Romans do pozazdroszczenia
Zanim do tego dojdzie, moje koleżanki singielki marzą o wielkiej miłości, o pięknej kreacji ślubnej, hucznym weselu, a najbardziej o tym, żeby pobierać się z ukochanym na jednej z Wysp Kanaryjskich lub choćby nad Adriatykiem, jeśli antykowidowe restrykcje złagodnieją i będzie można spokojnie poruszać się po Europie, a może i bezpiecznie docierać na inne kontynenty, o ile da się uzyskać dochody na takie ekstrawagancje.
Tym właśnie tradycjonalistkom zapóźnionym w rozwoju fizjologicznym czy emocjonalnym gorąco polecam świetny romans „Między występkiem a miłością”. Już sam tytuł jest zachęcający i pozwala mieć nadzieję, że czytelnicy nie przysną na jedenastej stronie. Autorka tej powieści, współczesna powieściopisarka Mary Balogh przenosi czytelnika do Anglii z przełomu osiemnastego i dziewiętnastego stulecia pozwala poznać dzieje miłości wysoko ustosunkowanego w feudalnej jeszcze strukturze społecznej bohatera i dziewczyny, która jest zaledwie córką pastora. A ponieważ ten duchowny ma tylko jednego syna, na dodatek utracjusza i cztery córki, które powinien odpowiednio wyposażyć, by zagwarantować im godziwą przyszłość, dlatego najstarszą z nich, najpiękniejszą wysyła do siostry, majętnej dzięki pomyślnemu zamęściu, ale bezdzietnej, która tylko może poczuć się jak matka, kiedy gości swojego pasierba, a i z niego jest niezłe ziółko.
Bohater ma na imię Rannulf, jest lordem, ale do książęcego tytułu, który w tej chwili nosi najstarszy w rodzie, wyprzedza go pierworodny w rodzinie a od tej pozycji oddziela go starszy brat. Nie mniej jednak jest to arystokracja czystej wody i ani przez moment czytelnikowi nie przemknie myśl, że podróżująca dyliżansem Judith, heroini tego romansu, niegustownie ubrana i na dodatek wyrastająca w przekonaniu, że jest zwykłem brzydactwem, że ona właśnie pozna i rozkocha w sobie lorda. Jest przekonana o braku urdy i wdzięku, bo taką postawę wyrobił w niej ojciec pastor, żeby jej uroda nie sprowadziła dziewczyny na manowce, skoro nie ma szans na zamążpójście. Więc dziewczyna ucieka w marzenia, gdzie jest urodziwa, gdzie zostaje podmiotem miłości zjawiającego się dzięki zrządzeniu losu i pada w jego ramiona. Powstaje związek namiętny, a wszystko dzieje się w wyobraźni Judi, jak skraca rodzina jej imię, a w realu nie ma szans na spełnienie. A mimo wszystko… dyliżans ulega wypadkowi, lord uwozi Judith do najbliższego zajazdu i wszystko dzieje się jak w jej marzeniach. Nie mogę tego opowiedzieć, bo cała przyjemność czytelniczek będzie polegać na śledzeniu zdumiewających sytuacji, ale nie powiem, jaki będzie finał, bo zmarnowałabym emocje, jakie może wywołać lektura tego pasjonującego romansu. Sto lat później szwedzki następca tronu abdykował, żeby wyjechać do Paryża i poślubić Polkę z pruskiego zaboru, z obecnej Opolszczyzny, co wiem z relacji ciotecznej praprawnuczki tej, dla której Szwed machnął ręką na tron i koronę.
Piszę o tym, by single nie traciły nadziei. Teraz nie podróżuje się dyliżansem, na przygodę można się załapać w pendolino, w autobusie na międzynarodowej tracie czy w samolocie, niekoniecznie w trakcie wypadku. Nie daj Boże. Zatem póki czujecie się dziewczynami czy kobietami, a samotność doskwiera, weźcie do ręki rekomendowaną powieść i pogrążcie się w marzeniach. Marzenia przecież się spełniają, tylko trzeba je mieć, a nie poddawać się rezygnacji.
Mary Balogh „Między występkiem a miłością”, przekład Anna Palmowska, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2009.