Kiedyś wracałam z Białorusi i na warszawskim dworcu zajęłam miejsce koło dwóch pań, jak okazało się, a było to kilka lat temu, że rozmawiają po rosyjsku i zerkają na wielkie „czemadany”. Domyśliłam się, że wracają do siebie po opróżnieniu walizek na naszym wielkim stadionie, pełniącym role targowiska, i napełniwszy je wszystkim, co u nich może okazać się atrakcyjne. Znając język, ze zdumieniem słuchałam, jak powołując się na przepowiednie Saby, mówią, jak świat jest opleciony rozmaitymi spiskami, że wszyscy jesteśmy zagrożeni, że mafie polityczne i kryminalne mogą doprowadzić do zagłady. I nie ma w tym nic dziwnego, że zapowiedź klęsk już była zawarta w przepowiedniach Saby, z których wiele się spełniło. Potem jeszcze niejeden raz słyszałam o przepowiedniach nie tylko Saby z odległej starożytności, ale i z ust znacznie późniejszych wizjonerów. Kiedy więc wyczytałam na okładce jednej z powieści Ewy Kassali, że pisarka ta sięga nie tylko do przeszłości Egiptu, ale napisała też powieści inspirowane niezwykłymi kobietami, o których mowa jest w Piśmie Świętym i Starego, i Nowego Testamentu. Nie zwlekają zamówiłam w mojej filii Książnicy Karkonoskiej wymieniane tytuły. Mam już za sobą lekturę „Marii Magdaleny” , „Semiramidy”, ale w tym miejscu zarekomenduję „Królową Saby” i powtórzę zastrzeżenie autorki, żeby nie używać w mianowniku określenia królowa Saba, gdyż nie nosiła takiego imienia, tylko tak nazywał się kraj, którego została władczynią.
Zanim zdobyła koronę, zaistniały na dworze jej ojca tragiczne wydarzenia. Na kartach książki pojawia się zagadkowa, mroczna postać. Zjawia się i znika niepostrzeżenie, ale sieje śmierć używając trucizny lub sztyletu. Tym sposobem ginie zarówno władca Saby, jak i jego syn, czyli spodziewamy następca tronu. Może władać Sabą jego córka Makeda. Dziewczynka była bardzo mądra, miewała rozmaite wizje, przewidywała przyszłość, widziała siebie u boku władcy, widziała spełnioną wielką miłość, a także mające nadejść dzieje rozmaitych państw.
„Do Saby należały ziemie leżące po wschodniej i zachodniej części najwęższego przesmyku Morza Czerwonego” - możemy przeczytać w powieści. Częścią kraju było Aksum, a władający nią książę marzył o tym, by zostać władcą Saby i w swoje plany wprowadził syna Dena, by gdy jego zabraknie, wiedział, jak zdobyć tron Saby. Stad spiski, skrytobójstwa i inne wrogie działania. Makeda wiedziała, że może zostać królową, ale pod warunkiem zachowania dziewictwa.
Tymczasem bogowie przewidzieli dla niej i miłość, i macierzyństwo, i koronę, ale wcześniej wielką podróż i poznanie najpotężniejszego wówczas władcy Izraela. Kraj ten, podobnie jak król Salomon, słynęli z siły, bogactwa, wiary w jednego Boga i z wielkiej mądrości panującego. Było wiadomo, że ma trzysta żon, nie licząc nałożnic, a Makeda postanowiła wyprawić się wielką karawaną do intrygującego ją i kraju, i króla. Czytelnik z wypiekami może śledzić realizację tego planu i jej skutki. Makeda zdobędzie serce Salomona, wróci jako brzemienna kobieta, ale nietrudno było wmówić, że dziecko jest owocem interwencji bóstw.
Oczywiście, jak w innych powieściach Kassali, miłość dla bohaterki „Królowej Saby” jest wielką wartością, ale jeszcze większą poczucie odpowiedzialności za kraj i naród. I równie ważną jest mądrość. Jakie skutki niosą te wybory, łatwo się przekonać czytając powieść. Makeda nie dozna porażki i spełni swoje pragnienia. Wystarczy siła charakteru i wierność pryncypiom.
Ewa Kassala „Królowa Saby”, Wydawnictwo Videogfaf S.A Chorzów 2019.