Lubię
zimowe długie wieczory. Biorę książkę i zapadam się w fotelu
pod ulubioną lampą z bordowym abażurem z frędzlami. Tym razem
była to „Cząstka prawdy” Lisy Unger. Bohaterka jest
dziennikarką. Ma wszystko w życiu poukładane. To znaczy ma brata,
rodziców, pracę, którą lubi i chłopaka, z którym jest jej
dobrze w łóżku. Więcej jej na razie nie trzeba. No i nagle
zaczyna się dziać galopada zdarzeń. Rzuca się pod koła
samochodu, by uratować nierozważne dziecko. Filmują to akurat
zjawiający się na miejscu kamerzyści. Sfilmowana sytuacja obiega
miasto i kraj we wszystkich mediach. I z tym momentem zaczynają się
dziać niezwykłe, nieprzewidywalne rzeczy. Rodzice – okazuje się
– nie są rodzicami, brat nie jest biologicznym bratem, uwielbiany
wujek okazuje się jej ojcem, a jej chłopak … lepiej nie uprzedzać
faktów.
Kiedy
tak czytałem tę powieść, pomyślałem sobie, że ja też mógłbym
się zabrać za kryminał. Na ostatnim piętrze mojego bloku mieszkał
stręczyciel. W sąsiednim budynku w piwnicy syn mojego znajomego
hodował konopie indyjskie. Nie na własne potrzeby, ale na życzenie
swojego kumpla. Kiedy zamierzał zerwać z tym procederem, kumpel
chciał go zmusić do kontynuowania hodowli. Syn znajomego wdał się
w sprzeczkę i w odruchu samoobrony walnął namolnego kumpla wielką
łopatą, która stała w piwnicy. Teraz jest sądzony za zabójstwo.
Nie
pisałem ładnych wypracowań, moja nauczycielka od polskiego nieraz
załamywała ręce nad moimi wypocinami, a jednak – widzę, ze
dałbym sobie radę. W tej powieści, której bohaterką jest Radley,
jej adopcyjnym i ojcem – Ben, a biologicznym rodzicielem – Max,
są podobne sytuacje. I narkomania, i mordy, co więcej –snuje się
na kartach książki Max, choć przecież bohaterka była na jego
pogrzebie. Czyli wuj, którego uwielbia, ginie w wypadku, ona
rozpacza na jego pogrzebie, a potem wszystko wskazuje na to, że Max
dalej żyje. I zdarzenia nie wypływają jedne z drugich, nie ma w
powieści następstwa zdarzeń, jest totalne pomieszanie z
poplątaniem, ale książkę czyta się wartko.
Więc
niech się nikt nie zdziwi, kiedy ja, bazując na prawdziwych
faktach, przytoczonych powyżej, tez napiszę powieść kryminalną,
a o jej rekomendację poproszę moją nauczycielkę polskiego. Bo
muszę ja zadziwić i zaszokować, a poniekąd również będzie to
moja rehabilitacja ze wszystkich nieodrobionych zadań i ocen
niedostatecznych z gramatyki i wypracowań. Zanim jednak ktoś
zarekomenduje moją powieść, ja polecam miłośnikom prozy
sensacyjnej „Cząstkę prawdy” Lisy Unger.
Lisa
Unger, „Cząstka prawdy” z angielskiego przełożyła Zofia
Uhrynowska-Hanasz, ,Warszawa 2009.Świat Książki