niedziela, 5 listopada 2017

Bronisław Krzemień poleca

Postrzępiona proza



Szukałem tytułu do rekomendacji książki zawierającej dwie niedługie powieści „Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973” i nie przychodziło mi do głowy nic innego, jak ten właśnie powyższy nagłówek. Autor, Haruki Murakami, uznawany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy japońskich. MUZA wydrukowała już kilkanaście jego powieści. W tej, którą rekomenduję, padają znamienne słowa „Cywilizacja opiera się na przekazie. (...) Jeżeli nie potrafi się czegoś wyrazić, jest zupełnie tak, jakby to coś nie istniało. (...) Kiedy znikną rzeczy, które trzeba wyrazić i przekazać, cywilizacja się kończy”.
Na szczęście otacza nas mrowie rzeczy, a ich liczba wielokrotnieje, zatem cywilizacja istnieje a liczni pisarze wychodzą z założenia, że to, co istnieje, godne jest opisania. W tym przypadku zdarzenia osnute są wokół dwóch podmiotów narratora i Szczura, a każdy z nich usiłuje odnaleźć w życiu, do którego został przywołany, jakiś sens. A nie jest to łatwe, bo w życiu trudno o miłość, o szczęście, o sławę, o spełnienie. Szczur jest zamożny, nie ma żadnych trosk bytowych, narrator odwrotnie. W pewnym sensie wiąże ich przyjaźń. Spotykają się w barze Chińczyka. Ten nie jest frustratem. Bierze życie takim, jakie ono jest. Zaś dwaj próbują odnaleźć sens istnienia. Psycholog by powiedział, że są nadwrażliwcami. Psychiatra rozpoznałby początki depresji, jakiejś psychozy maniakalno-depresyjnej.
Wątki zmieniają, się, urywają, wątek narratora doprowadzony zostaje do finału, którym okazuje się stabilizacja w udanym małżeństwie po wielu zerwanych związkach. Szczurowi jest trudniej. Przez kilkanaście stron snuje się historia dziwacznego związku z bliźniaczkami, z którymi mężczyzna dzieli noce spędzane w jednym łóżku. Zjawiły się nie wiadomo skąd, pewnego dnia odjechały nie wiadomo dokąd. Ale obie zapewniają, że mają dokąd wrócić. Miłości w tym nie było ani odrobiny. A może była, tylko już przeżywana i objawiana inaczej, niż do tego przyzwyczaiła nas powieść dziewiętnastego i dwudziestego stulecia.
W powieści pojawiają się antrakty. Są to fragmenty zapisane cudownie poetyckim językiem. W tym języku na opisanie zwykłych spraw przywoływane są niezwykle słowa. Jay, ten Chińczyk z baru powiedział: „...jeżeli się tylko człowiek postara, ze wszystkiego może wyciągnąć jakaś naukę. Nawet z najbardziej trywialnej, najzwyklejszej rzeczy zawsze można się czegoś nauczyć”, to prawda. Kiedy narrator mówi: „Problem polega na tym, myślałem, że miejsca, do których ewentualnie bym pasował, zawsze należą do poprzedniej epoki.” No i czytelnik, który czuje się nieprzystosowany do swojej współczesności, odnajdzie w tym siebie, uświadomi sobie, że nie jest sam w swoim nieprzystosowaniu. A Chińczyk barman ma swoją diagnozę dla takiegoż stanu rzeczy. Mówi: „Ludzie są okropnie nieudolni z pomysłami. Znacznie bardziej niż sądzisz”.
Już kończę, tylko przywołam jeszcze jeden cytat: „Pewnego dnia coś nas chwyta za serce. Wszystko jedno co, coś niewielkiego. Paczek róży, zgubiona czapka, sweter, który lubiliśmy w dzieciństwie (...) jedna z drobnych rzeczy, dla których nigdzie nie ma już miejsca. To coś błądzi po naszym sercu przez dwa lub trzy dni, a potem wraca tam, skąd przyszło...W ciemność. W naszym sercu wykopano kilka studni, przelatują nad nimi ptaki.”
Pomyślałem sobie, że każdy ma w swoim sercu jakaś studnie, a w niej zasypane różności. I nic się na to nie poradzi. Jest wyjście. Wziąć do ręki Murakamiego i odszukać w tej poszarpanej książce kawałki własnych niepokojów.
Haruki Murakami "Słuchaj pieśni wiatru". "Flipper roku 1973", obie powieści z japońskiego przełożyła Anna Zielińska - Elliot, Warszawskie Wydawnictwo Literackie, MUZA SA Warszawa 2014.