niedziela, 30 lipca 2023

Anastazja Daniłowicza poleca

Delektować się każdą stroną

„Niezależnie od ilości ofiar, składanych boginiom, nie mamy w zasadzie wpływu na nasze przeznaczenie”.


Tytuł powieści „Wyspa kobiet morza” wcale nie jest porywający, ale zapewniam, zawartość tej pozycji Lisy See nikogo nie rozczaruje. O ile książki traktujące o Afryce, bliższych rejonów Azji oraz obu Ameryk są przez czytelników chętnie pożyczane, o tyle, jak się przekonałam, dzieje Korei są jakieś odległe. To znaczy, będą do chwili, kiedy wezmą do ręki rekomendowaną tutaj pozycję. Przywołam jedną scenę, równą antycznym tragediom, w których każda decyzja bohatera wiedzie do tragedii. Na szkolnym placu spędzono wielki tłum. Mają być straceni kolaboranci i ludzie komunizujący. Kto przyzna się lub wskaże winnych, ma szanse ocaleć. Dwie przyjaciółki bliskie sobie od dzieciństwa są w skrajnie różnej sytuacji. Jedna tuli dwójkę dzieci zagrożona ze względu na pozycję męża nauczyciela, druga jest żoną dowódcy oprawców. Pierwsza błaga o pomoc, druga gotowa do pomocy, ale chce zabrać tylko jedno z dzieci, gdyż lęka się o swojego synka i nie wie, jak zareaguje jej mąż. Która matka gotowa jest ocalić jedno dziecko kosztem drugiego? Young-sook nie może się zdecydować, ginie jej mąż i okrutnie uśmiercony jest synek. Mi-ja zostaje obwiniona przez przyjaciółkę o to, że mogła pomóc, ale nie uratowała najbliższe osoby Young-sook.

Na kanwie tej przyjaźni rozstrzygają się losy obu kobiet. Jedna od urodzenia mieszka na Wyspie Jeju, druga trafia tu do ciotki i wujka, ale jest tam poniewierana i głodzona. Matka dziewczynki wcześnie ją osierociła, ojciec współpracujący z Japończykami, pogardzany jako kolaborant, też już nie żyje. Mij-ja znajdzie opiekę u przyszłej przyjaciółki. Potem rozdzieli je niefortunny ślub córki kolaboranta z bardzo atrakcyjnym mężczyzną, choć zauroczyła się nim jej przyjaciółka, potem zresztą skojarzona przez babkę z nauczycielem, którego pokocha i utraci we wspomnianych dramatycznych okolicznościach.

Dla Europejki opisy wyspy, oceanu, trybu życia wyspiarzy, sposobów zdobywania pożywienia, metody konserwowania a właściwiej suszenia produktów do przetrwania zimy są fascynujące. Znamy tylko kilka owoców morza, które zamawiamy w czasie podróży na południe, a tu czytamy, jakie wielkie bogactwo kryje się w głębinach morza. Tylko że to bogactwo wydobywane jest przez kobiety. Z japońska autorka nazywa je Haeyeno, podając też i koreańskie nazwy. Na Jejo tylko kobiety wyprawiają się na połowy. Mężczyźni nie wytrzymaliby niskich temperatur, zniszczone zostałyby ich męskie narządy. Oni zostają na brzegu i opiekują się niemowlętami i dziećmi. Położnicy wypływają tylko w porze karmienia piersią. Na wyspę przyjeżdża ekipa naukowców. Systematyczne badania mają wyjaśnić fenomen odporności kobiet na niskie temperatury.

Narracja powieści obejmuje kilka dziesięcioleci, czytelnik dowiaduje się, że specyficzne położenie wyspy sprawia, że była ona etapem najazdów Chińczyków, Mongołów, a także innych plemion, nie licząc inwazji Japończyków, a potem zakusów Związku Radzieckiego. Oni właśnie okupują tę część Korei, kiedy rozpoczyna się akcja powieści. Inna sprawy, że zamożniejsze i bardziej ambitne rodziny wysyłają synów do Japonii lub na kontynentalną cześć Korei. Dziewczyny z wyspy pozostają analfabetkami. Powierzają się opiece bóstw i bogiń, korzystają z pomocy szamanek. Obrzędy, rytuały, ofiary, ołtarzyki i inne miejsca kultu wspaniałe opisane są w powieści, zaś autorka w posłowiu i podziękowaniach wymieniła, do jakich źródeł sięgała, ile wywiadów przeprowadziła, do ilu świadków opisywanych zdarzeń dotarła.

Lisa See jest pisarką amerykańską, o podwójnym pochodzeniu, chińskim i z tej drugiej ojczyzny, jej powieści są na listach bestsellerów w rankingu New York Timesa, jest laureatką tytułu Kobiety Roku przyznanego przez Organizację Amerykanek Chińskiego Pochodzenia. Zagłębiwszy się w lekturę prezentowanej tutaj powieści, doszłam do przekonania, że nie ma nic dziwnego w tym, że otrzymała Nagrodę Twórców Historii. Kunszt jej pisarstwa polega na tym, że wspaniałe łączy wątki związane z życiem osobistym bohaterów obu płci, ze szczególną znajomością zagadek kobiecej psychiki, łącząc to bogactwo psychologiczne z historią kilku dziesięcioleci, która wdziera się w życie prostych ludzi, determinując ich losy. Powieść zaczyna się na wyspie będącej samej w sobie małą krainą wielkich zdarzeń, a zastosowana konstrukcja pozwala poznać zdarzenia z drugiej połowy ubiegłego i początku obecnie trwającego stulecia. Najlepsza poławiaczka żywych skarbów oceanu pełni swój fach zarabiając też na wodach kilku krajów, by utrzymać rodzinę, a staje się sensacją w wielkim amerykańskim mieście, do którego trafia tropem następnego pokolenia. Lisa See napisała książkę o pięknej przyjaźni dwóch kobiet, które zostały poddane wielkiej próbie, o miłości i niezdolności do przebaczenia – co dla zwykłego człowieka jest bardzo trudnym zadaniem.

Mam ochotę podążyć śladami linków internetowych, wskazanych przez autorkę, by wzbogacić jeszcze bardziej to wszystko, co pozostaje w pamięci po lekturze „Wyspy kobiet morza”.


Lisa See „Wyspa kobiet morza” tłumaczenie Joanna Hryniewska, wydawnictwo Świat Książki Warszawa 2020.