niedziela, 24 lutego 2019

Daniel Rzepecki - poleca

Miniaturki pełne przejmującej treści



Ru znaczy źródełko, mały strumyczek. To francuskie słowo, którym wietnamska pisarka Kim Thúy zatytułowała swoją debiutancka powieść. I strumyczek popłynął do czytelników w piętnastu krajach, bo na tyle języków przetłumaczono tę pozycję. Pisarka urodziła się w Wietnamie w zamożnej rodzinie. Tam znano język francuski, dbano o wykształcenie, nabywano to, co było wartościowe i piękne. Aż nastała komuna i okazało się, że ci, którzy nie są biedakami, stają się wrogami ludu. Są rugowani z eleganckich domów i wygodnych mieszkań. Prawem, jaki stworzyła rewolucja, te lokale były dzielone na klitki, zapełniane żołnierzami, albo zasiedlane przez przedstawicieli nowej władzy.
Kiedy rodzina Kim postanowiła zbiec to, co malutkie a cenne, zostało wtopione w masę protetyczną. Miało wystarczyć na opłacenie przewoźników i podróż na antypody. Na takich podróżników, którzy ryzykowali życiem na marnych łodziach i stawali się ofiarami żywiołów, czyhali piraci. Dziesięcioletnia dziewczynka z bliskimi szczęśliwie dotarła do Kanady, a tu otoczyła ich miłość, życzliwość, współczucie, pomoc ofiarowana na różne sposoby.
Ru to powieść, a właściwie zbiór prozatorskich miniatur, mini opowiadań, niekiedy zajmujących zaledwie jedną czwartą zadrukowanej strony. Ale każda taka miniatura jest wstrząsająca. Pokazuje prześladowanie, zagrożenie, pazerność, wszelkie możliwe nadużycia wobec słabych. Ale też jest zapisem męstwa, solidarności, upartego podążania do celu. A celem jest bezpieczeństwo, stabilizacja, wykształcenie, które zapewnia start i rozwój na obczyźnie, celem jest życie godziwe bez pogardy i prześladowania. Autorka pokazuje różne światy, Wietnam, Kanadę, USA, gdzie ostatecznie znalazła się w Montrealu. Właściwie każdy taki rozdział bez tytułu, numeracji jest materiałem do medytacji o ludzkiej kondycji, o losie, o przeznaczeniu, o szlachetności i podłości. Książka ma zaledwie 156 stron, ale jest brzemienna w fakty polityczne i psychologiczną prawdę. I porusza do głębi, jeśli czytelnik należy do istot wrażliwych.

Kim Thúy „Ru”, przełożył Wiktor Dłuski, Warszawa, DRZEWO BABEL, 2012 r.