wtorek, 2 października 2012

Bogusłowicz gustuje w kryminałach


Od sześciu lat Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej na spotkaniach z cyklu ARS POETICA prezentuje w kawiarni MUZA Osiedlowego Domu Kultury na jeleniogórskim Zabobrzu dorobek swoich członków.  Są to zazwyczaj prezentacje świeżo wydanych przez Stowarzyszenie tomików poetyckich oraz almanachów z wierszami. Po raz drugi poezja ustąpiła miejsca prozie. Z tym rodzajem literackim zmierzył się Robert Bogusłowicz na swoim wieczorze autorskim 24 września. Podziwiać należy członków tej grupy, którzy mimo trzydniowego maratonu w Borowicach, gdzie analizowali twórczość Gerharta Hauptmanna, zjawili się solidarnie, choć nie w komplecie na spotkaniu kolegi.
Zebranych powitała w imieniu pani dyrektor Sylwii Cinkowskiej – Motyl pani Daria Pacewicz, a potem przekazała pałeczkę niżej podpisanej. 
Powiedziałam, że nasz bohater dnia to jeleniogórzanin z urodzenia, polonista z wykształcenia, zaś prozaik z upodobania. Ćwiczył ten kunszt i poznawał zasady budowania narracji prozy w krakowskim Studium Literacko Artystycznym, gdzie między innymi uczestniczył w zajęciach prowadzonych przez Joe Alexa. Krótko należał do Jeleniogórskiego Klubu Literackiego, współpracował z jednym z regionalnych tygodników, a od pewnego czasu pod znakiem Lipy pisze teksty, robi zdjęcia z imprez i po koleżeńsku filmuje zdarzenia, w jakich uczestniczą członkowie tej grupy. Prowadzi też swój blog, nie szczędząc miejsca na stronie innym autorom. Jego prozę czytelnicy mogą znaleźć właśnie tutaj oraz na portalu strumienie. eu, który działa na prawach tytułu prasowego Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej, do którego należy, a także w zbiorze opowiadań „Zasnute mgłą”. Ma przygotowaną do druku powieść „Śnieżka”, gdzie akcja rozgrywa się na dwóch planach czasowych: współcześnie i retrospektywnie – pod koniec II wojny światowej i w okresie krótko po ustaniu działań wojennych. Miejscem zdarzeń jest Kotlina Jeleniogórska i Karkonosze. Moim zdaniem obfitująca w wiele faktograficznych szczegółów powieść powinna mieć inny tytuł, adekwatny do sensacyjnych i obyczajowych wątków, ale to już sprawa Autora.
Po tym niedługim wstępie Robert Bogusłowicz czytał fragmenty powieści i opowiadań, a w antrakcie zadałam Koledze kilka pytań na temat konstruowania narracji, docierania do źródeł informacji itd., a Wiesława Siemaszko - Zielińska, członek Związku Literatów Polskich, poetka, publicystka i prozatorka zapytała, jak wiele powieściowego materiału pochodzi z osobistych doświadczeń autora. Robert odpowiedział, że nie sposób oddzielić fikcji od faktów przeżytych i zaobserwowanych, więc niewątpliwie i on czerpie z tego osobistego tworzywa. Ja osobiście zazdroszczę Robertowi poczucia humoru i daru obserwacji.
Na koniec zebrani mieli okazję wejść w posiadanie zbioru wspomnianych opowiadań oraz innych utworów wydanych w technice małej poligrafii, uzyskując autograf autora.
Teraz należy Robertowi życzyć, żeby Stowarzyszenie przebiło się w konkursach ogłaszanych na inicjatywy kulturalne z ofertą wydania tej prozy.
Maria Suchecka

Robert Bogusłowicz czyta humoreski