ZNAJOMOŚĆ
INTERNETOWA
Nie chciałam być już dłużej sama
i posłuchałam co radzi mama.
Córko mówiła, moje dziecię
poszukaj chłopa w internecie.
Nie uwierzycie moi mili
Lilka poznałam w jednej chwili.
On na portalu randkowym
też szukał drugiej połowy.
Słał emaile do mnie cztery miesiące
miłe, dowcipne, rozczulające
...ale głównie pouczające.
Prostował moje myśli,
miał patent na rację
i wiedział nawet kiedy
i z kim mam zjeść kolację.
Razu pewnego Liluś
z dumą wytrawnego gracza
oświadczył uroczyście
- Przyjeżdżam na zawody do Karpacza.
Piłkę tenisową miał odbijać
mój internetowy "macho"
ja zaś miałam być mu
panią na balu w Karpaczu.
I jak każda kobieta
na bal zaproszona
rzuciłam się do sklepów
regałom w ramiona.
Bluzki z cekinami szukałam uparcie
w solarium leżałam
jak podpis na karcie.
Tak przygotowana
czekałam wytrwale
by olśnić Lilusia
na balu nad bale.
Stałam przed teatrem
kiedy go ujrzałam
i z przejęcia aż oczy
ręką przetrzeć chciałam.
Małe, chude niebożę
w powitalnym geście
machało do mnie łapkami
...sobie wyobrażacie.
W bezzębnym uśmiechu
otworzył ramiona
i przycisnął głowę
...wyżej mego łona.
I w jednej chwili
wrażenie miałam
że ktoś mi przypiął
broszkę do ...ciała!
Przez drugą chwilę
mi się zdawało
że może UFO wylądowało.
Bo tak się kiwała
na szyjce główka
jak namoczona deszczem
makówka.
Nie był to jednak
żaden kosmita
lecz dzielny Liluś -erudyta
i trzymał w ręce dawno
nie nową torbę
z rakietą tenisową.
Nie wytrzymałam i zapytałam
- Gdzie jest Twój strój galowy?
a on z uśmiechem mi oznajmił
- W sąsiedztwie rakiet tenisowych.
Uważajcie więc miłe panie
na znajomości w portalu
bo nie będziecie tak jak ja
na obiecanym balu.
Nie chciałam być już dłużej sama
i posłuchałam co radzi mama.
Córko mówiła, moje dziecię
poszukaj chłopa w internecie.
Nie uwierzycie moi mili
Lilka poznałam w jednej chwili.
On na portalu randkowym
też szukał drugiej połowy.
Słał emaile do mnie cztery miesiące
miłe, dowcipne, rozczulające
...ale głównie pouczające.
Prostował moje myśli,
miał patent na rację
i wiedział nawet kiedy
i z kim mam zjeść kolację.
Razu pewnego Liluś
z dumą wytrawnego gracza
oświadczył uroczyście
- Przyjeżdżam na zawody do Karpacza.
Piłkę tenisową miał odbijać
mój internetowy "macho"
ja zaś miałam być mu
panią na balu w Karpaczu.
I jak każda kobieta
na bal zaproszona
rzuciłam się do sklepów
regałom w ramiona.
Bluzki z cekinami szukałam uparcie
w solarium leżałam
jak podpis na karcie.
Tak przygotowana
czekałam wytrwale
by olśnić Lilusia
na balu nad bale.
Stałam przed teatrem
kiedy go ujrzałam
i z przejęcia aż oczy
ręką przetrzeć chciałam.
Małe, chude niebożę
w powitalnym geście
machało do mnie łapkami
...sobie wyobrażacie.
W bezzębnym uśmiechu
otworzył ramiona
i przycisnął głowę
...wyżej mego łona.
I w jednej chwili
wrażenie miałam
że ktoś mi przypiął
broszkę do ...ciała!
Przez drugą chwilę
mi się zdawało
że może UFO wylądowało.
Bo tak się kiwała
na szyjce główka
jak namoczona deszczem
makówka.
Nie był to jednak
żaden kosmita
lecz dzielny Liluś -erudyta
i trzymał w ręce dawno
nie nową torbę
z rakietą tenisową.
Nie wytrzymałam i zapytałam
- Gdzie jest Twój strój galowy?
a on z uśmiechem mi oznajmił
- W sąsiedztwie rakiet tenisowych.
Uważajcie więc miłe panie
na znajomości w portalu
bo nie będziecie tak jak ja
na obiecanym balu.
Ewa Pelzer