Zmory rewolucji
Kim
jest autor, który wpisuje przesubtelną dedykację „Dla Cristiny
Miłości
jednego lata Smutku całego
życia” która jest czystą poezją, a postawiwszy kropkę po
ostatnim słowie powieści informuje, że powstała na plebanii w
Rothbergu, w Siedmiogrodzie. Tym sposobem osadza zawartość powieści
w miejscu, które należy do historii, o którym uczyliśmy się na
lekcjach o europejskiej przeszłości. Autorem, o którym mowa, jest
pastor Eginald Schlattner, urodzony w 1932 roku w Arad, a jak można
przeczytać w notce biograficznej. Dzieciństwo
i młodość spędził w Fogaraszu
u stóp Karpat.
Pochodził ze
starej, zamożnej rodziny saskiej, od pokoleń zamieszkałej na
terytorium dzisiejszej Rumunii… „Fortepian we mgle” to
prawdziwa czarna perła powieściopisarstwa.
„Traktuje
o czasach, kiedy powstawała Rumuńska Republika Ludowa”.
Mam
wrażenie, że Schlattner snuje opowieść z tkanki własnego
doświadczenia, własnych emocji. Bez trudu można wydedukować, że
główny bohater jest w wieku zbliżonym do autora, rodowód także
ma podobny. Jest synem przedsiębiorcy i kiedy zbliżali się
radzieccy żołnierze, duma nie pozwalała mu porzucić to, co było
dorobkiem pokoleń. Wiedział, że jak inni, którzy cokolwiek
posiadali, zostanie wywłaszczony ze wszystkiego. Partia
najsprawiedliwiej podzieli i zagospodaruje wszystko, z czego
wywłaszczy znienawidzonych kapitalistów.
Czytelnik o
plebejskim rodowodzie zdziwi się bardzo surowej ocenie druzgoczących
zmian. Byli właściciele lądują w kazamatach, są uśmiercani,
zostają zsyłani w głąb Kraju Rad do najcięższych robót, znoszą
głód , choroby i upokorzenia, a wszystko w imię sprawiedliwości
społecznej. Zaś miejsca w willach, biurach, fabrykach zajmuje
dotychczasowa służba i okoliczny lumpenproletariat, a także
wielonarodowa najuboższa ludność. Kilka wieków wcześniej Rumunia
powstała z połączenia Mołdawii, Wołoszczyzny i Transylwanii.
Kiedy rozgrywają się opisywane zdarzenia, tereny te zamieszkują
różne nacje, Serbowie, Rumuni, Żydzi, Niemcy, Cyganie, a każda z
grup miała swoje wierzenia, po swojemu modlili się prawosławni,
ewangelicy, katolicy i Żydzi, a wszyscy mieli swoje duchowieństwo.
Radzieccy wyzwoliciele zajadle tępili opium dla ludu, ale im też
przez nieuwagę czy brak czujności niekiedy wyrwało się imię
Boga, kołaczące się w zakamarkach pamięci.
Zderzenie
postaw, nawyków, zapóźnienie cywilizacyjne, nieumiejętność
korzystania z podstawowych urządzeń do utrzymania higieny jest
opisane z poczuciem humoru, ale bez pogardy i zgryźliwości Niektóre
sytuacje są prześmieszne, a postaci groteskowe.
I na tym
społeczno-politycznym tle główny bohater Clemens próbuje wtopić
się w nową rzeczywistość, zachowując jednak duchową oraz
intelektualną spuściznę swojej klasy, zostać proletariuszem i
odkryć coś pozytywnego w tej odmianie dziejów, kiedy jego ojciec
siedzi w więzieniu, a matka ad Morzem Czarnym sortuje ryby.
W trakcie
lektury „Fortepianu we mgle” czytelnik może delektować się
opisami natury, wzruszać pierwszymi, subtelnymi podrywami uczuć,
wybuchać śmiechem w nieoczekiwanych momentach, kiedy prymityw
zderza się z pogardzanym szykiem i elegancją.
Niekiedy
uwagę czytelnika zatrzymują maksymy moralne lub emocjonalne, jak
takie stwierdzenie, że „może aspekt moralny nie potrzebuje
żadnych uzasadnień, po prostu jest oczywisty, poza wszelką
celowością” albo: „Uczucie jest ostoją, kiedy dla obojga
pierwsze spotkanie staje się historią, która należy tylko do
nich”.
Eginald
Schlattner „Fortepian we mgle”, przełożyła Alicja Rosenau,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009.