niedziela, 29 listopada 2020

Maria Suchecka - poleca

 Pożegnanie geniusza

 

Nie wcześniej to później, w młodości czy w schyłku życia każdy człowiek postawi sobie pytanie, skąd się wziął, ku czemu zmierza, czy jak zamknie oczy na zawsze, czy jeszcze będzie jakaś kontynuacja jego istnienia?

Takie i inne pytania trafiały do wybitnego uczonego, Stephena Hawkinga. Urodził się w 1942 roku, ale kiedy miał zaledwie dwadzieścia siedem lat, zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy medycznej, zostało mu co najwyżej pięć lat życia. Tymczasem mimo wyniszczającej choroby kontynuował pracę nad doktoratem, ożenił się, doczekał się dwójki dzieci i odszedł do wieczności, jak się zwykło mówić, w wieku 76 lat. Kiedy osiągał ten wiek i przygotowywał do wydania swoją ostatnią książkę, napisał następujące słowa „ ...mogę się uważać za eksperta od czasu w innym, bardziej intymnym sensie. Mam przykrą, wręcz dojmującą świadomość upływu czasu i przeżyłem większość mojego życia w poczuciu, że czas, jaki mi został dany, jest, jak to mówią, na kredyt”.

Spłacił ten kredyt z wielką nawiązką. Choroba zabrała mu zdolność poruszania się, mówienia, komunikowania się z otoczeniem, a wbrew tym ograniczeniom, wręcz skrajnie redukującym jego możliwości funkcjonowania, gdyż została mu tylko - a właściwie AŻ zdolność myślenia, prowadził badania na rzecz nauki, ściśle mówiąc - kosmologii i służył nauce, korzystając z jej dokonań, a szczątkowa mimika i praca mózgu były przetwarzane przez elektroniczne urządzenia na słowa. Miał głębokie przekonanie, że nie ma ograniczeń dla nauki i ludzkiego umysłu, skoro człowiek wylądował na Księżycu ponad pół wieku temu, a już wysłał na Marsa takie kosmiczne pojazdy wraz z urządzeniami, że tu na ziemi stał się możliwy odbiór fotografii powierzchni tej planety.

Naukowiec zdążył uszeregować zasadnicze pytania, jakie nękają ludzkość i zredagować odpowiedzi na nie, ale już nie doczekał się ich wydania. Zawarł w nich coś w rodzaju diagnozy sytuacji na naszym globie, w naszej galaktyce i we wszechświecie.

Uczony pisze: „Ludzkość istnieje jako odrębny gatunek od około dwóch milionów lat. Początek cywilizacji datuje się na mniej więcej dziesięć tysięcy lat temu, a tempo rozwoju od tego czasu nieustannie przyspiesza. Jeśli mamy przetrwać kolejny milion lat, nasza przyszłość zależy od tego, czy odważymy się wyruszyć w kosmos...” Na Ziemi nie ma bowiem dla człowieka przyszłości. Oto przyczyny tego domniemania graniczącego z pewnością: „...globalne ocieplenie, kurczenie się przestrzeni życiowej i zasobów wobec szybko rosnącej ilości ludności Ziemi, gwałtowne wymieranie innych gatunków, zapotrzebowanie na odnawialne źródła energii, degradacja oceanów, wylesianie oraz epidemie chorób zakaźnych - by wymienić tylko niektóre z nich”.

Kosmolog jest przekonany, że jeśli ludzkość nie sprowadzi sama na siebie zagłady, może historia będzie kontynuowana w Kosmosie. Przyjdzie wielka odmiana. „Będziemy wydobywać rzadkie metale na Księżycu, ustanowimy przyczółek ludzkości na Marsie oraz znajdziemy skuteczne lekarstwa i kuracje na choroby, które obecnie uznaje się za nieuleczalne.”. Ale jeszcze trzeba poczekać na odpowiedzi na zasadnicze pytania „Jak doszło do powstania życia na Ziemi? Jaka jest istota świadomości? Czy jest jeszcze ktoś oprócz nas we wszechświecie?”.

Przyszłe pokolenia, jeśli ludzkość przetrwa, dowiedzą się wszystko o czarnych dziurach, o wielkim wybuchu, a także o tym, czy sztuczna inteligencja wyprzedzi umysł ludzki. Czy zdoła reprodukować sztuczne, samodoskonalące się byty.

W zakończeniu córka uczonego dziękuje wszystkim, którym jej zmarły ojciec zawdzięcza wykorzystanie swojego niezwykłego potencjału intelektualnego, zdobył rozległą wiedzę i wzbogacił dorobek naukowy ludzkości.

Nic dziwnego, że Stephena Hawkinga żegnały milczące tłumy. W opactwie westminsterskim spoczął między Isaakiem Newtonem i Charlesem Darwinem. Córka w posłowiu pisze, jak bardzo żałuje, że jej ojciec, mimo niezwykłej skromności, nie widzi wyrazów podziwu, szacunku i uznania. A „...jego głos zostanie wyemitowany za pośrednictwem radioteleskopu w kierunku czarnej dziury. (...) Potrafił przekraczać nie tylko granice poznania, ale i granice wytrzymałości człowieka”. Tak oceniła ojca.

Nie powiem, że warto przeczytać ostatnią książkę uczonego, ale po prostu należy zdobyć ją na własność, by często wracać do tej wspaniałej lektury i starać się pojąć ro, co jest takie trudne do zrozumienia.

Stephen Hawking „Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania”, przełożył Marek Krośniak. Wydawnictwo ZYSK I SKA, Poznań 2018.