niedziela, 1 sierpnia 2021

Rafał Brzeski - poleca

 Jeleniogórzanin w Nepalu

 

Doprawdy żałuję, że bywając wielokrotnie w Jeleniej Górze, nie miałem okazji spotkać Rafała Froni. To znakomity himalaista, a kiedy pod świeżym wrażeniem, jakie wywarła na mnie jego książka „Rozmowa z górą” dzieliłem się zachwytem z przyjacielem, zakorzenionym pod Karkonoszami, powiedział mi: „Ależ ja spotkałem tego człowieka Gór, słuchałem jego wystąpienia pod pomnikiem w Kotle Łomniczki, tam gdzie dziesiątki lat temu lawina pochłonęła radzieckich studentów.” I dodał, że to wystąpienie autora „O drodze, o poszukiwaniu siebie” (tak brzmi podtytuł książki) było ogromnie interesujące. Nic dziwnego. To, co ten człowiek przeżył w wysokich szczytach, może wystarczyć na niewyczerpaną opowieść.

Rafał Fronia najpierw wydał „Anatomię Góry”, uznaną za bestseller, a teraz tu rekomendowaną pozycję ze wspomnianym nadtytułem. To jest reportaż, dokument z wędrówki, uzupełniony fotografiami, które wraz z treścią natychmiast rodzą w czytelniku pragnienie, by wybrać się śladami autora. Zresztą pod koniec książki zachęca, by podjąć to wyzwanie i ruszyć na szczyty tego globu, najlepiej na te najbardziej wysokie i wyniosłe. Dopiero z tej perspektywy człowiek może zajrzeć w głąb siebie, rozpoznać, co zostawił tam na dole, inaczej spojrzeć na ziemię, w której zjawił się tu i teraz. Książka jest znakomita. Opisy szczytów zasnutych chmurami, schodzących lawin, szalejących zamieci, opisy Tybetańczyków obojga płci, którzy nie znają innego miejsca ani innego bytowania, jak służba górom i tym, którzy kochają je taką miłością, że ryzykują dla nich życie.

Autor opisuje wyprawę na Manaslu w Nepalu, na jeden z najwyższych i najtrudniejszych do zdobycia w Himalajach ośmiotysięczników. Autor pisze: „To Góra rozległa, groźna, trudna do zdobycia. Dla himalaistów dostępna dopiero od 50 lat zeszłego wieku, kiedy to miejscowe władze udzieliły pozwolenia na wejście na Manaslu”. Pierwsi dokonali tego Japończycy, ale musieli podjąć trzy próby, aż w maju 1956 roku dokonali tego skutecznie. Polacy przeżyli ten tryumf na przełomie roku 1983/84.

W pewnym momencie przy lekturze „Rozmowy z Górą” zabrakło mi kartek. Po prostu wiele fragmentów było tak pięknie napisanych, że zaznaczałem miejsca, by je potem łatwo odszukać i przenieść do mojego schowka w komputerze, gdzie lokuję najbardziej zdumiewające, piękne fragmenty i literatury pięknej, i dokumentalnej.

Chciałem i tutaj zacytować kilka opisów gór, wąwozów, potoków, lawin, a ponadto zachowań tubylców, rozległości przygotować do wyprawy, zdumiewająco obfitego wyposażenia, posiłków i surowców do ich przyrządzenia. Nic z tego, zająłbym całą pojemność tej strony internetowej, bo zawierają najczystszą poezję, a ponadto olbrzymią wiedzę podróżniczą i psychologiczne rozważania o naturze ludzkiej. O marzeniach człowieka i o niespełnieniach, ale też pozycja ta ma wartość edukacyjną, uczy samowiedzy, pozwala pojąć, że nie wszystko jest do sięgnięcia, a nie zawsze wystarczy życia na spełnienie marzeń. Ale marzyć trzeba.

Co wrażliwszy czytelnik może się żachnąć na dosadność niektórych sformułowań, na użycie wyrazów uznanych za obsceniczne lub wulgarne, ale trzeba wziąć poprawkę na ekstremalne warunki, w jakich przebiega wyprawa, na emocje, które wyzwala. Mnie osobiście te „przerywniki” nie rażą, bo wzmacniają emocje i dodają wyrazistości opisom sytuacji. Tym bardziej, że Rafał Fronia spisuje je na gorąco, korzystając z dobrodziejstwa elektroniki i pojemności nośników pamięci. Reszta została przywołana z pamięci już po powrocie, po dwóch miesiącach trwającej wyprawy. 

To jest imponujący warsztat pisarski.

Rafał Fronia „Rozmowa z Górą”, Wydawnictwo SON, Kraków 2019.