sobota, 29 września 2012

Raport Kosmity - Robert Bogusłowicz



 „Przypominam Wysokiej Komisji, że badanie Trzeciej Planety od Słońca odziedziczyłem po rodzicach, których postawiono na posterunku, gdy opuszczono Czwartą Planetę w celu poszukiwania innego miejsca do życia. Niebieska Planeta wytwarza ogromne ilości gazu, który działa na jednostki naszego gatunku, niepokojąco: wpadają w stan dziwnego upojenia. Mój ojciec poświęcił się eksplorując nieznane ustępy pobliskiej okolicy. Już niewielkie ilości powodowały, że popadał w stan osobliwego zamroczenia i niepodobna się było z nim porozumieć. W chwilach przytomności bełkotał o jakimś wyzwoleniu. Czego, od kogo, nigdy z matką nie mogliśmy pojąć, ponieważ jego język nie pozwalał mu się do końca wysłowić.
Zgodnie z artykułem pierwszym, paragrafu drugiego, podpunktu trzeciego, mówiącym, że „Badaną Planetę należy zostawić w stanie nienaruszonym”, moja matka również złożyła swoje czcigodne czułki na niwie nauki. Wychodziła z naszej podziemnej kryjówki w celu pobrania próbek do badań naukowych tylko w porach nocnych i wracała w stanie wskazującym na działanie tego gazu. W moim raporcie, który wysłałem przed kilku setkami lat, czasu tej Planety, do Centralnego Wydziału Międzyplanetarnego na Alfa Centaurię, na promieniu świetlnym przyspieszonym pięciokrotnie, zaznaczyłem, że gaz ten ma na nasz gatunek działanie mroczne. Z trwogą pisałem o swojej przyszłości w tej części kosmosu. Do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi.
Po wielu próbach z narażeniem życia, walką z samym sobą, ascezą mentalną i fizyczną, jestem dostosowany. Wdycham go bez szkody dla mojego organizmu i wydalam go w takiej samej ilości, żeby pozostawić Planetę w stanie nienaruszonym. Rozpocząłem również penetrację otaczającego mnie środowiska i odkryłem, niestety ze smutkiem, że moja ścieżka rozwoju zaprzepaściła inne aspekty badań. Mieszkańcy tej Planety mają jakiś błąd genetyczny. Pobierając ten gaz, przetwarzają go w ogromne ilości dwutlenku węgla, który większych dawkach jest dla nich zabójczy. Rozpocząłem już prace eksperymentalne nad tym zjawiskiem, zgodnie z artykułem drugim, paragrafu trzeciego, podpunktu czwartego o „Dostosowaniu się do otaczającego środowiska”.
Nawiązałem również kontakt z jednostką rodzaju żeńskiego. Pojawiam się systematycznie w jej ogrodzie. Jest tak wzruszona tymi odwiedzinami, że za każdym razem mdleje. Jednostka żeńska zwana tutaj kobietą, wzywa inne jednostki i opowiada im o spotkaniu z duchem jej zmarłego męża. Donoszę, że nie rozpoznaje mnie, bo wdziewam na siebie ten biały, zelżały strój, w którym mój ojciec chodził po zamku. Uważam, że osiągnąłem sukces, zgodnie z artykułem pierwszy i drugim, oprócz tego nie zostałem rozpoznany i jednostka bierze mnie za członka rodziny. W związku z tym, proszę o dopuszczenie mnie do penetracji nad tymi jednostkami w stopniu czwartym, ponieważ aby wypełnić artykuł trzeci, paragrafu czwartego, podpunktu piątego, mówiący „O przedłużeniu gatunku” potrzebuję prolongaty. Muszę wejść w kolizję z artykułem pierwszym, który mówi o pozostawieniu przedmiotu badań w stanie nienaruszonym. Swoją prośbę uzasadniam tym, że w tej części Wszechświata jestem już ostatnim przedstawicielem naszego gatunku.

„Ostatni Marsjanin”
Robert Bogusłowicz