Kulturowa podróż w ramach partnerskiej współpracy JOŚ: Jestěd-Oybin-Śnieżka.
W
ramach trójnarodowej współpracy teatralnej pomiędzy Teatrem im.
Františka Xavera Šaldy z Liberca, Teatrem im. Gerharta-Hauptmanna z
Zittau oraz Teatrem im. C. K. Norwida, obywatele Polski, Czech i
Niemiec w ramach jednego abonamentu w dniu 11 listopada rozpoczęli
kulturową podróż przez trzy miasta, trzy teatry, trzy
inscenizacje.
Ze
Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej wyruszyły w nią dwie
członkinie z innymi, jeleniogórskimi miłośnikami kultury. W sumie
było nas bardzo niewiele, dziesięć osób, jak na miasto o liczbie
mieszkańców 80 889 (stan na 30.06.2016r.). Stosunek osób, które
skorzystały z oferty do populacji zamieszkującej Miasto Jelenia
Góra to znikomy ułamek procenta.
Z
Jeleniej Góry wyruszyliśmy o godzinie czternastej z parkingu przy
ul. Teatralnej. W Szklarskiej Porębie zaskoczyła nas zimowa aura,
drzewa pokryte białym puchem, pobocza przysypane, także
kilkucentymetrową zimową szatą, na jezdni nie było aż tak źle,
by wzbudzało to w nas większy niepokój w aspekcie nocnego powrotu
do Jeleniej Góry.
Po
drodze w Libercu zabraliśmy kolejne pięć osób, które jak my
postanowiły skorzystać z projektu realizowanego w ramach
partnerskiej współpracy. To też niewiele osób, jak na miasto
Liberec zainteresowanych taką formą spędzania wolnego czasu, lub
wypełnienia w przypadku np. emerytów. Mając na myśli wiele
wartości dodanych a nie tylko bezpośrednich smutnym wydaje się
brak aktywizacji siebie i/lub innych, gdy oferują nam coś na
przysłowiowej tacy po niskiej cenie.
Choć
o tej porze roku, tj. między godziną szesnastą a siedemnastą jest
już szarawo, maszerowaliśmy do najciekawszych miejsc w Zittau
dziarsko, choć nie każdy z nas miał stosowne obuwie na marsz po
brukowej kostce, którą, jako historyczne dzieło miasto pozostawiło
– i słusznie. Następnego dnia tym kobietom, które wybrały nie
wygodę a elegancję – buty na obcasach - dało się odczuć
maszerowanie po nierównym bólem stóp.
Zobaczyliśmy
renesansowy ratusz, dawny „Dom Solny” z 1511 r. (Salzhaus), Stare
Miasto z fontannami, klasztor franciszkanów (obecnie muzeum miejskie
– Kulturhistorisches Museum Franziskanerkloster). Poprzytulaliśmy
się do stu
sześćdziesięcioletniego drzewa, by zaczerpnąć z niego pozytywnej
energii, no i siły z mocy staruszka, o którego dobroczynności
leczniczej wspomniała przewodniczka. Zatrzymaliśmy się także
przy słonecznym zegarze, wysłuchując o jego strojeniu, co ma
miejsce trzy razy w roku. W porze zimowo – wiosennej wystrojony
będzie w szyszki i mech, na ten moment przygotowywany do zmiany
stroju był „nagi”.
Przed
obejrzeniem sztuki zasiedliśmy do wspólnego poczęstunku, na którym
zaserwowano nam: pyszną ziemniaczaną zupkę z ananasem, smaczne
oraz bardzo kolorowe kanapeczki, a także do woli podawano soki,
wodę, kawę i herbatę.
Po
czym nastąpiło wprowadzenie do sztuki, naszym tłumaczem był
Polak, maturzysta z Görlitz, który z rodzicami zamieszkał tu, jako
mały chłopiec. Przewodniczką była kobieta, która chwaliła się
polskimi korzeniami, był to jej debiut w roli przewodnika, z
wrodzonym wdziękiem poradziła sobie z zadaniem dobrze, bez tremy i
skrępowania wspomagając się czasem ściągą.
Spektakl
rozpoczął się o godzinie dziewiętnastej trzydzieści. O godzinie
dwudziestej drugiej wyruszyliśmy w drogę powrotną z czeskimi
przyjaciółmi, których wysadziliśmy w miejscu zbiórki.
O
czym była sztuka?
Co
było źródłem inspiracji Joanny Mazur?
Na
tak postawione pytania odniosę się pokrótce, zaczynając do
drugiego pytania.
Źródłem
inspiracji autorki jest rzeczywistość, z jaką niejednokrotnie
mierzy się człowiek. To wszelkie miejsca, gdzie nie obowiązuje
żadna wspólnie uznawana wartość, pozbawione aksjologicznych
odniesień i moralnych wartości. Miejsca, gdzie dyskurs czynników
stanowiących zagrożenie dla wielu jednostek ukazuje jaskrawy kryzys
tożsamości człowieka.
Akcja
toczy się w hotelu położonym na tajemniczej wyspie. W którym
pracują ludzie różnych nacji. Jest wśród nich starszy kucharz,
młoda pracownica i dziwaczny obcy, którego mowy nikt nie jest w
stanie pojąć, do zespołu dołącza nowy pracownik. Wszyscy z nich
mają wielkie nadzieje, ale…
Sztuka
Joanny Mazur pt. „Plama”, jak usłyszeliśmy od osoby
wprowadzającej nas w fabułę, była napisana w formie jakby
modlitwy.
Na
scenie grał polski, czeski i niemiecki aktor, dla niektórych z nich
był to także debiut – dobry debiut! I doskonała inscenizacja
spektaklu.
18
listopada, powtórzymy to, o czym powyżej w artykule autorka
wspomniała (zwiedzanie, kolacja, wprowadzenie, sztuka) z tym, że
tym razem zabieramy uczestników z Zittau, by wspólnie już w
Libercu obejrzeć spektakl pt. "Lampy Naftowe"
Zachęcam
do kulturowych podróży, od zainteresowania nimi będzie zależała
ich kontynuacja.