sobota, 24 listopada 2012

"Bożydar" część 9.


Rozdział 5

Pani Helena była cudowną gospodynią. Nie, żeby Bożydar nie cenił wysiłków kulinarnych Barbary, znał jej osiągnięcia, kuchnie teściowej też szanował, po prostu lubił zmiany. Prawdopodobnie były to ostatki szaleństwa, na jakie sobie pozwoliła, bo obiecała, że po powrocie męża ze szpitala będzie gotowała tylko nisko kaloryczne potrawy, co jej też wyjdzie na zdrowie. O sutych schabowych z kapustą i ciastach własnego wypieku można więc zapomnieć. Biedny komendant.
Po barszczu ukraińskim, wołowinie w pieczarkach, ziemniakach z koperkiem i sałacie Bożydar z Dominikiem analizowali pięć filmów przegryzając sernikiem, popijając kawą.
- Co pan o tym myśli?- spytał Dominik.
Bożydar poczuł się stary i pusty, a miał tu robić za mędrca. Bo o to, przychodzi do niego, jak do źródła wiedzy, młody wilczek, jeszcze naiwny, jeszcze z pazurem, jeszcze z buławą, a on widzi w nim siebie sprzed dwudziestu lat. Ceną za tamte lata, jest samotność i kilku przyjaciół, których można policzyć na palcach jednej ręki.
 - I co pan widzi? – ponowił niecierpliwie pytanie.
Nic nie widzę, nic nie myślę, nic nie słyszę. Niech się mordują.
- Zacznijmy od jajka, radzi Horacy – i nałożył sobie na talerz dużą porcję sernika.
Każdy sernik smakuje inaczej. Czy to w sklepie, czy zrobiony samemu, u każdej gospodyni też smakuje inaczej. Inaczej smakuje, gdy się je na głodnego, czy po obiedzie, rano czy wieczorem.
Dominik włączył film nagrany przez kamerę ochrony hipermarketu. Jest piątek, godzina 1,05. Na czarnobiałym nagraniu słabej jakości, widać kogoś w dresie, z głęboko naciągniętym na głowę w kapturem, kto w świetle reflektorów powoli zbliża się do pamiętnej szyby. O 1, 08 obraz nagle zaczyna śnieżyć, i po kilku minutach znowu się pojawia, tym razem bez owego przechodnia. 
- Kierownik ochrony wytłumaczył to awarią kamery, ponieważ obraz się poprawił, a alarm się nie włączył, więc nie powiadomili nikogo. Nasz technik twierdzi, że ktoś zrobił to celowo. Dyduch przyciśnięty, przyznał się do namalowania konturów, ale absolutnie zaprzecza, jakoby miał wspólnika w hipermarkecie. Najpierw zamierzał pomalować farbą samochód Makucha, ale rozmyślił się i namalował obraz Matki Boskiej.
- A jaki był powód jego twórczości?
- „Walka z układem” – zacytował słowa – Został zwolniony, bo domagał się zapłaty za nadgodziny i przestrzeganie warunków pracy. Wtedy też sprowadził telewizję z Warszawy, żeby pokazać, że jest dyskryminowany. Kiedy za drugim razem próbował demonstrować pod hipermarketem straż miejska usunęła go siłą. Dlatego teraz postanowił wzmocnić efekt.
- Co widać.
Bożydar zmienił płytę CD w odtwarzaczu. Był to reportaż, który telewizja regionalna puszczała ostatnio dość często, ale Bożydar nie miał nigdy czasu go obejrzeć, bo zajmowały go ziemskie sprawy. Najpierw kamera pokazała klęczących i modlących się ludzi, potem najazd na szybę i zbliżenie. Pod tym kątem kontury obrazu wyłoniły znany wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Następnie dziennikarka przeprowadziła wywiad ze starszymi ludźmi, wiadomo jedni byli za, drudzy przeciw. Z tym, że jak policzył, tych drugich była przewaga, co pozwala przypuszczać o intencjach reportażu. Przy wejściu do hipermarketu, młody chłopak wznosił transparent z napisem „Hipermarket kłamie“. Potem rozmowa z Dyduchem, który wyjaśniał, że został wyrzucony z pracy w hipermarkecie, za to że domagał się tylko zapłaty za nadgodziny i przestrzeganie kodeksu pracy przez pracodawcę.
- Ludzie słyszeli jak krzyczał, że zabije Malucha – informował Dominik o zebranych faktach w śledztwie.
- W reportażu tego nie ma. I wątpię żeby tak było, Dyduch mówi ogólnie o hipermarkecie, nie robi osobistych wycieczek w stronę kierownika. Ludzie, co innego słyszeli, co innego mówią. Wmówili sobie, że zabije kierownika hipermarketu, po fakcie, albo ktoś im tak zasugerował. Nie jest to odkrycie Ameryki.
Następna płyta CD, była znowu nagraniem z kamery ochrony hipermarketu. Jakość słaba, sobota, godzina 20, 05, reflektory oświetlają parking. Do stojącego małego fiata podchodzi Makuch. Za nim podąża, ktoś w dresie, z naciągniętym na głowę kapturem, spod którego widać czapkę bejsbolową. Gdy Makuch pochyla się i próbuje włożyć kluczyk do samochodu, napastnik chwyta go za gardło i z dużym rozmachem wbija mu nóż w serce.
- Stoi tyłem do kamery, nie można dojrzeć twarzy, wiedział, jak są ustawione kamery, dodatkowo ukrył twarz pod czapką. Morderca miał gumowe rękawiczki. – Dominik wypił kolejną filiżankę kawy i nalał z dzbanka następną. - Trzeba mieć cholerną siłę i determinację, żeby z takim impetem przebić ubranie i serce.
- Albo dobry nóż. - Bożydar włożył do DVD ostatnią płytę.
Krótkie nagranie z godziny dwudziestej, na którym widać klęczących ludzi i mężczyznę odchodzącego z transparentem.
- Dyduch po całodziennej demonstracji zamierzał coś zjeść w barze szybkiej obsługi w CPN-nie. Poszedł na skróty, za hipermarketem jest wąska uliczka. Twierdzi, że tam został napadnięty i uderzony w głowę, przytomności nie stracił, ale go zamroczyło. Obsługę poprosił, żeby zadzwonili po karetkę.
Nagranie z kamery CPN. Jest godzina 20,18. Jakość znowu słaba. Ktoś z transparentem idzie chwiejnym krokiem w stronę stacji benzynowej. Wchodzi do środka, po chwili podjeżdża radiowóz. 
"Bożydar" część 10.