wtorek, 23 kwietnia 2024

Anastazja Daniłowiczowa poleca

Miłość w kolorach tęczy




Sama nie wiem, jak mi się narzucił ten pretensjonalny tytuł, może dlatego, że już dawno nie czytałam tak porywającego romansu. Jego kolejne części zapowiadane są przez nazwy miast, które wszystkim są znane, a każda z tych części składa się z kilkudziesięciu rozdziałów. Czytelnik ma niesamowitą frajdę, bo jak jest niezbyt dobrze sytuowany, to znajdzie tu obraz włoskiej rodziny, której, choć posiada restaurację, wcale jej nie jest lekko, a drugi biegun stanu posiadania zajmują bogacze, gwiazdy opery z najgłośniejszych scen świata. O tym drugim biegunie nawet dzieci właściciela restauracji nie mogą marzyć. Syn jest bardzo oddany bliskim, dwie córki niesprawiedliwie są obdarowane przez los. Jedna zachwyca urodą, druga zdumiewa wspaniałym sopranem, czego nikt nie dostrzega, dopóki ojciec rodziny nie urządzi przyjęcie dla przyjaciół z okazji okrągłej rocznicy ich ślubu. Niespodzianką jest przyjazd Roberta, syna jubilatów, śpiewaka z La Scali, który w prezencie zaśpiewa dla nich pieśń ze swojego repertuaru, a Rosanna, ta brzydsza z sióstr uproszona przez gości, też da wokal, który wszystkich zachwyci.

Rosanna, jeszcze prawie dziecko, nie może usnąć w nocy, oczarowana synem jubilatów, bo przystojny i pięknie śpiewa, więc z głową wtuloną do poduszki mówi do siebie, że on zostanie jej mężem. Po raz pierwszy zwrócono uwagę na brzydulę, a nie na jej piękną siostrę. Oczywiście Robert Rossini, w operowym środowisku znany z tego, że jest współczesnym Casanową, jeszcze tej nocy uwiedzie Carlottę. Owocem tej jednej upojnej nocy okaże się ciąża, o której nie dowie się nikt, poza bratem Luco. Ona wyjdzie za mąż za odrzucanego i niekochanego chłopaka, a kiedy, lekceważony przez żonę, dopuści się zdrady, ona, jak to się mówi, rzuci mu w twarz wiadomość, że nie jest ojcem ich dziecka. Rozstają się. Luca finansuje lekcje śpiewu u najlepszego nauczyciela, który uformował już niejeden talent, a teraz na emeryturze widzi dziewczynę na scenie La Scali. Luca opuszcza ojca, nie przejmując restauracji, wyjeżdża z utalentowaną siostrą do Neapolu i dzięki rekomendacji nauczyciela śpiewu dostaje się do uczelni kształcącej dalej utalentowanych wokalistów.

Wolą autorki Robert spotyka Rosannę Menici, przypomina sobie utalentowaną dziewczynę, córkę przyjaciół jego rodziców.

Ona wie, że żadna w tym świecie nie oprze się Robertowi, pozostaje tę jedyną, która nie da się uwieść. Wśród jego kochanek jest Donatella Bianchi, piękna, bogata i zamężna z bogatym, ale nieatrakcyjnym mężczyzną, ale oboje dają sobie erotyczną wolność. Robert nie wie, że kochance zawdzięcza pozycję w operze. Nie dochowuje jej wierności, kiedy nagle zachoruje jedna z jego operowych partnerek, jej miejsce zajmie Rosanna Menici, bo jest po prostu bezkonkurencyjna.

W jej bracie zakocha się najlepsza przyjaciółka dziewczyny, ale bez jej talentu, więc zostanie tylko chórzystką. Kiedy on nie odwzajemni jej uczucia, chórzystka rzuca się w każde ramiona, ma też krótki romans z Robertem. Luca odrzuca miłość chórzystki, bo ma powołanie do stanu duchownego.

Każda z postaci tej powieści jest zakochana do szaleństwa. Nikt to nie dochowuje wierności, oprócz głównej heroiny. Nie powiem, czy poślubi Roberta, czy Luca zrezygnuje z sutanny, czy piękna, bogata Donatella rozwiedzie się z mężem dla śpiewaka, bo Czytelnik sam rozpozna te wszystkie barwy miłości. Pod warunkiem że przeczyta ten niesamowicie porywający romans, w którym jest też intrygujący wątek sensacyjny. Więc zachęcam do lektury.

Lucinda Riley „Dziewczyna z Neapolu”, z angielskiego przełożyła Marzenna Rączkowska, Wydawnictwo Albatros, S.p. z o.o., Poznań 2020.