzył muzykę z pasji i w duchu sprzeciwu. Ten duch, duch Bacha, był ze mną zawsze i utrzymywał mnie przy życiu".
Artystka przetrwała reżym faszystowski, reżym komunistyczny, nawet rasowy, kiedy okazało się, że w komunistycznej Pradze uznano, że za dużo dwóch Żydów w orkiestrze. A tym drugim Izraelitą był jej mąż Viktor Kalabis, z którym łączyła ich wielka miłość na całe życie. Mąż też był muzykiem i wybitnym kompozytorem.
Wojna zabrała im wiele, ale też zdecydowała, że postanowili nie mieć dzieci. Uznali, że nie można przywoływać nowe istnienia z ryzykiem, że doświadczą takich koszmarów, jak oni.
To jest lektura, po którą warto sięgnąć, aby odzyskać wiarę w człowieka mimo wszystkiego, co dzieje się za wschodnią granicą.
Zuzanna Ruzickowa i Wendy Holden, „Moje życie pełne cudów”, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2021, tłum. Ewa Borówka.