Pani
Helena była cudowną gospodynią. Nie, żeby Bożydar nie cenił wysiłków
kulinarnych Barbary, znał jej osiągnięcia, kuchnie teściowej też szanował, po
prostu lubił zmiany. Prawdopodobnie były to ostatki szaleństwa, na jakie sobie
pozwoliła, bo obiecała, że po powrocie męża ze szpitala będzie gotowała tylko
nisko kaloryczne potrawy, co jej też wyjdzie na zdrowie. O sutych schabowych z kapustą i ciastach
własnego wypieku można więc zapomnieć. Biedny komendant.
Po
barszczu ukraińskim, wołowinie w pieczarkach, ziemniakach z koperkiem i sałacie
Bożydar z Dominikiem analizowali pięć filmów przegryzając sernikiem, popijając
kawą.
-
Co pan o tym myśli?- spytał Dominik.
Bożydar
poczuł się stary i pusty, a miał tu robić za mędrca. Bo o to, przychodzi do
niego, jak do źródła wiedzy, młody wilczek, jeszcze naiwny, jeszcze z pazurem,
jeszcze z buławą, a on widzi w nim siebie sprzed dwudziestu lat. Ceną za tamte
lata, jest samotność i kilku przyjaciół, których można policzyć na palcach
jednej ręki.
- I co pan widzi? – ponowił niecierpliwie
pytanie.
Nic
nie widzę, nic nie myślę, nic nie słyszę. Niech się mordują.
-
Zacznijmy od jajka, radzi Horacy – i nałożył sobie na talerz dużą porcję
sernika.
Każdy
sernik smakuje inaczej. Czy to w sklepie, czy zrobiony samemu, u każdej
gospodyni też smakuje inaczej. Inaczej smakuje, gdy się je na głodnego, czy po
obiedzie, rano czy wieczorem.
Dominik włączył film
nagrany przez kamerę ochrony hipermarketu. Jest piątek, godzina 1,05. Na
czarnobiałym nagraniu słabej jakości, widać kogoś w dresie, z głęboko
naciągniętym na głowę w kapturem, kto w świetle reflektorów powoli zbliża się
do pamiętnej szyby. O 1, 08 obraz nagle zaczyna śnieżyć, i po kilku minutach
znowu się pojawia, tym razem bez owego przechodnia.
- Kierownik ochrony wytłumaczył
to awarią kamery, ponieważ obraz się poprawił, a alarm się nie włączył, więc nie
powiadomili nikogo. Nasz technik twierdzi, że ktoś zrobił to celowo. Dyduch
przyciśnięty, przyznał się do namalowania konturów, ale absolutnie zaprzecza,
jakoby miał wspólnika w hipermarkecie. Najpierw zamierzał pomalować farbą
samochód Makucha, ale rozmyślił się i namalował obraz Matki Boskiej.
- A jaki był powód jego
twórczości?
- „Walka z układem” –
zacytował słowa – Został zwolniony, bo domagał się zapłaty za nadgodziny i
przestrzeganie warunków pracy. Wtedy też sprowadził telewizję z Warszawy, żeby
pokazać, że jest dyskryminowany. Kiedy za drugim razem próbował demonstrować
pod hipermarketem straż miejska usunęła go siłą. Dlatego teraz postanowił
wzmocnić efekt.
- Co widać.
Bożydar
zmienił płytę CD w odtwarzaczu. Był to reportaż, który telewizja regionalna
puszczała ostatnio dość często, ale Bożydar nie miał nigdy czasu go obejrzeć,
bo zajmowały go ziemskie sprawy. Najpierw kamera pokazała klęczących i
modlących się ludzi, potem najazd na szybę i zbliżenie. Pod tym kątem kontury
obrazu wyłoniły znany wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Następnie
dziennikarka przeprowadziła wywiad ze starszymi ludźmi, wiadomo jedni byli za,
drudzy przeciw. Z tym, że jak policzył, tych drugich była przewaga, co pozwala
przypuszczać o intencjach reportażu. Przy wejściu do hipermarketu, młody
chłopak wznosił transparent z napisem „Hipermarket kłamie“. Potem rozmowa z
Dyduchem, który wyjaśniał, że został wyrzucony z pracy w hipermarkecie, za to
że domagał się tylko zapłaty za nadgodziny i przestrzeganie kodeksu pracy przez
pracodawcę.
-
Ludzie słyszeli jak krzyczał, że zabije Malucha – informował Dominik o
zebranych faktach w śledztwie.
-
W reportażu tego nie ma. I wątpię żeby tak było, Dyduch mówi ogólnie o
hipermarkecie, nie robi osobistych wycieczek w stronę kierownika. Ludzie, co
innego słyszeli, co innego mówią. Wmówili sobie, że zabije kierownika
hipermarketu, po fakcie, albo ktoś im tak zasugerował. Nie jest to odkrycie
Ameryki.
Następna
płyta CD, była znowu nagraniem z kamery ochrony hipermarketu. Jakość słaba,
sobota, godzina 20, 05, reflektory oświetlają parking. Do stojącego małego
fiata podchodzi Makuch. Za nim podąża, ktoś w dresie, z naciągniętym na głowę
kapturem, spod którego widać czapkę bejsbolową. Gdy Makuch pochyla się i
próbuje włożyć kluczyk do samochodu, napastnik chwyta go za gardło i z dużym
rozmachem wbija mu nóż w serce.
-
Stoi tyłem do kamery, nie można dojrzeć twarzy, wiedział, jak są ustawione
kamery, dodatkowo ukrył twarz pod czapką. Morderca miał gumowe rękawiczki. –
Dominik wypił kolejną filiżankę kawy i nalał z dzbanka następną. - Trzeba mieć
cholerną siłę i determinację, żeby z takim impetem przebić ubranie i serce.
-
Albo dobry nóż. - Bożydar włożył do DVD ostatnią płytę.
Krótkie nagranie z
godziny dwudziestej, na którym widać klęczących ludzi i mężczyznę odchodzącego
z transparentem.
-
Dyduch po całodziennej demonstracji zamierzał coś zjeść w barze szybkiej
obsługi w CPN-nie. Poszedł na skróty, za hipermarketem jest wąska uliczka.
Twierdzi, że tam został napadnięty i uderzony w głowę, przytomności nie
stracił, ale go zamroczyło. Obsługę poprosił, żeby zadzwonili po karetkę.
Nagranie
z kamery CPN. Jest godzina 20,18. Jakość znowu słaba. Ktoś z transparentem idzie
chwiejnym krokiem w stronę stacji benzynowej. Wchodzi do środka, po chwili
podjeżdża radiowóz.
"Bożydar" część 10.