Przerwana promocja
Niemal
w ostatniej chwili, gdy do kraju zaczęły dochodzić niepokojące
wieści o koronawirusie, gdy dookoła
nas kłębiły się już czarne chmury, poeta podrzucił mi świeży
tomik limeryków, które udało się złożyć i wydać po kilku
miesiącach intensywnej pracy twórczej.
Ja
wiem, nie jest to jedyna przerwana nić, jaką w ostatnich tygodniach
musimy zwinąć i uzbroić się w cierpliwość, ja wiem, że nie
jest też najważniejszą w porównaniu z przestojami w zakładach
pracy, zwolnieniami, zamykaniem wielu teatrów, muzeów i domów
kultury i wiem, że nie będzie to najważniejszą zaraz po
ustąpieniu zarazy, ale wiele planów i projektów w tym momencie
zostało przerwanych, i te które udało się twórcom ukończyć są
tym bardziej cenne.
Praca
nad tomikiem Krystynie Sławińskiej i Hubertowi Horbowskimu zajęła
kilka lat. Po limerykach wydanych w 2011 r. pt. „Frywoliki
spod osiki” cieszących się dużą popularnością, przyszedł
czas na „Gorące frywoliki nudziary i mantyki”.
Limeryk
jako forma wierszowana ma ciężkie życie, nie jest uważany przez
większość czytelników
za poważną literaturę, bo taką po prawdzie też i nie jest. Jest
to rymowana anegdota, nierzadko ocierająca się o pornografię.
Tworzyli ją m.in. Julian Tuwim, Wiesława Szymborska,
Stanisław Barańczak, Maciej Słomczyński, często i gęsto nie
publikując, bo co by
powiedzieli
czytelniki i miłośniki
na
sprośne pisane noblistki limeryki.
Przy
całej niechęci pewnej części odbiorców do limeryków, jest to
forma skodyfikowana i poeta musi nieco ruszyć głową, żeby
sprostać zasadom. Najprościej mówiąc, jest to pięć wersów w
układzie rymów aabba.
Pierwszy
wers to – bohater i miejsce akcji, drugi – zawiązanie akcji,
trzeci i czwarty – kulminacja opowieści, piąty – puenta,
zaskakująca i absurdalna. Proste, proste, więc proszę pisać.
Krystyna
Sławińska jest szefową Dolnośląskiej Grupy Literackiej
„NURT” przy MDK w Lubaniu, w roku 2018 zorganizowała, w
lubańskim Motelu Łużyckim z okazji 100-lecia odzyskania przez
Polskę niepodległości, seminarium literackie pod
hasłem
„Niepodległa na dotknięcie słowa” wraz ze Stowarzyszeniem
Literackim w Cieniu Lipy Czarnoleskiej. Kocha
góry i tryska radością. Jest pomysłodawczynią drugiego członu w tytule - nudziary
i mantyki. Neologizm w
tytule - Gorące frywoliki - wymyśliła razem z
Hubertem
Horbowskim, który jest aktywnym uczestnikiem
spotkań
DGL „NURT”. Niezmiennie członkowie grupy raz w miesiącu we czwartki o godz. 1630, zbierają się w lubańskim Miejskim Domu Kultury. Poeta i jeleniogórzanin jest niezastąpiony w Stowarzyszeniu Literackim w Cieniu Lipy
Czarnoleskiej, czego przykładem może być jego udział w
konferencji
literackiej pt. „Środowiska twórcze w powojennej i współczesnej
Polsce – wybrane przykłady”, połączonej z turniejem jednego
wiersza „Karkonosze w moich oczach i pamięci”.
„Gorące
frywoliki nudziary i mantyki” czyta się jednym tchem a nie
powinno. Należy czytać jedną stronę i śmiać się przez dzień do rozpuku.
Słodko
Cukiernik
Zenon w małej Alwerni
chodzi
na randki wyłącznie w czerni.
Uwielbia
pulchne babki,
na
czarnym białe łapki
i
ten szept: „Twardyś… jak stary piernik”.
Krystyna
Sławińska
Kapelusznik
Kapelusznik
pewien ze Skoczowa
Kapelusze
z filcu produkował.
Raz
połączył filc z pluszem
I pod tym kapeluszem
Całkiem mu się sfilcowała głowa.
I pod tym kapeluszem
Całkiem mu się sfilcowała głowa.
Hubert
Horbowski
Podziękowanie
Dziękuje
Robert z
dzielnicy Zabobrze,
Krystynie
z Lubania za mądrze
wymyślone
„Gorące frywoliki”
i
Hubertowi za piekące mantyki,
które
wymyślał siedząc przy Bobrze.
(biję się w pierś i ubolewam, nie jest to limeryk)
Uwaga!
Pilne!
Dolnośląska
Grupa Literacka „NURT” umówiła się na spotykanie 16
kwietnia o godz. 1630
na Facebooku. Temat z
jakim
podjęli się zmierzyć, to opisanie
„Widoku
przez okno”.
Krystyna
Sławińska, Hubert Horbowski, „Gorące frywoliki nudziary i mantyki”,
wydawnictwo KryWaj 2020.