sobota, 9 października 2021

Jadwiga Wierzbiłło - czym jest honor i godność?

 Łzy na każdej stronie

 

Do rekomendacji powieści o powstaniu w Getcie warszawskim zainspirowała mnie zamieszczona na tej stronie internetowej recenzja pozycji poświęconej obozowemu tatuażyście. Można zajrzeć do tej analizy powieści autorki z Australii, opartej na faktach, żeby zrozumieć, dlaczego czytelnik po tej lekturze szuka innych książek o Holokauście. Jest to o tyle ważne, że teraz Izrael oczekuje zmiany ustawy, która pozwoli odzyskiwać mienie utracone na polskiej ziemi. Ale prawda jest taka, że mienie utracili i nasi rodacy, repatriowani zza Bugu, i ci Polacy, których domy, sklepy i fabryki splądrowali okupanci, Żydzi również, kiedy spotkała ich, jak wielu naszych rodaków, wojenna zagłada.

Gorąco polecam wydaną w tym roku powieść Roberta Żółtka „Ogień i pył. Ostatnia wiosna Mordechaja Anielewicza”. Obie książki traktują o niezwykłym heroizmie i o miłości silniejszej niż śmierć, ale o ile tatuażysta Lelo przetrwał obóz, ocalił w warunkach obozowych swoją ukochaną, o tyle od początku powieści Roberta Żółtka czytelnik ma świadomość, że Mordechaj i jego ukochana Mira Fuchrer zginą, na co są przygotowani. Zginą, ale ocalą honor i godność „podludzi”, jak faszyści określali ich pobratymców.

Mordechaj dokonał rzeczy niebywałej. Był w Będzinie, poza Warszawą. Nie należał do osób stłoczonych w warszawskim Getcie, gdzie w 1940 roku zgromadzono ponad 400 tysięcy Żydów. Za dwa lata zaczęła się selekcja. Silni, młodzi i zdrowi byli potrzebni do zatrudnienia w fabrykach, produkujących na potrzeby okupantów i wojny. Pozostałych stopniowo wywożono do Treblinki. Mordechaj przedostał się do tego piekła z fałszywymi dokumentami i bronią. Miał jeden cel: utworzyć oddział zbrojny, oprócz tej grupy, która już w Getcie działała, ale która nie zapobiegła wywożeniu Żydów do obozu, gdzie nastąpiła ich zagłada w piecach krematoryjnych. Nie chciał pozostawać bezczynny. Historia mówi, że zbrojny zryw w Getcie był pierwszym w Europie miejskim powstaniem. Kiedy lidera ostrzegano, że to pomysł, który nie ma szans powodzenia, że jego uczestników czeka niechybna śmierć, odpowiadał, że zginąć w walce jest lepsze od upodlenia, a każdy zabity niemiecki żołnierz osłabia siły okupanta, i tak w istocie się stało. Ale zanim do tego doszło, bojowcy postarali się o pieniądze zza muru, zakupili broń, zorganizowali szkolenie, jak się nią posługiwać. I kiedy 19 kwietnia 1943 roku Niemcy skierowali do Getta olbrzymie siły, spotkało ich zdumiewające zaskoczenie – zbrojny opór. Bojowcy mieli broń, mieli wyprodukowane własnym sumptem granaty, a także butelki wypełnione wybuchającą substancją. Zanim doszło do tego starcia, Żydzi zorganizowali szpital, przeszkolili dziewczyny do pomocy rannym, kopali pod kamienicami bunkry i schrony.

Opisy walki, poświęcenia, bohaterstwa, są wstrząsające. Niemcy burzyli dom po domu, niszczyli ogniska oporu, miotali napalmy, skierowali do walki ciężką artylerię i czołgi. Bojowców, kobiety, dzieci, mężczyzn spotkały tortury ran, chorób, głodu, ciasnoty, braku powietrza i to wszystko, co w warunkach nierównej, a dzielnej walki musieli Żydzi znosić. Granaty miotali nawet kilkunastoletni chłopcy, a strzelano do nich, a nawet do małych dzieci z okrutną bezwzględnością. Bohaterowie giną w bunkrze, Wielu z nich, w tym Mordechaj i Mira popełniają w bunkrze, jak inni, samobójstwo. Godność i ocalenie honoru okazały się ważniejsze od utraty życia.

Powieść napisana jest pięknym językiem, opisy budzącego się dnia i zapadającej ciemności nad budynkami trawionymi ogniem, a przede wszystkim przeżyć ludzi skazanych na zagładę są wstrząsające. Koniecznie trzeba tę powieść, gdzie jest dużo materiału źródłowego, wziąć do ręki, żeby docenić, czym jest pokój i jak niszcząca jest pogarda i nienawiść.

Robert Żółtek „Ogień i pył. Ostatnia wiosna Mordechaja Anielewicza” ,Wydawnictwo MG, Kraków 2021.