wtorek, 10 maja 2022

Jadwiga Wierzbiłło poleca: dlaczego muzyka Bacha pozwala godnie przejść przez życie.

 Uratowana przez Bacha

 

 Dziwnym zbiegiem okoliczności wypożyczyłam „Moje życie pełne cudów”, kiedy zbliżała się 79 rocznica wybuchu powstania w warszawskim Getcie. Żydzi chwycili za broń 19 kwietnia 1943 roku. Nie mieli złudzeń co do finału tej walki. Wiedzieli, że nie odzyskają wolności, Ważne natomiast było to, że ocalą godność, szacunek do samych siebie i wymierzą karę dla zbrodniarzy. Książka, którą tutaj przywołuję, nie dotyczy polskich Żydów. „Moje życie pełne cudów” to wspaniała biografia, wzruszająca do łez i przywracająca wiarę w miłość, przyjaźń, która uczy wierności sobie i pielęgnowania tego, czym człowiek jest przez los obdarowany. Bohaterką książki jest jedna z najwybitniejszych klawesynistek świata minionego i trwającego stulecia. To ona, Zuzanna Ruzickova, czeska Żydówka odkryła piękno i wartość tego instrumentu, zrehabilitowała go dla muzyki i doczekała się następców wirtuozerii gry na klawesynie, którego świetność należała do epoki Bacha.

Historia chciała odebrać jej pasje, zniweczyć nadzieję na rozwój talentu, ale jak twierdzi bohaterka tej autobiograficznej opowieści, to Bach ocalił ją w każdym tego słowa znaczeniu. Z racji pochodzenia, kiedy faszystowskie Niemcy zagarniały europejskie kraje, jej bliscy, jej rówieśnicy, jej przyjaciele byli skazani na zagładę. Ona zaś dożyła lat dziewięćdziesięciu, zmarła w Pradze w 2017 roku. Wyrastała nie tyle w laicyzującej, co wyzwalającej się z judaistycznych rytuałów tradycji, nie była zmuszana i nieprowokowana do religii przodków. Wendy Holden – angielska dziennikarka i pisarka w jednej osobie zdołała za życia artystki spisać jej niezwykłe dzieje i z pomocą bohaterki w pewnym sensie przygotować dzieło do druku. Artystka dzięki znakomitej pamięci i szczególnej wrażliwości zachowała mnóstwo wyrazistych wspomnień z pobytu w trzech obozach (Auschwitz, Bergen Belsen, Teresin, a ponadto przeżyła roboty przymusowe w Niemczech). Późniejsza wielka wirtuozka doświadczyła wszystkich koszmarów obozowych, było zagrożone jej życie, traciła najbliższych, były zniszczone jej ręce, bez których niemożliwy był kontakt z klawiaturą. W tych piekielnych warunkach chroniła skutecznie matkę i dane było im obu dzielić radość wyzwolenie. Czytamy w książce, że człowiek ma niewielki wpływ na to, co dostaje od losu. I jednocześnie artystka przywołuje doświadczenia z muzyką w słowach „Bach mówi nam, że nad nami, czy też przy nas, tkwi zawsze źródło skończonego sensu. Mówi: nie rozpaczajcie. Życie ma sens. Świat ma sens. Tylko nie zawsze go dostrzegamy”. Człowieka ratuje potęga ducha.

O Bachu artystka pisze, że był kimś w rodzaju mistyka. "Gdy komponował, nie pozostawał wierny żądnemu konkretnemu Kościołowi. Tworzył muzykę z pasji i w duchu sprzeciwu. Ten duch, duch Bacha, był ze mną zawsze i utrzymywał mnie przy życiu".

Artystka przetrwała reżym faszystowski, reżym komunistyczny, nawet rasowy, kiedy okazało się, że w komunistycznej Pradze uznano, że za dużo dwóch Żydów w orkiestrze. A tym drugim Izraelitą był jej mąż Viktor Kalabis, z którym łączyła ich wielka miłość na całe życie. Mąż też był muzykiem i wybitnym kompozytorem.

Wojna zabrała im wiele, ale też zdecydowała, że postanowili nie mieć dzieci. Uznali, że nie można przywoływać nowe istnienia z ryzykiem, że doświadczą takich koszmarów, jak oni.

To jest lektura, po którą warto sięgnąć, aby odzyskać wiarę w człowieka mimo wszystkiego, co dzieje się za wschodnią granicą.

Zuzanna Ruzickowa i Wendy Holden, „Moje życie pełne cudów”, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2021, tłum. Ewa Borówka.