sobota, 6 października 2012

"Bożydar" - część 2


Makuch w nadziei, że babcie straciły impet i rozeszły się do gotowania sobotniego obiadu zadzwonił do biura ochrony. Ich odpowiedź go poderwała. Pobiegł co tchu spojrzeć w monitory. Przed szybą klęczało już trzydzieści kobiet, a za nimi zobaczył z transparentem „Hipermarket kłamie“ Jacka Dyducha, którego zwolnił dwa tygodnie temu. Makuch zadzwonił do komendanta Kozickiego.
- Panie komendancie, czy może pan usunąć ludzi sprzed mojego hipermarketu?
- Czy robią coś złego? - głos komendanta był odległy i tak spokojny jak uśpione morze.
- Tak, blokującą wejście.
- Ale zachowują spokój.
- Nie, zakłócają go.
- W jaki sposób?
- Po prostu... klęczą.
- Czy może mi to pan dokładniej wyjaśnić?
- Ktoś na szybie namalował obraz Matki Boskiej.
- Jest namalowany?
- Tak.
- To niech go pan zmyje.
- Próbowałem, nie można, trzeba wymienić całą taflę.
- To niech pan wymieni.
- Zrobią to w poniedziałek
- To niech go pan zasłoni.
- Zasłonić tak wielką szybę? Chyba pan żartuje. Komendancie.
- Jeżeli pan zasłoni, nie będą się przecież modlić do dykty. Poza tym, to są pańscy klienci, więc mają prawo pozostawać na terenie hipermarketu w czasie dokonania zakupów.
- Ale oni nic kupują. Modlą się.
- Czy ma pan do mnie pretensję, że klienci w ten sposób okazują panu wyrazy wdzięczności?
Makuch zgłupiał, nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Zaczął inaczej.
- Przypuszczam, że to mój były pracownik namalował.
- Jeżeli go namalował, to na pewno ma pan go zarejestrowanego na taśmie. Wysyłam człowieka, proszę mu przekazać kasetę. - Komendant się rozłączył.
Kierownik pozostał w punkcie wyjścia. Na pomoc komendanta, w tej zapyziałej, małej mieścinie, jaką są Kuźnice, nie mógł dziś liczyć. Zadzwonił kolejny telefon.
- Ma pan natychmiast usunąć ten bohomaz – usłyszał stanowczy głos proboszcza z kościoła św. Wojciecha. - Obraża pan uczucia religijne. Będzie miał pan z biskupem do czynienia.
- Proszę księdza, próbowałem, trzeba zaczekać do poniedziałku aż wymienią taflę – starał się spokojnie tłumaczyć.
- Inaczej powiem moim parafianom, żeby omijali wasz przeklęty sklep – zacietrzewiał się duchowny.
- Proszę księdza, to nie moja wina. To jest zaciek na szybie.
- Chce mi pan wmówić, że ten zaciek ma postać Matki Boskiej?
- Właśnie.
- Drogi panie, cuda zdarzają się w kościele, a nie hipermarketach.
- Ksiądz proboszcz ma świętą rację. Gdyby jeszcze zabronił parafianom się modlić, ja postarałbym się go jak najszybciej usunąć.
- Mam zabronić ludziom się modlić, czy pan słyszy, co mówi?
Nie ma wyjścia, trzeba zasłonić dyktą, pomyślał, i wydał polecenie. Po kwadransie wszedł do biura ochrony i usiadł z wrażenia. Do grupy klęczących i modlących, dołączył reporter z kamerą i przeprowadzał wywiad Dyduchem, który trzymał przed sobą transparent. Wtedy właśnie na ekranie pojawili się ochroniarze z dyktą. Tłum się podniósł, zagrodził dostęp do szyby. Ochroniarze próbowali odepchnąć obrońców, jeden z nich wyciągnął kobietę, ale wtedy dołączył się starszy pan z gazetą. Zaczął bić nią po głowie napastników, ochroniarz go odepchnął i starszy pan upadł.
- Boże! – wystraszył się Makuch - jeszcze trupa nam potrzeba. Dzwoń po karetkę.
W drzwiach ukazała się głowa Zosi.
- Telefon z Warszawy
Makuch wybiegł i w swoim gabinecie zdyszany chwycił za słuchawkę.
- Co się tam u was dzieje? - Usłyszał głos szefa z centrali.
- Nic panie dyrektorze.
- Jak to nic?
- Na szybie powstał zaciek, ludzie wmówili sobie, że jest to... obraz święty.
- Jak święty?
- No..., Matka Boska.
- Czy obroty się zwiększyły?
- No, jest więcej niż w zeszłym tygodniu.
- To dobrze, że Matka Boska wybrała nasz Market.
Wieczorem nadzieja Cezarego, że wierni spod Hipermarketu, zmęczeni całodziennym czuwaniem pójdą do łóżek spać, prysła. Klęczeli, trzymając w jednej ręce różańce, a w drugiej świece. Zdrowaś Maryjo niosło się ponad czerwonym neonem. Kiedy szedł po szaleńczym dniu do swojego fiata, zastanawiał jak to możliwe, że nikt nie zajmuje się wariatami? Wyjmując z kieszeni kluczki od samochodu usłyszał za sobą kroki. Poczuł pieczenie w sercu, a raczej je zarejestrował, bo w dwie sekundy później, przy słowach „módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej“ zamknął oczy na wieki.
 "Bożydar" - część 3