środa, 18 marca 2020

Bronisław Krzemień - poleca

Indie w oczach noblisty z 2001 roku



Nie bez przyczyny „Indie. Miliony zbuntowanych” miały w Anglii 35 wydań. Autor, V.S. Naipaul pisząc o tym kraju na subkontynencie, koncentrując się na drugiej połowie minionego wieku, sięga rozmaitymi faktami w pięć poprzedzających ten czas stuleci. Można nabrać przekonania, że takiego konglomeratu ras, religii, księstw i państw, które funkcjonowały na tym obszarze, trudno znaleźć w innym miejscu naszego globu. I nieprzerwanie przez stulecia toczyły się tutaj wojny, a najeźdźcy, na przykład mogołowie narzucali swoje wierzenia, rytuały, obyczaje i prawa. Kiedy w latach 1988 – 1990 Naipaul pisał tego reportażowego giganta, był już uznanym i wielokrotnie nagradzanym autorem, a w roku ukończenia tej książki otrzymał z rąk królowej Elżbiety II tytuł szlachecki. Wcale to nie dziwi. Autor daje do zrozumienia, że Brytyjczycy nie dokonali tutaj dzieła eksploatacji i niszczenia, ich czasy dały początek rozkwitowi nauki i techniki, urbanizacji, edukacji i architektury.
Naipaul wyznaje we wstępie, że powieść beletrystyczna nie daje pełnej możliwości, by zawrzeć w niej całą wiedzę o świecie. Dlatego, by utrwalić to, co przekazał mu rodowód i by utrwalić wiedzę o Indiach, postanowił napisać książkę reportażową. I po lekturze Indii dochodzę do przekonania, że żaden reportaż, żaden film dokumentalny, posługujący się obrazem, nie zdoła zawrzeć tylu źródeł poznania, co książka należąca do literatury faktu
V.S. Naipaul urodził się w 1932 roku w Trynidadzie. Do tej brytyjskiej kolonii dotarło około 150 tysięcy jego rodaków, którzy wyemigrowali, jak się mawiało u nas, za chlebem. Pracowali tutaj na plantacjach, podzieleni religią, kastami i stanem zamożności.
W rodzinie poznał język, rytuały, wyrobił w sobie świadomość, z jakiego świata pochodzi i to zrodziło w nim pragnienie, by nie tylko stać się częścią cywilizowanych części świata, ale też by poznać i opisać kraj, z którego wywodzili się jego przodkowie.
Dzięki uzyskanemu stypendium mógł wyjechać jako, osiemnastolatek na studia do Anglii. Pisze we wstępie: „Mój świat pisarski był zatem światem ucieczki i niedokończonego eksperymentu, pełnym rupieci rozmaitych kultur i migracji...”.
Pisarz przez 26 lat odbywał podróże do Indii. Poświęcił im trzy książki reportażowe. Nawiązał liczne przyjaźnie, jako uznany pisarz dzięki życzliwym ludziom mógł dotrzeć tam, gdzie nie znalazłby się jako anonimowy turysta. Poznał osoby z tak zwanych elit władzy, nauki i kultury, duchowych przywódców rożnych wyznań. Zwierzając się, czytelnikowi, jak powstawała książka, napisał: „Idee są abstrakcyjne. Stają się książkami dopiero wówczas, gdy je ubrać w ludzi i narrację.”
Najbardziej zależało mu, by dotrzeć do tych, którzy są najniżej w hierarchii społecznej. Do nietykalnych, do „funkcjonariuszy” najniższego szczebla rozmaitych wierzeń, do chłopów nachylonych nad ryżowymi poletkami, kelnerów, rzemieślników, posługaczy, członków grup w imię swoich przekonań wymierzających wyroki na tych, którzy na nie w ich mniemaniu zasługują. Poznał świat hinduskiego kina, aktorów, scenarzystów, reżyserów i producentów, a także dziennikarzy i urzędników rozmaitego szczebla.
Zdumiewająca jest pamięć Naipaula do szczegółów architektury, wystrojów pałaców i świątyń, wnętrza chat czy mieszkalnych łodzi. Drobiazgowo portretuje postaci, które wprowadza na karty książki: rysy, ubiór, gesty, zachowania w rożnych sytuacjach. Jak zauważyłem, ciekawszymi dla niego obiektami opisu są mężczyźni, młodzi, dojrzali, sędziwi, rzadziej kobiety, ale też i tamta kultura każe im się trzymać w głębokim tle. Im późniejsze czasy opisuje, tym więcej miejsca im poświęca, w miarę jak one rozstają się, nie bez bólu i walki, z przypisaną im wielowiekową rolą podporządkowania się mężczyźnie.
Kiedy czytałem tę nadzwyczaj interesującą książkę, zapełniałem kartki wypisanymi, szczególnie celnymi fragmentami dotyczącymi filozofii, religii, obyczajów. Jeden z nich dotyczy kojarzonych małżeństw, kiedy to w tym procederze młodzi wcześniej  nawet się nie znają.
Oszczędzę czytelnikom przenoszenia do tej rekomendacji zawartości moich fiszek, ale na użytek filologów, dziennikarzy i pisarzy zacytuję tylko wypowiedź Sahiba Singha, jednego z wykształconych bohaterów książki, na temat gramatyki: „Gramatyka i język są pewnymi postulatami metafizycznymi, tworami kulturowymi i wytworami ludzkimi, których nie da się wyłożyć logicznie ale bez ich uwzględnienia nie sposób poprawnie analizować ani zrozumieć języka i gramatyki…”.

V.S. Naipul „India. Miliony zbuntowanych”, przełożyły Agnieszka Nowakowska i Maryna Ochab, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013.