Damska soczewka
Hanna
Samson to psycholożka, dziennikarka, feministka, a przede wszystkim
pisarka, która w 1996 roku zadebiutowała powieścią „Zimno mi,
mamo”. Tak przedstawia ją wydawca, czyli warszawskie Wydawnictwo
WAB, wymieniając również późniejsze tytuły tej autorki:
„Pułapka na motyla”, „Miłość .Reaktywacja”, „Wojna
żeńsko-męska i przeciwko światu” oraz „Pokój żeńsko-męski
na chwałę patriarchatu” oraz zbiory opowiadań. Wydany w 2009
roku „Flesz” dowodzi, że autorka potrafi znakomicie wykorzystać
doświadczenie, jakie dają wykonywane przez nią zawody. Myślę, że
tę książkę powinni przeczytać starzy, młodzi i osiągający
średni wiek mężczyźni, by zobaczyć, jak kobiety odbierają i
oceniają naszą płeć. A także poznać drugą płeć, zasadniczo
różniącą się od pokolenia ich prababek, babek, a nawet matek.
„Flesz”
nie ma jasno definiowanej i nazwanej bohaterki. Mamy natomiast do
czynienia z bohaterką zbiorową, z patchworkowym obrazem złożonym
z różnych postaci. Nie ma narracji odautorskiej, nie ma opisów,
charakterystyk bohaterów. Nie widzimy twarzy kobiet, jakie Hanna
Samson wprowadza na karty tej powieści. Nie ma fabuły, intrygi, to
wszystko jest zawarte gdzieś w tle, w krótkich monologach, sporach
i wypowiedziach osób. Jest czysta prawda wypowiadana w pierwszej
osobie przez kobiety. To nie jest harmonijny, jednolity głos. Rzadko
się ze sobą zgadzają, częściej podejmują spór.
Moderatorka
tego spotkania zaprosiła kobiety, by wypowiedziały się na temat
nowego tytułu prasowego. Jeszcze jedno kolorowe, drukowane na
świetnym papierze z doskonałymi fotografiami pismo, które
podejmuje konkurencję z podobnymi czasopismami. Są w nich plotki,
prawdy i ćwierćprawdy o celebrytach, aktorkach, reżyserach, o
damsko-męskich związkach. O zaręczynach, rozwodach, zdradach i
braku zdecydowania co do zalegalizowania trwającego związku.
Jeszcze „Flesza” nie ma, ale już są teksty i fotografie,
udostępnione czytelniczkom i poddane ich ocenie. Wydawca chce
zorientować się, co damski czytelnik chciałby przeczytać. Jakie
sensacje, jakie porady, jakie emocje pragnie poznać. No i
uczestniczki tego swoistego testu rzucają nazwiska osób, które
pojawiają się na pierwszych stronach tytułów medialnych, maja
doskonałą orientacje, co dzieje się w świecie, po którym krążą
vipy. Co jedzą, co piją, jak mieszkają, jakie mają rozrywki, a
wychowane na takiej gazetowo-internetowo-ekranowej strawie mają
szeroką orientację, co się dzieje nie tylko na polskim, i na
światowym targowisku próżności.
Z
wypowiedzi wnioskujemy, kim są te opiniodawczynie. Otóż są w tej
grupce i mężatki, i rozwódki, matki i kobiety bezdzietne,
singielki z wyboru lub singielki z powodu porzucenia przez partnera.
Jak w soczewce na tej stronie widać cywilny status tak zwanej
średniej Polki. Dla jednych rozwód nie jest dramatem, dla innych to
jednak katastrofa z powodu utraty materialnego wsparcia, partnera do
współżycia, a ojca dla dzieci. Jedne są gotowe do złowienia
absztyfikanta, choćby tylko na udany romansik. No ale najlepiej,
żeby ten złowiony miał wszystkie zalety panów oglądanych w
serialach, reportażach i wszelkich innych medialnych źródłach.
W
większości przyznają się, że one pragnęłyby bogactwa,
luksusowych mieszkań, wypasionych samochodów, wypasionych portfeli
swoich mężczyzn. I pragną czułości, opiekuńczych gestów,
podziwu, a jeśli taki wymarzony stan rzeczy miałby trwać krótko,
to uznają, że i tak warto zakosztować bogactwa i udanej kariery.
Zaś cudzy sukces uznają albo za osiągniecie dzięki koligacjom
rodzinnym, albo drogę do sukcesu pokonaną przez łóżko właściwej
osoby. Niekiedy przyznają, że zdobyta kariera to jednak sprawa
talentu, dyscypliny i samozaparcia tudzież pracowitości.
„Flesz”:
to książka nie tylko dla mężczyzn. Niech i kobiety zaczerpną z
niej trochę, a właściwie dużo samowiedzy i spojrzą na siebie z
dystansem, uwalniając się z nieuzasadnionego samouwielbienia albo
poczucia niezawinionej krzywdy, bo sukces nie został zdobyty, jest
mąż nieudacznik, niebogaty kochanek i kolejna aborcja niechcianego
dziecka.
Hanna
Samson, „Flesz”, Warszawa, Wydawnictwo WAB, 2009.