czwartek, 13 września 2012

Pytanie o sens życia - Urszula Musielak


„Nie można pytać życia o sens, można mu tylko nadać sens.”


Siedziałam wpatrzona w kwiaty na parapecie, podziwiając jak natura obdarzyła je tak piękną czerwienią, gdy nagle ciszę przerwał dźwięk telefonu.
- Cześć, mówi Anka. Wiesz, jestem załamana, w zakładzie jest reorganizacja i wysyłają mnie na emeryturę.
Jej zbolały ton przeraził mnie, lecz po chwili opanowanym i pogodnym głosem odpowiedziałam.
- To wspaniale Aniu!
W słuchawce zapadła grobowa cisza.
- Halo! Halo!
Po chwili Anka z wyrzutem mówi.
- Wspaniale? A co ja teraz będę robić?! Z bezczynności chyba oszaleję!
- Aneczko, uspokój się proszę. Wpadnij do mnie jutro na kawę, około 17. Zapraszam, porozmawiamy.
Refleksję nad sytuacją Anki przerwało drapanie w drzwi. Otwieram, a tam oczywiście głodny kot Maciuś domaga się śniadania.
- Chodź mały, mam dla ciebie dobrą rybkę.
Anka nazajutrz zjawiła się punktualnie. Na jej twarzy było widać ślady nieprzespanej nocy.
- Kawa? Herbata? – pytam.
- Masz może coś mocniejszego? Najchętniej bym się upiła – odparła Anka.
- Mam czerwone wino.
- To świetnie!
Nalałam w kieliszki półsłodkiego trunku i wzniosłam toast za nasze zdrowie i pomyślność na emeryturze.
- Daj spokój! Jaką pomyślność? Ta praca była dla mnie wszystkim!
- Nie mów tak moja droga, praca jest tylko częścią składową życia. My kreujemy naszą rzeczywistość. Od nas zależy jakość naszego życia.
- No ale powiedz mi, jak ja mam kreować tą swoją rzeczywistość, czy mam szukać nowej pracy?
- Ależ skąd, co ci przyszło do głowy?! Zapisz się na Uniwersytet Trzeciego Wieku.
- Ja na uniwersytet? – z niedowierzaniem w głosie zapytała Anka. - Ach tak, pamiętam jak dawno temu miałaś duży głód wiedzy. Połykałaś jedną książkę za drugą…
- Aneczko, wkroczysz w nowe środowisko, poznasz koleżanki. Tam są wspaniali akademiccy wykładowcy. Zobaczysz, będziesz zachwycona! Dostrzegłam w tym sens.
Zapadła cisza, tylko mucha chodząca po firance brzęczała.
- Mówisz tak przekonywująco. Może spróbuję – powiedziała Anka.
Jej początkowo smutne oczy, nabrały blasku.
- Ale jak się dostać na ten uniwersytet? Przecież ja nie wiem, z kim nawiązać kontakt.
- O to się nie martw. Mam tam znajomych. Jutro dam ci namiary.
Wyszła z uśmiechem na twarzy. Jak to dobrze, że udało się ją przekonać. Wiedzy nigdy za wiele – pomyślałam.
Po miesiącu Anka odezwała się ponownie.
- Witaj moja droga! - Wyczytałam radość w jej głosie. - Melduję, że zostałam studentką Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
- Fantastycznie! – odparłam.
- Wiesz, co – mówi dalej – bardzo mnie drażni ta nazwa „Trzeciego Wieku”. Jakoś to człowieka postarza. Ja się czuję młodo i chętnie tą nazwę bym zmieniła.
- Widzę Aniu, że to dokształcenie na Uniwersytecie znacznie polepszyło twoje samopoczucie. Dodało ci skrzydeł. I o to chodziło moja droga, właśnie o to.
Minęło trochę czasu. Anka nie odzywała się, ja też nie mogłam się dodzwonić. Aż tu któregoś dnia telefon z samego rana wyrwał mnie z łóżka.
- Halo. Słucham.
- Witaj, tu Anka, mam dylemat. Przy uniwersytecie powstaje kabaret, co ty na to?
- Hm, kabaret? I co masz ochotę się zapisać?
- Ochotę to ja mam – mówi – ale nie wiem, czy będę się nadawała.
- Spróbuj, daj sobie szansę. Jeśli nie podołasz, to zawsze możesz się wycofać – odparłam.
- Tak myślisz?
- Wiem, że dasz sobie radę. Przecież to będzie kabarecik amatorski, prawda? Zapisuj się i nie marudź!
Po tygodniu dowiedziałam się, że Anka została członkiem kabaretu. Stała się kobietą pełną entuzjazmu, zadowoloną z życia. Kabaret wciągnął ją bez reszty. Od tego momentu cały wolny czas pochłaniało jej szycie scenicznych kreacji i komponowanie satyrycznych monologów. Któregoś dnia zadzwoniła późnym wieczorem.
- Spotkajmy się jutro w parku. Zapraszam na pyszne ciastko i spacer wśród starych dębów. Taka przechadzka dobrze nam zrobi.
- Okay! – powiedziałam.
W różowej bluzce wyglądała prześlicznie. Jej kasztanowe włosy lśniły w promieniach słońca.
- Aniu, wyglądasz wspaniale!
- Ty też - odwdzięczyła się komplementem.
Zjadłyśmy w kawiarni przepyszny sernik, popijając doskonałym cappuccino. Cieplicki park zachwycał tak, jak za pierwszym razem. Krążyłyśmy wśród wiekowych drzew oddychając głęboko. Obok przebiegła ruda wiewiórka i wskoczyła sprytnie na drzewo. Pomyślałam, że warto żyć dla tak wspaniałych chwil i cieszyć się szczęściem innych.
Urszula Musielak