Trzy w jednym
Kiedyś
przeczytałam zdanie, że każdy z nas nosi w sobie dziecko, którym
był każdy z nas bez wyjątku. I właśnie jeśli połączymy
dorosłą istotę z owym dzieckiem, śmiało możemy przypuszczać,
że zachwyci go lektura serii książek, której bohaterem jest
sędzia Di. Co więcej, pojawi się on w tytule każdej książki w
czarnej obwolucie, tak jak mroczne i ciemne są zdarzenia w nich
opisane. Czytelnik znajdzie tam sumę wiedzy o starożytnych Chinach
siódmego wieku za panowania dynastii Tang. Bohater nie jest fikcyjną
postacią. Sędzia Di żył właśnie w tym okresie, a pamięć o
jego niezwykłych dokonaniach przetrwała przez stulecia, utrwalona
najpierw w opowieściach gawędziarzy, a potem w literaturze. Więc
czytelnik znajdzie tam bogatą wiedzę o Państwie Środka, pozna
mnóstwo frapujących przygód, które uwielbiają, zwłaszcza
chłopcy, a także miłosnych opowieści, które lubią dziewczynki,
zaś dorosłych amatorów kryminałów zadziwią detektywistyczne
wątki, rozsupłane po mistrzowsku przez sędziego Di. Więc autor,
którym jest Robert van Gulik - sinolog, holenderski dyplomata,
tłumacz i znawca chińskiej historii, literatury i sztuki zawarł w
tych książkach trzy w jednym: przygody, romanse i sensacje. A
chociaż dzieje się wszystko w zamierzchłej przeszłości,
współczesny czytelnik ani przez moment nie dozna nudy, gdyż
postaci są wyraziście zarysowane, narracja wartka, a intrygi
tudzież zagadki rozwiązywane są po mistrzowsku. Książki, które
miałam przyjemność pochłonąć jednym tchem, pojawiły się na
rynku w latach 2006 - 2010, a rok 2006 ma szczególne znaczenie,
gdyż, jak przeczytałam w nocie od wydawcy, wówczas to PIW
obchodził „...sześćdziesiąte urodziny, zamyka więc cykl pięciu
dwunastek. Sześćdziesięciolecie jest na Wschodzie sprzyjającym
okresem do odrodzenia się”. Wydawca oddał do rąk czytelników
lekturę, która dostarcza wiedzy o cywilizacji imperium w okresie
największego rozkwitu poezji i muzyki, kiedy to „...łączyły się
wpływy konfucjańskie, taoistyczne i buddyjskie, kwitł czan (w
Japonii znany jako zen)”.
Autor,
wytrawny znawca Chin, podaje zaskakujące dla laika informacje, na
przykład taką, że w roli współczesnego zegarka, a nawet wiele
wieków pełniącej swą rolę klepsydry starożytni Chińczycy
używali kadzidełkowego czasomierza. Długość wypalonej trociczki
wskazywała upływ czasu. Inna ciekawostką są rytuały, sposoby
leczenia, zasady kojarzenia małżeństw, kupowania i sprzedawania
kurtyzan, dozwolona ilość żon i konkubin. Sędziemu na przykład
przysługiwało posiadanie czterech żon.
Pisarz,
sięgając do źródeł, raportów, protokołów przesłuchań zyskał
znakomitą wiedzę o rozmaitych przestępstwach. Jeden ze złoczyńców
chwali się sędziemu: „Jestem doskonale obeznany z fałszowaniem
dokumentów i pieczęci, ze spisywaniem niejasnych umów i
sporządzaniem fałszywych deklaracji. Umiem otwierać wszelkie
zwyczajne i sekretne drzwi, okna oraz metalowe kasy. Jestem również
ekspertem w wyszukiwaniu tajemnych przejść, pułapek i tym
podobnych wynalazków. Co więcej, potrafię odczytać z ruchu warg,
co mówią ludzie znajdujący się daleko ode mnie...”
Autor
nie tylko pisze swoje powieści i opowiadania, ale też obficie je
ilustruje scenkami rodzajowymi, zamieszcza mapy i diagramy.
Przedstawia też i objaśnia chiński zodiak. Każda książka
zaczyna się spisem osób, co przy chińskich imionach i nazwiskach
ułatwia śledzenie perypetii bohaterów i poznanie ich wzajemnych
relacji.
Jeżeli
nasi czytelnicy frasują się, co zaplanować na urlop, radzę
zaopatrzyć się w książki Roberta van Gulika.
Robert
van Gulik „Sędzia Di i parawan z laki”, „Sędzia Di małpa i
tygrys”, „Sędzia Di i tajemnica jeziora”, przełożyła Ewa
Westwalewicz-Mogilska, Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 2006,;
Sędzia Di. „Naszyjnik i tykwa”. Przełożyła Teresa Lechowska,
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007,; „Zagadki sędziego
Di”. Przełożyła Ewa Westwalewicz-Mogilska, Państwowy Instytut
Wydawniczy, Warszawa 2010.