Po prostu niewyobrażalne
„Czynienie dobra łączy, czynienie zła rozłącza”.
(Michel Houellebecq)
To czterotomowe opracowanie liczyło 1400 stron. Raport zawiera wstrząsające relacje. Oto jedna z nich: „Zarąbali ich meczetami, udusili lub zastrzelili. Dzieci chwytali za nóżki i roztrzaskiwali o drzewo, a drzewo, o które roztrzaskiwali dzieci, uschło...”
W rzetelnym, poprzedzonym gruntownymi dziennikarskimi dociekaniami „Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa” Francisco Goldmana można przeczytać, że wspomniany raport zawiera podsumowanie „zaginięć, masakr, morderstw, tortur i codziennej przemocy (…). Szacuje się, że w czasie tej wojny zginęło około dwustu tysięcy cywili”. Teoretycznie wojna zakończyła się porozumieniem w grudniu 1996 roku pod nadzorem ONZ. W gruncie rzeczy oportunistyczne siły funkcjonowały w dalszym ciągu i wywierały wpływ na sytuację w kraju. Potęgowała się przestępczość. Grasowały gangi narkotykowe, porywano ludzi dla okupu, kradziono samochody, zabójstwa na zlecenie były na porządku dziennym.
Do sił, które zabiegały o opanowanie chaosu i bezprawia należał Kościół Katolicki, który powołał Gwatemalskie Archidiecezjalne Biuro Praw Człowieka. Jego liderem był biskup Juan Gerardi, a kiedy fetował w pałacu arcybiskupim wraz z innymi współtwórcami raportu ukończenie prac nad tym obszernym dokumentem, miał lat 65. I to był ostatni dzień jego życia. Został zamordowany w przykościelnym garażu o godzinie 22, w niedzielę 26 kwietnia 1998 roku.
Amerykański dziennikarz Francisco Goldman był synem mieszkanki Gwatemali i nowojorskiego Żyda. Badaniu tego politycznego morderstwa poświęcił osiem lat.
Ani rząd, ani armia nie zamierzały uznać, że zabójstwo miało związek z wolnościową działalnością biskupa. Preparowano poszlaki, mające wskazać na homoseksualne i kryminalne podłoże tragedii. Ten wątek powiązano z wikariuszem posługującym w parafii św. Sebastiana, gdzie biskup był proboszczem. Misternie i odważnie prowadzone śledztwo dowodziło jednak zaangażowania elit ze sfer rządowych i wojskowych. Świadków albo zastraszano, albo likwidowano. Jak się okazało, biskup był inwigilowany od wielu miesięcy, w miarę jak postępowały prace nad raportem. Jego śmierć już wcześniej była postanowiona.
Czytelnik wraz z autorem przedziera się przez gąszcz rozmaitych śladów, dociera do rozmaitych świadków, drży o bezpieczeństwo zarówno tych, którzy mieliby coś do powiedzenia, jak prokuratorów i sędziów. Podziw budzi dziennikarka, nieprzekupna i odważna, która funkcjonuje w samym epicentrum zdarzeń. Claudia Mendez Arriaza, bo o niej mowa, była redaktorką „El Periodico”. Podobnych do niej było więcej, pozbawionych strachu i ryzykujących utratę życia.
To ich zasługą jest to, że w ostateczności winni zostają osadzeni dla odbycia kary, choć należą do sfer ludzi bogatych i ustosunkowanych, ale poza prawem pozostają ci, którzy mają możliwości zakonspirowania się w sposób nie do zdemaskowania. Bezpieczeństwo zapewniają im pieniądze i wpływy.
Francisco Goldman „Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa”. Przełożył Janusz Ruszkowski, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011.