Z dziećmi na feriach
Takiej długiej zimowej przerwy nie było. Na stoki wybrać się nie można, świetlice, kluby i kina pozamykane, a tymczasem podczas wydłużonych ferii wolnych godzin co niemiara. I dzieci, i młodzieży, i rodziców również, jeśli pobrali urlopy. Wobec tego wszystkim pokoleniom rekomenduję kryminalną powieść Roberta van Gulika, holenderskiego dyplomaty, sinologa, miłośnika literatury i sztuki chińskiej. Co prawda w Waszym cyklu rekomendowanych pozycji literackich już przedstawialiście dorobek tego autora, ale zapewniam, że van Gulika nigdy za wiele, zwłaszcza kiedy obrzydną komuś seriale i gadające przemądrzałe głowy na telewizyjnych ekranach albo w Internecie.
Gulik napisał kilkanaście powieści inspirowanych postacią sędziego Di Ren Jie, który żył w siódmym stuleciu w Chinach za panowania dynastii Tang. Niesamowite walory tego skośnookiego jurysty zadziwiały współczesnych, obrosły dziesiątkami opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie a potem wykorzystywanych w literaturze kryminalnej.
Wszystkie wspomniane powieści mają tytuły zaczynające się od Di, nazwiska sędziego, po którym podany jest skrótowo główny wątek. Tym razem tytuł zapowiada, że treścią powieści będzie „Sędzia Di i morderstwo w Kantonie”. W poprzednich powieściach tego cyklu Di pełnił rozmaite ważne funkcje, a dla swoich zasług awansował coraz wyżej, by tym razem pojawić się jako przewodniczący Sądu Stołecznego, czyli człowiek pełniący najwyższą funkcję w prawniczej hierarchii. Przyjeżdża do dużego portowego miasta. Tu, w Kantonie, ma wyjaśnić, co stało się z cesarskim cenzorem, który wcześniej miał służbowo skontrolować miasto.
Di ma przy sobie dwóch asystentów. Zachowują w konspiracji cel tej misji, ale starają się wytropić, którędy podążał cenzor. Tylko że on już nie żyje, podobnie jak towarzyszący mu lekarz.
Na scenie zdarzeń pojawia się i zostaje zamordowana Zummurud, bardzo piękna arabska tancerka, korzystająca z opieki zagadkowego sponsora. Podobny los spotyka żonę prefekta Kantonu. Czytelnik zastanawia się, kim jest niewidoma dziewczyna, która sprzedaje świerszcze i jaką rolę odegrają szesnastoletnie śliczne bliźniaczki.
Mężczyźni, skłonni do bigamii, chętnie sobie poczytają o notablach posiadających po kilka żon i nawet jeszcze więcej oficjalnych konkubin, nie licząc niewolnic. Młodzi czytelnicy z wypiekami na twarzy będą śledzić skomplikowane intrygi, a chyba wszyscy z przyjemnością poznają realia odległej epoki, czyli VII wieku w Chinach. Zobaczą, jakie napięcia rodzi kontakt Chińczyków z Arabami i z na pozór prymitywnym, sponiewieranym, ale sprytnym plemieniem bytującym na rzecznych barkach. Każda nacja ma swoje charakterystyczne cechy, negatywni bohaterowie są podli i nikczemni, a pozytywni odznaczają się odwagą i mądrością. Dzieci przeczytają tę powieść jak bajkę, a lekturę ułatwi umieszczony na początku spis bohaterów, zaś w kolejnych rozdziałach czarno-białe ilustracje, wspomagające obraz postaci.
Na pewno powieść sinologa ma walor poznawczy i z całą pewnością zapewni lekką rekreację. Więc warto wybrać się po nią do najbliższej biblioteki.
Robert van Gulik „Sędzia Di i morderstwo w Kantonie”, przełożyła Katarzyna Komorowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007.