Kiedy mężczyzna dużo starszy od partnerki
Niektórzy
faceci unikają mnie jak ognia. Nie trawią głoszonych w ich
obecności poglądów, że w układzie damsko-męskim ona powinna być
starsza od niego. Lubię rozwijać tę myśl dodając, że mężczyźni
szybciej się starzeją, częściej chorują, łysieją, brzydną i
wyprzedzają swoje partnerki w szybkiej wędrówce na tamten świat.
Mam na to taki dowód, że na liście singielek mam więcej pozycji
damskich, a lista singli jest znacznie szczuplejsza. Prowadzę taką
statystykę, bo czasami mam kaprys wyręczania biura matrymonialnego
i kojarzenia par. Niestety jest to zadanie coraz trudniejsze, bo
lista panów do wyswatania kurczy się. Natomiast czas dla kobiet
potrafi się zatrzymać dzięki farbom i lakierom do włosów, dzięki
szminkom, podkładom, pudrom i innym kosmetykom, a także salonom
urody.
Dziś
jednak zrehabilituję się w oczach tych, którym potrafię dopiec do
żywego twierdząc, że mężczyzna powinien być młodszy od
kobiety, i zarekomenduję powieść, w której mężczyzna jest dwa
razy starszy od ukochanej. I jest tak, że prawdą w tym przypadku
okazuje się fakt, że mężczyźni zachowują długo formę, o czym
utwierdzają świat pokolenia płci brzydkiej. Powieść Sandry Brown
ma niezbyt porywający tytuł „Następny świt”, ale zapewniam,
że napisana jest wartko, obfituje w liczne dialogi, kryje tajemnice
i zagadki, trzymając czytelnika w napięciu do ostatnich stron. Ta
pisarka jest autorką ponad 70 romansów, powieści kryminalnych i
historycznych, jej książki były wydane w ponad 80 milionach
egzemplarzy, a tłumaczone na ponad trzydzieści języków. I coś w
tym musi być, bo wybrany przeze mnie egzemplarz był mocno
„zaczynany”, a kiedy próbowałam przedłużyć termin oddania,
pani w bibliotece powiedziała, że jest to niemożliwe, gdyż już
ktoś na tę powieść czeka.
Nie
rozczaruje się ta osoba z kolejki. Bohaterka Banner już w kościele
gotowa do ślubu musi przeżyć szokującą niespodziankę. Pada
strzał, nikt nie ginie, ale okazuje się, że ojciec innej
dziewczyny nie chce dopuścić do tego mariażu, gdyż narzeczony
zniewolił jego córkę i ta jest brzemienna. Zatem ją powinien
poślubić, by zmyć hańbę. Hańba natomiast pokryje zdradzoną
dziewczynę. A w jej obronie stanie przyjaciel rodziny, znający
pannę od dziecka i zakochany platonicznie w jej matce. Ma na imię
Jake. Jest od Banner dwa razy starszy. Szalenie przystojny,
powiedzielibyśmy dziś – wysportowany, w powszechnej opinii –
zabijaka, hulaka, kobieciarz, odwiedzający co lepsze teksaskie
burdele, mężczyzna, któremu kobieta nie może się oprzeć. Jednak
w miarę czytania powieści dowiadujemy się o innych jego cechach, o
naturze szlachetnej i nawet czystej. Potrafi być czuły, opiekuńczy,
odważny i bezkompromisowy. Zdobywa serce młodziutkiej dziewczyny
tak szybko, że to zmutowane uczucie, zmutowane, bo wcześniej
kochała go jak starszego brata i przyjaciela, ruguje doświadczony
zawód i upokorzenie niedoszłego ślubu.
Prawdę
mówiąc ktoś, kto lubi erotykę, tak zwane momenty, znajdzie w tej
książce wiele sytuacji, które pokazują, czym jest seks, jak
zbliża mężczyznę i kobietę, ile daje szczęścia i radości.
Seksu jest w tej powieści bardzo dużo, ale mowa jest o tej sferze
ludzkiego życia z wielką delikatnością.
Z
powodu wartkiej akcji, warstwy psychologicznej, elementów
sensacyjnych, smaczków obyczajowych z czasów, kiedy nie znano
automobilów ani telefonów (ale pociągi już jeździły) jest
dostatecznie dużo, by z zainteresowaniem chłonąć opisy życia w
większych i mniejszych farmach, w miastach, które były etapami
przegonów wielkich stad i miejscem rozrywki kowbojów. Świetna
lektura na urlopowe wieczory.
Sandra
Brown „Następny świt”, tłum. z języka angielskiego Franciszek
Skomski, Świat Książki, Warszawa 2016.