Bezwzględność sił natury, a człowiek to brzmi dumnie
Dziwnym
zbiegiem okoliczności w czasie zbliżających się obchodów 80
rocznicy wybuchu II wojny światowej czytałem „Kłamstwa” Diane
Chamberlain. Media zapowiadały udział w tych uroczystościach
prezydenta USA Donalda Trumpa. Okazało się, że pierwsza osoba ze
szczytów władzy nie przyleci do Polski, uzasadniając odwołanie
udziału tym, że prezydent musi pozostać w kraju, ze swoimi
rodakami, kiedy do Florydy zbliża się huragan Dorian. Na ekranach
telewizorów pojawiły się relacje z pierwszych ataków tajfunu. Bez
względu na to, jak komentowano decyzję prezydenta Trumpa, po
przeczytaniu „Kłamstw” nabrałem przekonania, że była na w
pełni uzasadniona.
Tytuł
powieści sugeruje, że czytelnik dowie się, jak skomplikowane są
postawy ludzkie, jeśli człowiek będzie rozmijał się z prawdą.
Bohaterami są dwie siostry, osierocone przez rodziców. Starsza
Rebecca po tragicznej śmierci ojca i matki czuje się w obowiązku
opiekować się młodszą, kilkunastoletnią Mayą. Obie różnią
się charakterami, zainteresowaniami, ale obie są lekarkami. Ta
młodsza jest już szczęśliwą mężatką, starsza waha się, czy
poślubić adorującego ją mężczyzną. Mierzi ją myśl o utracie
wolności w stabilnym matrymonialnym związku. Nie chce mieć dzieci,
podczas gdy Maya i jej mąż Adam marzą o tradycyjnej rodzinie, o
gromadce dzieci, ale młoda mężatka musi przeżyć kolejne
poronienia, kolejne bolesne dla niej i Adama doświadczenia.
Lektura
książki stopniowo odsłania tajemnice, w jakie wplątane są obie
kobiety. Obnażane są kłamstwa, które skrywały od śmierci
rodziców. A wszystko rozgrywa się w czasie, kiedy Ameryka, służby
ratownicze, lekarze, wolontariusze usiłują zapanować nad
straszliwymi skutkami huraganu. Opis zniszczeń, ludzkiego
cierpienia, heroicznego wysiłku, by uchronić zagrożone istnienia,
wielowyznaniowe nabożeństwo żałobne za dusze tych, których
huragan uśmiercił – to wszystko pozwala zrozumieć, dlaczego
prezydent postanowił pozostać z tymi, którym zagrażał Dorian.
Nie
ma w tych opisach fikcji. Autorka oparła się na relacjach tych,
który przeżyli inwazję huraganu Katrina. Ten żywioł w 2005 roku
zniszczył Nowy Orlean. Pochłonął 1836 ofiar ludzkich. Spowodował
zniszczenia szacowane na 87 miliardów dolarów. W takich
okolicznościach, jak inwazja żywiołów manifestuje się ludzka
solidarność. Lekarze, sanitariusze, strażacy, żołnierze,
wolontariusze w różnych wieku i o różnych profesjach ruszają na
pomoc ofiarom huraganów, powodzi, pożarów i wszelkich innych
klęsk, jak choćby trzęsienia ziemi. Nie szczędzą sił, zdrowia,
czasu, pieniędzy, ryzykują utratę życia. Bierność i nieczułość
ustępuje miejsca szlachetnym, bezinteresownym porywom. Wtedy za
pisarzem można śmiało powiedzieć „Człowiek to brzmi dumnie”.
A czytelnik nie dziwi się Trampowi, że postąpił tak, jak
postąpił.
Powiem
tylko, że autorka tej wartko napisanej powieści wydała już kilka
książek, uznanych za pozycje bestsellerowe. A kiedy powiedziałem
córce, jak pasjonująca jest ta pozycja, natychmiast sprowadziła mi
„Dar morza” Diane Chamberlain, wydany w 2015 roku.
Diane
Chamberlain „Kłamstwa”, przełożyła Maciejka Mazan, wyd.
Prószyński Media Sp.z o.o., Warszawa 2011.