Od
sześciu lat Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej na spotkaniach z cyklu
ARS POETICA prezentuje w kawiarni MUZA Osiedlowego Domu Kultury na
jeleniogórskim Zabobrzu dorobek swoich członków. Są to zazwyczaj prezentacje świeżo wydanych
przez Stowarzyszenie tomików poetyckich oraz almanachów z wierszami. Po raz
drugi poezja ustąpiła miejsca prozie. Z tym rodzajem literackim zmierzył się
Robert Bogusłowicz na swoim wieczorze autorskim 24 września. Podziwiać należy
członków tej grupy, którzy mimo trzydniowego maratonu w Borowicach, gdzie
analizowali twórczość Gerharta Hauptmanna, zjawili się solidarnie, choć nie w
komplecie na spotkaniu kolegi.
Zebranych
powitała w imieniu pani dyrektor Sylwii Cinkowskiej – Motyl pani Daria
Pacewicz, a potem przekazała pałeczkę niżej podpisanej.
Powiedziałam,
że nasz bohater dnia to jeleniogórzanin z urodzenia, polonista z wykształcenia,
zaś prozaik z upodobania. Ćwiczył ten kunszt i poznawał zasady budowania
narracji prozy w krakowskim Studium Literacko Artystycznym, gdzie między innymi
uczestniczył w zajęciach prowadzonych przez Joe Alexa. Krótko należał do
Jeleniogórskiego Klubu Literackiego, współpracował z jednym z regionalnych
tygodników, a od pewnego czasu pod znakiem Lipy pisze teksty, robi zdjęcia z
imprez i po koleżeńsku filmuje zdarzenia, w jakich uczestniczą członkowie tej
grupy. Prowadzi też swój blog, nie szczędząc miejsca na stronie innym autorom.
Jego prozę czytelnicy mogą znaleźć właśnie tutaj oraz na portalu strumienie.
eu, który działa na prawach tytułu prasowego Stowarzyszenia W Cieniu Lipy Czarnoleskiej,
do którego należy, a także w zbiorze opowiadań „Zasnute mgłą”. Ma przygotowaną
do druku powieść „Śnieżka”, gdzie akcja rozgrywa się na dwóch planach
czasowych: współcześnie i retrospektywnie – pod koniec II wojny światowej i w
okresie krótko po ustaniu działań wojennych. Miejscem zdarzeń jest Kotlina
Jeleniogórska i Karkonosze. Moim zdaniem obfitująca w wiele faktograficznych
szczegółów powieść powinna mieć inny tytuł, adekwatny do sensacyjnych i
obyczajowych wątków, ale to już sprawa Autora.
Po
tym niedługim wstępie Robert Bogusłowicz czytał fragmenty powieści i opowiadań,
a w antrakcie zadałam Koledze kilka pytań na temat konstruowania narracji,
docierania do źródeł informacji itd., a Wiesława Siemaszko - Zielińska, członek
Związku Literatów Polskich, poetka, publicystka i prozatorka zapytała, jak
wiele powieściowego materiału pochodzi z osobistych doświadczeń autora. Robert
odpowiedział, że nie sposób oddzielić fikcji od faktów przeżytych i
zaobserwowanych, więc niewątpliwie i on czerpie z tego osobistego tworzywa. Ja
osobiście zazdroszczę Robertowi poczucia humoru i daru obserwacji.
Na
koniec zebrani mieli okazję wejść w posiadanie zbioru wspomnianych opowiadań
oraz innych utworów wydanych w technice małej poligrafii, uzyskując autograf
autora.
Teraz
należy Robertowi życzyć, żeby Stowarzyszenie przebiło się w konkursach
ogłaszanych na inicjatywy kulturalne z ofertą wydania tej prozy.
Maria Suchecka
Robert Bogusłowicz czyta humoreski |